Leslie Van Houten, była członkini gangu Charlesa Mansona, przez ostatnie 53 lata przebywała w kalifornijskim więzieniu, gdzie odsiadywała wyrok dożywocia za udział w zamordowaniu w Los Angeles Leno LaBianca i jego żony Rosemary. Manson i jego „dziewczyny” wcześniej zabili kilka osób w domu Romana Polańskiego, w tym jego żonę, Sharon Tate. Jednak Van Houten w tych pierwszych morderstwach nie uczestniczyła…
Pół wieku w celi
Proces członków gangu Mansona zakończył się kilkoma wyrokami skazującymi. Van Houten w wieku 21 lat została skazana na śmierć, ale werdykt ten został potem zrewidowany w wyniku ponownego procesu. Ostatecznie dostała wyrok dożywotniego więzienia z możliwością przedwczesnego zwolnienia. Prawnicy skazanej 22 razy próbowali uzyskać ułaskawienie, ale wszystkie te próby kończyły się niepowodzeniem. Ostry sprzeciw zawsze składali krewni zamordowanych, a kolejni gubernatorzy odmawiali podejmowania jakichkolwiek decyzji w tej sprawie.
Wszystko to zmieniło się dopiero przed kilkunastoma tygodniami, gdy stanowy sąd apelacyjny orzekł, iż Van Houten powinna zostać warunkowo zwolniona. Tym razem gubernator Gavin Newsom oświadczył, że nie będzie sprzeciwiał się temu postanowieniu. Kilka dni później Van Houten wyszła na wolność, choć niezupełnie. Przez następne trzy lata była zwolenniczka Mansona znajdować się będzie pod nadzorem wyznaczonego przez sąd kuratora. Ponadto przez rok ma mieszkać w tymczasowym lokum, ucząc się podstawowych umiejętności życiowych. W celi więziennej spędziła ponad pół wieku i przez ten czas świat dość dramatycznie się zmienił.
Lista rzeczy, których Van Houten musi się nauczyć, jest dość długa. Była skazana nigdy nie używała ani Internetu, ani komputera, ani też telefonu komórkowego. Nie wie, co to jest karta debetowa, jak ją uzyskać i jak korzystać z bankomatu. Nie zna zakupów online ani też w ogóle zakupów bez używania gotówki. Ona sama twierdzi, że chciałaby jak najszybciej znaleźć pracę, ale będzie to z pewnością niezwykle trudne, nie tylko z powodu jej przeszłości, ale także dlatego, że ma dziś 73 lata, a zatem jest w wieku emerytalnym.
W czasie odbywania wyroku Van Houten bardzo się zmieniła. W przeciwieństwie do wielu innych morderców, którzy nagle w więzieniu „znajdują wiarę”, zaczęła się uczyć, kończąc najpierw szkołę średnią, a następnie studia. Przez lata pracowała jako korepetytorka, pomagając licznym współwięźniarkom. To między innymi dlatego stanowy sąd apelacyjny orzekł w tym roku, że Van Houten powinna zostać zwolniona. Sąd zwrócił uwagę na jej: „nadzwyczajne wysiłki rehabilitacyjne, wyrzuty sumienia, realistyczne plany na życie po zwolnieniu, wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół oraz pozytywne raporty dotyczące zachowania podczas odbywania wyroku”.
Smutna historia
W sumie historia Leslie Van Houten jest nie tylko tragiczna, ale smutna. Urodziła się na przedmieściach Los Angeles, a jej rodzice rozwiedli się, gdy miała 14 lat. Zaczęła palić marihuanę, a potem używać LSD. W wieku 17 lat odkryła, że jest w ciąży, a jej matka nakazała jej poddanie się aborcji i pochowanie płodu na podwórku ich domu. Przez pewien czas interesowała się jogą. Po kilku miesiącach spędzonych w komunie w północnej Kalifornii spotkała Catherine Share i Bobby’ego Beausoleila. W wieku 19 lat wraz z Share dołączyła do „rodziny” Mansona i zadzwoniła do matki, by jej powiedzieć, że więcej już nie będzie się z nią kontaktować.
Manson sprawował absolutną kontrolę nad swoim gangiem. Decydował o tym, kiedy ludzie ci jedli, spali i uprawiali seks. Kontrolował również przyjmowanie LSD, podając wyznawcom większe dawki niż sam zażywał. Nie ma większych wątpliwości co do tego, że Van Houten w chwili dokonywania napadu na dom Leno i Rosemary znajdowała się w stanie ekstazy pod wpływem narkotyków i miała tylko ograniczony kontakt z rzeczywistością.
W czasie swojego procesu zachowywała się buńczucznie i bezczelnie, podobnie jak jej koleżanki. Wydawała się niezdolna do okazania jakiejkolwiek skruchy i pozostawała nadal pod przemożnym wpływem Mansona. Przyznała, że trzymała Rosemary LaBiancę, podczas gdy jej wspólniczki zadawały jej ciosy nożem oraz że sama potem pchnęła ofiarę nożem kilkanaście razy, choć prawdopodobnie Rosemary w tym czasie już nie żyła.
Wiele lat później Van Houten przyznała, że wyzwolenie się spod wpływu Mansona i jego ludzi zabrało jej kilka lat. Dziś jest ona jedyną osobą skazaną za morderstwa z 1969 roku, która odzyskała wolność. Sam Manson zmarł w więzieniu w 2017 roku, a jego najbliższy współpracownik, Tex Watson, nadal odbywa swój wyrok dożywocia. Susan Atkins nigdy nie została wypuszczona na wolność, mimo że pod koniec życia cierpiała na nieuleczalnego raka. Zmarła w 2009 roku. Patricia Krenwinkel, która uczestniczyła bezpośrednio we wszystkich zabójstwach, pozostaje w kalifornijskim więzieniu. Linda Kasabian, która wzięła udział w atakach na oba domy w Los Angeles, ale nie pomagała bezpośrednio w morderstwach, zgodziła się zeznawać przeciw Mansonowi i jego wspólnikom, w zamian za co nie została o nic formalnie oskarżona.
Trzeba dodać, że Watson i Krenwinkel również wielokrotnie składali wnioski o przedterminowe zwolnienie, ale jak dotąd wszystkie te podania są oddalane. Krenwinkel została wprawdzie w 2022 roku zarekomendowana do zwolnienia przez sąd apelacyjny, podobnie jak Van Houten, ale sprzeciwił się temu gubernator Newsom. Gubernator znalazł się w związku z tym w dość niezręcznej sytuacji, jako że zgodził się na uwolnienie jednej z członkiń gangu Mansona, ale sprzeciwił się podjęciu takiej samej decyzji w przypadku drugiej.
Andrzej Malak