Erin Patterson została uznana za podejrzaną w Australii w sprawie dotyczącej śmierci jej teściów, którzy zmarli po spożyciu przygotowanego przez nią posiłku. Danie prawdopodobnie zawierało muchomory sromotnikowe, które są niezwykle toksyczne. Oprócz teściów zmarła jeszcze jedna osoba uczestnicząca w obiedzie, a czwarta trafiła do szpitala w stanie krytycznym…
Pytania bez odpowiedzi
48-letnia Patterson podała obiad teściom oraz dwójce ich krewnych 29 lipca tego roku. Jej dzieci, również uczestniczące w obiedzie, zjadły inne danie i nic im się nie stało. Ona sama też przygotowanej przez siebie potrawy nie jadła. Lokalne media zidentyfikowały zmarłych jako Gailę i Dona Pattersonów, którzy mieli po 70 lat, oraz siostrę Gail, 66-letnią Heather Wilkinson. Jej mąż, Ian Wilkinson, czwarta ofiara zatrucia, przebywa w szpitalu i czeka go przeszczep wątroby.
Patterson uznano za podejrzaną w sprawie śmierci trzech osób. Jej dom został przeszukany, a dwójka jej dzieci trafiła pod opiekę państwa, co nazwano „tymczasowym środkiem ostrożności”. W okraszanym łzami wywiadzie udzielonym dziennikarzom kobieta powiedziała, że jest „zdruzgotana” i „nie może pojąć, co się stało”. Odmówiła odpowiedzi na pytania o to, jak mogło dojść do tego, że teściowie zjedli trujące grzyby. Stwierdziła tylko: – Nic nie zrobiłam. Kochałam ich i jestem zdruzgotana, że odeszli.
Sprawa jest w sumie dość skomplikowana. Erin żyje w separacji ze swoim mężem, Simonem, a ten w ubiegłym roku umieścił w serwisie Facebook wpis, w którym twierdził, że był bliski śmierci z powodu czegoś, co określił jako „poważne problemy z jelitami”. Ujawnił, że jego dziwna choroba, której przyczyn nie ustalono, doprowadziła go do stanu śpiączki farmakologicznej, w której pozostawał przez 16 dni, i wymagała trzech pilnych operacji. Pojawiły się w związku z tym spekulacje, że Erin mogła mieć coś wspólnego z problemami zdrowotnymi męża.
Muchomory sromotnikowe nie występują naturalnie w Australii, ale zostały przypadkowo sprowadzone z półkuli północnej. Można je dziś znaleźć rosnące na przedmieściach stolicy Australii, Canberry, a także w okolicach Melbourne i w pobliskich miasteczkach. Nie jest to jednak grzyb powszechnie występujący w australijskich lasach i zwykle nie stanowi dla grzybiarzy tak poważnego zagrożenia jak w Europie. W związku z tym uzasadnione jest pytanie, w jaki sposób Erin Patterson weszła w posiadanie sromotników i dlaczego zdecydowała się na dodanie ich do obiadowego dania.
Śmiertelnie niebezpieczny
Gatunek Amanita phalloides, znany również jako muchomor zielonawy, to jeden z najbardziej trujących grzybów na świecie a także jedna z najbardziej toksycznych roślin występujących we florze naszego globu. Muchomory te rosną głównie w lasach liściastych, często w pobliżu dębów, buków i jesionów. Wyróżniają się charakterystyczną budową. Kapelusz tego grzyba jest białawy, często z odcieniami zielonkawymi, pokryty delikatnymi łatami. Na środku kapelusza zazwyczaj widoczny jest mały garb. Trzon muchomora sromotnikowego jest długi, smukły i „oszroniony”.
Choć muchomor sromotnikowy może wydawać się piękny, jest to gatunek śmiertelnie niebezpieczny. Grzyb ten zawiera silne toksyny, takie jak amanitiny, które mogą powodować ciężkie uszkodzenia wątroby, nerek i innych narządów wewnętrznych. Objawy zatrucia zaczynają się zwykle po kilku godzinach od spożycia i obejmują: nudności, wymioty, bóle brzucha, biegunkę i zaburzenia pracy wątroby. Stan pacjenta szybko się pogarsza, a leczenie zwykle wymaga hospitalizacji oraz specjalistycznej opieki medycznej, choć niestety na skuteczny ratunek jest zwykle za późno.
Z drugiej strony, muchomor sromotnikowy, pomimo swojej toksyczności, od dawna stanowi element ludowych wierzeń i legend. Był często obecny w mitach i opowieściach, pełniąc rolę groźnego symbolu. Współcześnie jest również obiektem badań naukowych, które skupiają się na identyfikacji toksyn oraz analizy ich wpływu na organizmy a także na próbach znalezienia potencjalnego antidotum. Jego biochemia była intensywnie badana przez dziesięciolecia i szacuje się, że 30 gramów lub pół kapelusza tego grzyba wystarczy do zabicia człowieka. Niektórzy specjaliści odradzają umieszczanie tych grzybów w tym samym koszu co grzyby jadalne i twierdzą, że trzeba nawet unikać ich dotykania. Ponadto ich toksyczność nie jest zmniejszana przez gotowanie, zamrażanie lub suszenie.
Zagadkowy przypadek
Spośród dziewięciu osób zatrutych muchomorami sromotnikowymi w australijskim regionie Canberra w latach 1988-2011, trzy pochodziły z Laosu, a dwie z Chin. Wynika to z faktu, iż sromotniki są podobne do jadalnego grzyba słomianego niełuskanego (Volvariella volvacea), znanego też w języku polskim jako pochwiak, który jest powszechnie stosowany w daniach kuchni azjatyckiej. Choć popularne pochwiaki niemal nigdy nie występują tam, gdzie sromotniki, i najczęściej są hodowane, do pomyłkowego zbierania sromotników przez imigrantów z Azji dochodzi dość często.
W roku 2012 cztery osoby koreańskiego pochodzenia zatruły się grzybami w Canberze po spożyciu kolacji, w czasie której jedno z dań zawierało muchomory sromotnikowe. Wszystkie ofiary wymagały leczenia szpitalnego, a dwie z nich zmarły. W amerykańskim stanie Oregon czterech członków koreańskiej rodziny wymagało przeszczepu wątroby po spożyciu toksycznych grzybów, ale w tym przypadku wszyscy ci ludzie przeżyli.
Oczywiście przypadek Erin Patterson jest inny i bardziej zagadkowy, ponieważ jest ona rodowitą Australijką i z pewnością nie pomyliła sromotników z grzybami jadalnymi z Azji. Śledztwo w tej sprawie wymagać będzie szczegółowego zbadania relacji rodzinnych, a w szczególności ewentualnych animozji i konfliktów. Erin rzekomo utrzymywała przyjazne stosunki ze swoim mężem, mimo separacji, ale o jej związkach z jego rodzicami na razie niczego bliższego nie wiadomo.
Krzysztof M. Kucharski