Wernisaż wystawy malarstwa Kasi Szczesniewski, który miał miejsce w piątek 25 sierpnia w Art Gallery Kafe, tak gościnnej dla artystów i miłośników sztuki, był zapowiedzią jej najnowszego projektu „Heart’s Journey”. Planując nowe dzieła, intencją urodzonej w Polsce chicagowskiej malarki jest zaintrygowanie widzów, ich wzruszenie, zaangażowane w obserwacje i interpretacje. W piątkowy wieczór kilkadziesiąt osób mogło się przekonać, że te intencje zostały spełnione.
Kasia Szczesniewski studiowała architekturę na Politechnice Wrocławskiej, gdzie zdobyła solidne podstawy rysunku i kompozycji. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych w 1989 roku kontynuowała naukę w Harper College. Po wielu latach samokształcenia wynalazła i udoskonaliła wyjątkową technikę artystyczną. Łączy w sobie właściwości farb akrylowych z papierem, używanym głównie do tworzenia bogatych tekstur. Inspiracje czerpie z tajemniczego piękna natury i wiary w to, że wszystkie elementy wszechświata są ze sobą ściśle powiązane. Jest laureatką wielu nagród, wystawiała prace w Chicago i Nowym Jorku, Barcelonie, Paryżu, Berlinie, we Włoszech i na zamku w Żywcu.
W Art Gallery Kafe można było zobaczyć obrazy, które powstały w ostatnich pięciu latach. Niektóre z nich były już wcześniej prezentowane.
„Poprzednią wystawę miałam w lutym ubiegłego roku i to była wystawa podnosząca na duchu. Część obrazów, które tutaj są, można było tam zobaczyć. Jeden przedstawia plażę, słońce i wiatr. Drugi zauroczenie wodą z błyskami słońca w niej się załamującymi. Na innym pokazana jest energia wschodu słońca, a na kolejnym plaża w nocy, kiedy niebo jest tak ogromne, a człowiek czuje się taki niesamowicie malutki” – opisywała swoje dzieła Kasia Szczesniewski.
Obrazy pochodzące z wcześniejszych serii są przedsmakiem najnowszej inspiracji malarki. Seria z sercem w roli głównej, „Heart’s Journey”, która będzie zaprezentowana na solowej wystawie „Podróż serca” to hołd złożony sercu i prezentacja różnych stanów emocjonalnych, przez które przechodziliśmy w naszym życiu” – mówi Kasia Szczesniewski. „Serce to nie tylko pompa, to organ, który sam generuje pole magnetyczne i energię. W sercu gromadzimy nasze emocje, których z czasem nie pamiętamy, ale one wszystkie tam siedzą i jak się skoncentrujemy, to wracają. Zbieramy przez całe życie kawałki i okruchy, które w sercu zostają i które nas budują. Te najnowsze obrazy są właśnie o tym” – podkreśla.
W życiu są takie momenty, które decydują, co z nami się stanie. Zawsze musimy podejmować decyzje. Czasami robimy to świadomie, a czasami pewne rzeczy, niekiedy małe, wpływają na to, w jakim kierunku pójdziemy.
„Wybieram, myśląc o swoim życiu, takie momenty, które dla mnie były bardzo ważne. W pewnym wieku zaczynamy patrzeć wstecz i analizować swoje życie. Taką próbą jest mój nowy projekt artystyczny. Jak chirurg rozcinam i szukam w sercu rzeczy i momentów, które mnie ukształtowały i poprzez sztukę przeżywam je na nowo. Każdy obraz to jest właśnie taki moment. Na jednym z nich serce jest przemijaniem. Zawiera zdjęcie ze starego rodzinnego albumu. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, jak bardzo dużo ludzi już odeszło i jak patrzę na takie piękne zdjęcia w albumie, myślę, że już nikt z nich ich nie ogląda. Że nikt ich już nie zobaczy, bo nie żyje. To mnie bardzo przejęło i to była inspiracja, która ten obraz stworzyła” – zwierzyła się ceniona chicagowska malarka.
W piątkowy wieczór do Art Gallery Cafe przyszło naprawdę dużo ludzi. Wśród nich byli ci, z którymi Kasia Szczesniewski jest od lat związana. Nie brakowało również tych, którzy z jej obrazami mieli okazję zetknąć się po raz pierwszy.
„Jestem wzruszona i szczęśliwa, widząc ich tutaj. Wszyscy są tacy kochani i tacy wspaniali. Pytali o obrazy, o ich inspiracje, jak powstają i kiedy będzie następna wystawa. Już teraz mogę zapowiedzieć, że we wrześniu. Będą na niej te, które zaprezentowałam w piątek, ale postaram się zrobić więcej większych kompozycji. I też o sercu” – zdradza Kasia Szczesniewski, dodając, że jej życzeniem jest to, by ludzie byli zainteresowani tym, co robi, żeby byli zainteresowani sztuką i przychodzili na takie wystawy jak ta w Art Gallery Cafe.
A czego życzy samej sobie? Żeby wciąż „mi się chciało chcieć” – odpowiada.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Cisowski[email protected]