Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 12:27
Reklama KD Market
Reklama

Upadek „króla delfinów”

Upadek „króla delfinów”
(fot. Pixabay)

Nazywano go królem delfinów. Był najsłynniejszym treserem na świecie, a pracy z tymi niezwykłymi ssakami poświęcił ponad trzydzieści lat życia. Jego pokazy przyciągały tłumy. Jak więc to się stało, że słynny José Luis Barbero zmarł otoczony niesławą, w atmosferze skandalu? Czy do upadku króla doprowadziła zemsta zwolnionej pracownicy? A może brutalne metody pracy, do których do samego końca nie chciał się przyznać?

Nieposkromiona ambicja

José zaczynał od najniższej pozycji w hierarchii pracowników delfinarium, ale nieustannie powtarzał, że jego celem jest zostanie najlepszym na świecie treserem. Jego upór i determinacja szybko zostały zauważone. Najpierw zajął się tresurą lwów morskich, by z czasem przejść pod skrzydła najlepszych w Hiszpanii treserów delfinów. Robił duże postępy i już po dwóch miesiącach nauki uznał, że jest gotowy na pierwszy samodzielny pokaz. I chociaż okazał się on kompletną klapą, wyśmianą przez publiczność i kolegów z branży, José nie zamierzał się poddawać.

Postanowił ćwiczyć jeszcze ciężej i dłużej, aby utrzeć nosa wszystkim, którzy w niego wątpili. Był chorobliwie ambitny. Jego marzeniem była nagroda Międzynarodowego Stowarzyszenia Treserów Zwierząt Morskich za najlepszy pokaz. Podróżował po całym świecie, podglądając metody pracy innych treserów i w nieskończoność oglądając nagrania ich występów. Ćwiczył niezmordowanie, doskonaląc sztuczki i dopracowując wszystkie szczegóły konkursowego pokazu. W końcu uznał, że jest gotowy.

W 1990 roku na konferencji Stowarzyszenia w Chicago zaprezentował nagranie ze swojego występu. Jury było zdumione umiejętnościami młodego tresera – na jego filmiku pokazał 42 ćwiczenia, które delfiny wykonały w 30 minut. Nikt nigdy wcześniej tego nie dokonał. Barbero wygrał z miażdżącą przewagą i uzyskał tytuł najlepszego tresera w branży. Marzenie stało się rzeczywistością.

Arogancja i troska

W 1993 roku właściciele oceanarium, w którym pracował, złożyli mu propozycję nie do odrzucenia. Chcieli, aby przeniósł się z Majorki, gdzie mieszkał z rodziną, na Teneryfę i stworzył tam przynoszące zyski delfinarium. Właścicieli oceanarium nie interesowało, jak to osiągnie, liczyły się tylko zyski. Sprowadzono delfiny, zatrudniono ludzi i rozpoczęła się żmudna praca nad ich treningiem. Po trzech latach jego delfinarium mogło pochwalić się najlepszymi pokazami w kraju i trzecimi najlepszymi na świecie.

Już wtedy zaczęto plotkować na temat brutalnych metod José, co dotyczyło zarówno pracy z ludźmi, jak i zwierzętami. Był arogancki, twardy, nie znosił słabości i sprzeciwu. Sam pracował do upadłego a po pracy spędzał godziny na siłowni, aby być w stanie podołać wyczerpującym pokazom. Tego samego wymagał od swoich pracowników. Mówiło się, że jego podwładni mdleli ze zmęczenia w pracy, ale i tak każdy, kto chciał zaistnieć w branży, marzył o dostaniu się pod jego skrzydła.

W tym czasie na świecie organizacje broniące praw zwierząt zaczęły protestować przeciwko tresurze delfinów. Barbero obawiając się spadku popularności pokazów, postanowił udowodnić, że delfinaria to nie tylko zabawa. Przekonał właścicieli placówki do otwarcia bezpłatnego programu delfinoterapii dla dzieci specjalnej troski. Jego współpracownicy byli zdumieni widząc, że ich znany z twardego charakteru przełożony z taką cierpliwością podchodził do dzieci i angażował się w ich terapię. Spędzał w basenie z dziećmi długie godziny, pracując za darmo. Zyskał tym duże uznanie i odsunął widmo zamknięcia delfinarium z powodu protestów.

Upadek gwiazdy

W 2013 roku firma poprosiła Barbero o przeniesienie się z powrotem na Majorkę, aby pomóc tamtejszemu zespołowi delfinarium. Jednak współpraca z lokalnymi treserami nie układała się dobrze. Podwładni skarżyli się na długie godziny pracy i mobbing. Jedna z pracujących tam młodych kobiet skierowała skargę do przełożonych Barbero opisując, jak traktuje ludzi. Po raz pierwszy też ktoś odważył się głośno powiedzieć, że najsłynniejszy treser świata w niehumanitarny sposób traktuje zwierzęta. Jednak nikt jej nie wysłuchał. Zamiast tego została zwolniona. Nikogo nie interesowało, jakimi metodami Barbero osiąga sukcesy. Liczyły się tylko pieniądze.

W 2015 roku światło dzienne po raz pierwszy ujrzał nagrany z ukrycia film ukazujący nieetyczne, brutalne metody pracy słynnego króla delfinów. Słychać na nim Barbero wyzywającego podwładnych, widać mordercze treningi trwające godzinami i, co najgorsze – jego agresję w stosunku do zwierząt. Świat José Barbero się zawalił. Zaledwie trzy miesiące wcześniej przyjął ofertę pracy jako wiceprezes amerykańskiego Georgia Aquariums, trzeciego co do wielkości akwarium na świecie, a tymczasem jego budowana latami reputacja legła w gruzach.

José cały czas utrzymywał, że nagranie zostało spreparowane. Mike Leven, dyrektor generalny Georgia Aquarium, stanął po jego stronie i wynajął byłego śledczego FBI, aby pomógł udowodnić niewinność Barbero. Szybko wyszło na jaw, że nagranie zostało zmontowane. Wątpliwości budziła również ścieżka dźwiękowa. Śledczy udowodnił, że niemożliwe było nagranie głosu z odległości, w jakiej znajdowała się kamera. O wyjaśnienia poproszono Carlę Cornellę, prezeskę FAADA/SOS Delfines, organizacji zajmującej się obroną zwierząt, która ujawniła film.

Cornella twierdziła, że film otrzymała od aktywistów, którzy chcieli pozostać anonimowi. Tylko jedna osoba zdecydowała się ujawnić swoją tożsamość – była pracownica Barbero, ta sama, którą po skardze na niego zwolniono z pracy. Wyjaśniła, że dźwięk nagrała osobno w czasie pracy w delfinarium a film zmontowano, aby pokazać najbardziej brutalne sceny znęcania się nad zwierzętami. Całość trwającego siedem godzin nagrania przekazała zarządowi Georgia Aquarium. I choć Barbero cały czas utrzymywał, że film pokazuje nieprawdę i został spreparowany przez zwolnioną pracownicę, trudno było mu wierzyć.

Wezwano go na rozmowę. Po trzech godzinach opuścił spotkanie i zniknął. Jego samochód odnaleziono dopiero trzy dni później. W środku znajdowało się ciało Barbero. Popełnił samobójstwo na lotniskowym parkingu. Odszedł w hańbie i niesławie z powodu znęcania się nad zwierzętami, które, jak utrzymywał, kochał nad życie.

Maggie Sawicka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama