Za miesiąc urodzi się w Barcelonie pierwsze dziecko w systemie tzw. coparentingu - alternatywnej formy współrodzicielstwa, której celem jest spłodzenie w umówiony sposób, a następnie wychowywanie dziecka - poinformował "El Periodico de Espana" we wtorek.
Rodzice nie są parą, nie mają wobec siebie żadnych zobowiązań ani nie chcą tworzyć rodziny, poznają się tylko w celu zostania rodzicami i wspólnego wychowywania dziecka. Często są to kobiety, które nie chcą zostać samotnymi matkami, albo mężczyźni nie znajdujący odpowiedniej osoby, z którą chcieliby mieć dziecko. Bywa, że zainteresowane osoby mają innych partnerów.
W znalezieniu rodzica pomaga organizacja Copaternidad założona trzy lata temu przez katalońską antropolog Carmen Balaguer.
"Czasy się zmieniają, coraz trudniej utworzyć stabilną parę, a liczba samotnych matek z wyboru zwiększyła się w ciągu ostatnich lat o 300 proc. - tlumaczy Balaguer w rozmowie z "El Periodico de Espana". - Dokonują się zmiany strukturalne w rodzinach i pojawiają alternatywne sposoby tworzenia związków między ludźmi".
Firma w Barcelonie poszukuje odpowiednich do roli rodziców osób, mających podobne cele i potrzeby, i doprowadza do spotkania. Jeżeli te osoby wyrażą zgodę, doprowadza do podpisania umowy na temat sposobu spłodzenie dziecka i warunków jego wychowywania, np. czy będzie to opieka naprzemienna, kiedy dziecko przebywa jakiś czas u każdego z rodziców, czy też jedno z rodziców będzie przychodziło do drugiego, by opiekować się dzieckiem.
Balaguer przyznaje, że otrzymuje wiele głosów krytycznych w sprawie coparentingu, ale je ignoruje. "Ludzie mają utrwalone pewne struktury mentalne, ale to się zmienia" - przekonuje. - Tak było na początku z rozwodami albo nawet z pracą kobiet poza domem. Najpierw pojawia się niechęć i odrzucenie, ale ostatecznie zostają one przezwyciężone" - twierdzi.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)