Przeciwko byłemu prezydentowi wytoczono kilka aktów oskarżenia. W niedalekiej przyszłości czekają go procesy sądowe, w wyniku których może on zostać skazany na karę pozbawienia wolności. Nie wiadomo na razie, czy choćby jedna z tych spraw sądowych zakończy się przed wyborami prezydenckimi w 2024. Jednak – zakładając, że tak będzie – powstaje pytanie: co stanie się, jeśli Donald Trump zostanie uznany winnym i skazany na karę więzienia?
14. poprawka
Sprawa jest dodatkowo skomplikowana przez fakt, iż były prezydent bierze udział w prezydenckiej kampanii wyborczej i zdecydowanie prowadzi w sondażach wśród republikańskich wyborców. Jednak w świetle prawa fakt ten nie ma większego znaczenia. Po pierwsze, osoba oskarżona o popełnienie kryminalnych przestępstw może brać udział w wyborach, a nawet jeśli zostanie skazana, nie wyklucza jej to z wyborów. Innymi słowy Donald Trump nie tylko może kandydować, ale wolno mu również objąć urząd prezydenta nawet wtedy, gdyby ciążył na nim wyrok skazujący, a więc technicznie rzecz biorąc byłby uznany za kryminalistę.
Jedyną drogą do ewentualnego zablokowania drogi byłego prezydenta do Białego Domu, oczywiście poza decyzją wyborców przy urnach, jest zastosowanie 14. poprawki do konstytucji. Stanowi ona, że nie może sprawować urzędu ktoś, kto złożył przysięgę Stanom Zjednoczonym, tak jak zrobił to Donald Trump, kiedy został prezydentem, a potem angażuje się w „powstanie lub bunt” przeciwko krajowi.
Oczywiście, biorąc pod uwagę ostre podziały polityczne w Kongresie, szanse na zastosowanie tego rodzaju rozwiązania są nikłe. Jednak – o dziwo – nie tak dawno temu doszło do bezprecedensowego wydarzenia w stanie Nowy Meksyk, gdzie sędzia wykorzystał 14. poprawkę, by usunąć komisarza jednego z powiatów ze stanowiska, gdyż człowiek ten został uznany winnym zarzutów federalnych związanych z rewoltą 6 stycznia. Tym samym po raz pierwszy od czasów wojny domowej urzędnik został usunięty ze swojego stanowiska za udział w wydarzeniu, które uznano za antyrządowe powstanie.
Noah Bookbinder, przewodniczący grupy Citizens for Responsibility and Ethics w Waszyngtonie, która złożyła sprawę w Nowym Meksyku, powiedział, że jego organizacja planowała już wniesienie sprawy cywilnej w celu zdyskwalifikowania Donalda Trumpa na mocy 14. poprawki. Zauważył, że czternasta poprawka nie wymaga wyroku skazującego za przestępstwo. Istnieje prawdopodobieństwo tego, że aktywiści w kilku stanach, w tym w Georgii, Kolorado, Oregonie, Nevadzie i Kalifornii, wytoczą pozwy cywilne w sądach stanowych, których celem będzie wykluczenie byłego prezydenta z wyborów na mocy 14. poprawki.
Szczególne okoliczności
Istnieją dwie dodatkowe, dość niezwykłe okoliczności związane z problemami prawnymi byłego prezydenta. Po pierwsze, gdyby Donald Trump został skazany przed dniem wyborów, prawdopodobnie nie byłby w stanie głosować. Jest zarejestrowanym wyborcą na Florydzie, gdzie każda osoba skazana za przestępstwo nie może głosować w trakcie odbywania kary. Ponadto, by głosować, skazani muszą odbyć karę, w tym zwolnienie warunkowe i okres próbny, oraz zwrócić wszelkie koszty związane z ich sprawą.
Po drugie, możliwe jest to, że jeden z procesów Donalda Trumpa będzie odbywał się w okresie prawyborów prezydenckich, co byłoby przełomowym momentem w amerykańskiej polityce. Dałoby to wyborcom szansę dokładniejszego wglądu w działalność byłego prezydenta, który rzekomo świadomie próbował podważyć wyniki wyborów w 2020 roku. To samo dotyczyłoby jego kluczowych współpracowników i sojuszników, którzy zostaliby zmuszeni do składania zeznań pod przysięgą. Proces nie byłby transmitowany w telewizji, ponieważ sądy federalne nie dopuszczają kamer na sale sądowe, ale media z pewnością donosiłyby szczegółowo o przebiegu obrad.
„Proces jest najlepszą okazją do edukowania amerykańskiej opinii publicznej, podobnie jak do pewnego stopnia przesłuchania komisji Izby Reprezentantów (…) dotyczące działań, które rzekomo podjął Trump, by podważyć amerykańską demokrację i rządy prawa” – napisał Greg Hasen w internetowym magazynie Slate. Jednak praktycznie nie jest jasne, jaki wpływ miałby taki proces na kampanię wyborczą Donalda Trumpa, bowiem jeszcze nigdy w historii Stanów Zjednoczonych czegoś takiego nie było.
Harmonogram odnoszący się do potyczek prawnych byłego prezydenta w przyszłym roku jest dość skomplikowany. Ma on już zaplanowany proces karny na Manhattanie w marcu w sprawie rzekomego zlecenia zapłacenia haraczu za „wyciszenie” gwiazdy filmów porno, Stormy Daniels. Kolejna rozprawa, związana z tajnymi dokumentami wyniesionymi z Białego Domu, ma się odbyć w maju. Nie wiadomo jeszcze, kiedy odbędzie się proces związany z jego staraniami o unieważnienie wyborów. Jack Smith, specjalny prokurator prowadzący tę sprawę, zabiega o wyznaczenie rychłego terminu.
Gdyby Donald Trump został uznany winnym choćby jednego z zarzucanych mu czynów po zdobyciu nominacji prezydenckiej GOP, mało prawdopodobne byłoby, że wyrok skazujący miałby jakikolwiek realny skutek praktyczny. Jeśli bowiem były prezydent zostanie skazany, prawie na pewno odwoła się od takiego wyroku do Sądu Najwyższego, w którym przeważa konserwatywna większość. Ponadto do rozpatrzenia tego odwołania doszłoby zapewne już po terminie wyborów.
Natomiast jeśli Donald Trump wygra wybory i zostanie zaprzysiężony na prezydenta, prawdopodobnie natychmiast mianuje nowego szefa Departamentu Sprawiedliwości. Ten zwolni prokuratora Jacka Smitha i umorzy wszelkie toczące się jeszcze postępowania. Gdyby na prezydencie ciążył już wyrok skazujący, teoretycznie mógłby on także sam siebie ułaskawić. Jednak jest to dość ryzykowny i niesprawdzony pomysł prawny, który musiałby zostać rozpatrzony przez Sąd Najwyższy.
Andrzej Heyduk