Kiedy 30 sierpnia 2016 r. policja, wezwana przez zaniepokojonych sąsiadów, przyjechała do domu rodziny Tromp w Silvan w australijskim stanie Wiktoria, zastała niezamknięte drzwi. Wszystkie samochody pięcioosobowej rodziny, poza jednym SUV, stały na podjeździe z kluczykami w stacyjkach. Wewnątrz opuszczonego domu znaleziono paszporty, telefony komórkowe i karty bankomatowe oraz stosy porozrzucanych dokumentów finansowych. Nigdzie nie było śladu mieszkańców...
Zbiorowa psychoza
Trompowie byli zwyczajnymi, ciężko pracującymi ludźmi. Mark i Jacoba założyli na obrzeżach Melbourne dobrze prosperującą farmę oraz firmę zajmującą się robotami ziemnymi. Mieszkali razem z trójką dorosłych dzieci, które pomagały im prowadzić rodzinny biznes. Jednak z jakiegoś powodu ta spokojna rodzina nagle popadła w zupełną paranoję. 29 sierpnia wczesnym rankiem w popłochu opuścili farmę, zostawiając dokumenty i pieniądze.
W wywiadzie udzielonym rok później dla magazynu Woman’s Day Riana Tromp stwierdziła, że w ciągu dni poprzedzających załamanie ojca widziała u niego oznaki postępującego silnego stresu. Wieczorem 28 sierpnia Mark przeglądał razem z żoną dokumenty finansowe firmy. Nie mógł znaleźć jednego z potrzebnych rachunków, chociaż przetrząsał nerwowo wszystkie szafy. Jego psychoza narastała, a kiedy dzieci wstały rano, zastały dom usiany dokumentacją firmy. Ojciec był w takim stanie, że wzbudził przerażenie dzieci.
Mark zaczął im opowiadać, że dokument nie zniknął przypadkowo, że było to celowe działanie nieznanych osób, które ich śledzą i będą chciały zamordować. Brzmiał tak przekonująco, że jego rodzina wsiadła z nim do jednego z samochodów i zaczęła uciekać na północ. W samochodzie – jak później opowiadał Mitchell Tromp – zapanowało istne szaleństwo. Paranoja Marka udzieliła się matce i jego obu siostrom. Mitch był jedynym, który nie poddał się zbiorowej psychozie, ale pojechał z rodziną, aby upewnić się, że nic im nie grozi.
Mitch zdołał przemycić do samochodu smartfon, choć rodzice kategorycznie zabronili dzieciom zabierać telefony, argumentując, że sprzęt ten może posłużyć mordercom do zlokalizowania rodziny. Po około 30 kilometrach Mark zorientował się, że syn nie zostawił w domu aparatu. Przerażony, kazał mu wyrzucić telefon za okno. Jak Mitchell powiedział później w jednym z wywiadów, narastająca psychoza była niemożliwa do zniesienia. Następnego dnia odłączył się od rodziny, pojechał autobusem do Sydney, a stamtąd pociągiem udał się w drogę powrotną do domu.
Niedługo później reszta rodziny dotarła w pobliże Gór Błękitnych. W czasie postoju na stacji benzynowej Ella, która była w najlepszym stanie psychicznym, namówiła Rianę do ucieczki. Nie wiadomo, dlaczego kobiety się rozdzieliły. Ella ukradła samochód i ruszyła z powrotem na południe. Rianę w stanie zupełnej rozsypki odnalazł na tylnym siedzeniu swojego samochodu obcy mężczyzna. Nie była w stanie podać żadnych danych osobowych ani określić, gdzie się znajduje, zabrano ją więc na oddział psychiatryczny pobliskiego szpitala. Tymczasem Mark i Jacoba skierowali się z powrotem na południe. Dotarli do miasta Wangaratta, gdzie się rozdzielili – Jacoba w stanie kompletnego otępienia pojechała autobusem na północ. Mark został sam.
Niepokojący incydent
Dwa dni później para młodych ludzi zgłosiła na policję niepokojący incydent. Jechali jedną z podmiejskich dróg, kiedy zauważyli podążający za nimi srebrny peugeot SUV. Kierowca trzymał się bardzo blisko ich samochodu i coś wykrzykiwał. Jego zachowanie było na tyle niepokojące, że młoda para postanowiła zatrzymać się na poboczu i przepuścić SUV. Jednak jego kierowca również się zatrzymał i zaczął biec w ich kierunku. Stanął przy ich samochodzie, wpatrując się w nich bez słowa, a następnie uciekł do pobliskiego parku. Wszystko wskazywało na to, że był to Mark Tromp.
Mitchell i prowadzący sprawę jego rodziców oficer policji wystąpili w telewizji z apelem. Poprosili, aby w razie zauważenia Marka nie próbować go niepokoić. – Proszę, zawiadomcie władze, ale nie próbujcie podchodzić do niego. Mój ojciec boi się, że ktoś go ściga i chce zamordować. Nie jest w pełni władz umysłowych – zaapelował Mitch. Mężczyzna nie był w stanie wyjaśnić zachowania swoich rodziców. – Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Naprawdę trudno to wyjaśnić lub opisać słowami, ale oni naprawdę boją się o swoje życie, podobnie jak moje siostry – powiedział Mitch. Niepokoił się też o matkę, której miejsce pobytu ciągle pozostawało nieznane.
Tego dnia udało się zlokalizować Jacobę. Błąkała się po ulicach miasta Yass, wykrzykując niezrozumiałe słowa, machając rękami i krzycząc na przechodniów. Zabrano ją do szpitala psychiatrycznego i zawiadomiono Mitchella. Jego ojciec odnalazł się dwa dni później, 3 września.
Folie à deux?
Ponieważ członkowie rodziny Tromp nie byli w stanie udzielić odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytanie o przyczyny zbiorowej ucieczki, wysnuto kilka mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii na ten temat. Mówiło się o zatruciu chemikaliami stosowanymi na farmie oraz sugerowano, że Trompowie uciekli przed windykatorami. Jednak obie teorie zostały szybko wykluczone. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że Mark i Jacoba oraz obie córki doświadczyli stanu psychicznego znanego jako folie à deux (szaleństwo dwojga), w którym ludzie w bliskich związkach doświadczają wspólnej psychozy. Wyjaśniałoby to, dlaczego Mark zdołał przekonać rodzinę, że jego urojenia są prawdziwe.
Po tej dziwacznej historii Trompowie wrócili do normalnego życia. Jacoba, Mark i Riana jeszcze przez jakiś czas pozostawali pod opieką psychiatryczną, ale z czasem doszli do równowagi. – To było straszne – powiedziała Riana rok później. – Naprawdę trudno mi powiedzieć, co się wtedy stało, dlaczego wszyscy uciekliśmy. Z jakiegoś powodu uwierzyliśmy, że grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Żadne z nich nigdy nie potrafiło wyjaśnić, co dokładnie pchnęło ich do działania tego tajemniczego sierpniowego dnia.
Maggie Sawicka