W latach 2007-2010 w okolicach Massapequa Park w Long Island w stanie Nowy Jork zaginęły cztery młode kobiety. Wszystkie pracowały jako panie do towarzystwa, czyli tzw. escorts. Po pewnym czasie w okolicach Gilgo Beach znaleziono ich zwłoki. W trakcie przeczesywania terenu policjanci odkryli też szczątki dalszych siedmiu osób. Śledztwo w tej sprawie szybko ugrzęzło w miejscu. Ostatnio jednak doszło do dramatycznych wydarzeń…
Architekt w areszcie
Aresztowany został Rex Heuermann, 59-letni architekt, który mieszkał w Massapequa Park, a pracował na Manhattanie. Został on formalnie oskarżony o zamordowanie 24-letniej Melissy Barthelemy, 27-letniej Amber Costello i 22-letniej Megan Waterman. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, żona aresztowanego, Asa Ellerup, nie miała pojęcia o tym, że Rex wiódł podwójne życie i prawdopodobnie zabił swoje ofiary w ich domu, podczas gdy ona podróżowała z dwójką dzieci poza stanem. Policja znalazła u Heuermanna kilka pistoletów, strzelb i karabinów półautomatycznych, choć nie wiadomo, czy broń ta ma jakikolwiek związek z morderstwami. Tymczasem Ellerup, która była rzekomo zaszokowana aresztowaniem męża, złożyła w sądzie pozew o rozwód.
Zanosi się na to, że śledztwo w sprawie seryjnego mordercy zostanie rozszerzone na kilka innych stanów, ponieważ podejrzany jest właścicielem nieruchomości w Las Vegas i miał również powiązania z Amityville w stanie Południowa Karolina. Śledczy w Nevadzie i Południowej Karolinie przeglądają listę nierozwiązanych spraw w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak, że Heuermann mógł być zamieszany w niewyjaśnione zabójstwa.
Dlaczego policji zajęło aż trzynaście lat znalezienie podejrzanego? Wynika to między innymi z faktu, że początkowo na czele lokalnej policji stał człowiek, który nie traktował swoich obowiązków zbyt poważnie, a w roku 2015 został oskarżony i skazany za różne malwersacje. Ponadto śledztwo od samego początku było dość trudne. Ciała czterech kobiet były związane taśmą lub pasami i owinięte w płótno, a policjanci nie zaleźli żadnych śladów sprawcy. Każda z ofiar na krótko przed zniknięciem miała kontakt z człowiekiem, który posługiwał się „śmieciowym” telefonem komórkowym. Śledczy ostatecznie ustalili, że niektóre z tych rozmów telefonicznych były prowadzone z obszaru środkowego Manhattanu, w pobliżu Penn Station.
Korzystając z zapisów telefonicznych i zaawansowanego systemu, który odwzorowuje zasięg masztów komórkowych, zespół badaczy nakreślił nieregularny kształt na mapie, która obejmowała zarówno Massapequa Park, jak i Manhattan. Do 2021 roku udało się zmniejszyć wielokąt tak, że obejmował tylko kilkaset domów. Przyjęto, że mordercą musiał być ktoś, kto mieszkał w okolicach Massapequa Park, a pracował w centrum Nowego Jorku.
Wśród innych danych, które badali śledczy, były zapisy sadystycznych rozmów telefonicznych. Ktoś wykonał je z telefonu komórkowego jednej z ofiar, Melissy Barthelemy, dzwoniąc do jej nastoletniej siostry, wkrótce po zniknięciu Melissy w 2009 roku: – Myślisz, że jeszcze kiedyś z nią porozmawiasz? – pytał mężczyzna łagodnym, spokojnym głosem.
Wielki przełom
Nowy komisarz policji i jego grupa zadaniowa potrzebowali zaledwie sześciu tygodni, by zwrócić uwagę na kluczowy fakt zawarty w obszernych aktach sprawy. Ostatnią z czwórki kobiet, które zniknęły, była Amber Costello. Na krótko przed tym, kiedy widziano ją po raz ostatni we wrześniu 2010 roku, jej niedoszły klient skontaktował się z nią, korzystając z telefonu komórkowego jednorazowego użytku. Następnie odwiedził ją w domu w West Babylon, który dzieliła z trzema współlokatorami.
Mężczyzna miał dość charakterystyczny wygląd. Był potężnie zbudowany, miał gęste ciemne włosy i nosił okulary w stylu lat siedemdziesiątych. Do zawarcia transakcji wprawdzie wtedy nie doszło, ale potem ten sam człowiek wysłał SMS-a do Costello i umówił się z nią na kolejne spotkanie. Wkrótce potem kobieta przepadła bez śladu. Jeden ze świadków zeznał jednak, że widział samochód chevrolet Avalanche odjeżdżający spod domu kobiety.
Wielki przełom w śledztwie nastąpił w marcu 2022 roku. Wtedy to właśnie śledczy ponownie zainteresowali się pojazdem zaobserwowanym przez świadka. Korzystając z bazy danych, dzięki której można wyszukiwać samochody według marki i modelu bez numerów tablic rejestracyjnych, śledczy odkryli, że samochód chevrolet Avalanche w 2010 roku należał do Heuermanna. Choć Heuermann nigdy przedtem nie znalazł się w gronie podejrzanych, różne gromadzone na jego temat dane sugerowały, że to on był seryjnym mordercą. Jego rysopis zgadzał się z opisami świadków. Jego biuro znajdowało się w tym miejscu Manhattanu, które zidentyfikowano przez mapowanie telefonów komórkowych. Ponadto mieszkał w miejscu, które zdaniem śledczych było ulubionym terenem działania zabójcy.
Podejrzanego aresztowano w jego miejscu pracy. Był rzekomo niezwykle zaskoczony. Jego przypadek nie jest niezwykły. Tak jak wielu seryjnych morderców, Heuermann nie miał na swoim koncie żadnej wcześniejszej przeszłości kryminalnej, wiódł stateczne życie rodzinne i miał dobrą pracę. Dziś jednak wiadomo już, że w swoim drugim wcieleniu miał obsesję na punkcie kobiet lekkich obyczajów, pornografii, podejrzanych nocnych klubów, itd.
Oczywiście na razie pozostaje on tylko podejrzanym, czyli jest niewinny aż do czasu, kiedy nie zapadną w jego sprawie decyzje sądowe. Jednak prowadzący śledztwo twierdzą, że dysponują bardzo istotnymi dowodami, między innymi pięcioma włosami znalezionymi przed laty na ciałach zamordowanych kobiet, które w wyniku badań genetycznych identyfikują mordercę ponad wszelką wątpliwość. Natomiast nadal nie wiadomo, czy pozostałe ciała znalezione w okolicach Gilgo Beach to również ofiary Heuermanna. Jego przesłuchania nadal trwają, a to, co w czasie ich trwania podejrzany zdecyduje się wyjawić, pozostaje zagadką.
Krzysztof M. Kucharski