Dziś nie możemy jeszcze powiedzieć, gdzie dokładnie jedziemy, zdecydują o tym Grecy. Podejrzewam, że zostaniemy rzuceni w miejsce najbardziej trudne i skomplikowane - powiedział w środę PAP komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak, odnosząc się do wyjazdu polskich strażaków do Grecji.
Rząd Grecji zaakceptował ofertę pomocy polskich strażaków specjalizujących się w gaszeniu lasów. Komendant główny PSP poinformował we wtorek, że 149 strażaków i 49 pojazdów ma wyruszyć w środę z Krakowa.
W rozmowie z PAP szef PSP podkreślił, że strażacy do Grecji wyruszą w środę po odprawie, która odbędzie się pomiędzy godz. 14 a 15 w Krakowie. "Dzisiaj dokładnie nie możemy powiedzieć, gdzie jedziemy. Zdecydują o tym Grecy, a zależy to m.in. od tego, gdzie akurat będzie najtrudniejsza sytuacja. Podejrzewam, że zostaniemy skierowani w miejsce najbardziej trudne i skomplikowane" - powiedział Bartkowiak.
Dodał, że strażacy, podobnie jak dwa lata temu, do Grecji jadą "na kołach". Grupa składa się z doświadczonych strażaków z Poznania i Małopolski. "To silna ekipa, która sobie na pewno poradzi z każdym zagrożeniem" - ocenił Bartkowiak.
Szef PSP zaznaczył, że oprócz doświadczonego dowództwa do Grecji pojadą także ludzie z mniejszym stażem po to, żeby kolejni dowódcy zdobywali doświadczenie. "Będzie to miks dużego doświadczenia z młodością" - mówił.
Dodał, że polscy strażacy są cały czas w kontakcie ze swoimi greckimi kolegami. "Logistycznie wszystko jest już zorganizowane" - zapewnił.
Pytany o sprzęt, który strażacy zabiorą ze sobą do Grecji powiedział, że są to dwa moduły. "Są to głównie samochody gaśnicze z całą logistyką. Zabieramy ze sobą cały obóz, który powstaje tam w ciągu czterech godzin. Musimy sobie zapewnić całą logistykę, bierzemy ze sobą pieniądze, wodę, jedzenie na kilka dni, także paliwo, żeby nie być kłopotem dla władz, które borykają się ze swoimi problemami" - mówił szef PSP.
Dodał, że na miejscu strażacy będą najprawdopodobniej w ciągu dwóch dni i jeśli sytuacja się nie zmieni w Grecji pozostaną ok. dwóch tygodni. "Gdyby nagle stało się tak, że zacznie padać i będzie padało dłuższy czas, to będziemy mogli wrócić wcześniej. Na razie prognozy tego nie zapowiadają, wręcz przeciwnie, kolejna fala upałów zmierza w kierunku Grecji" - powiedział.
"Południe Europy płonie i na razie prognozy pogody nie są dla tego regionu zadowalające i optymistyczne. Kolejne rekordy upałów powyżej 50 st. C nie tylko w Grecji, ale m.in. także we Włoszech, Hiszpanii i Portugalii. To pokazuje, że mamy ogromny kłopot na południu Europy i kto wie jak długo to potrwa" - dodał.
Bartkowiak wskazał, że polska straż pożarna przez lata wypracowała procedury, które są dzisiaj wzorem dla innych krajów Europy. "Jesteśmy bardzo dobrze zorganizowani, Unia Europejska to widzi, dlatego tak szybko zatwierdzane są nasze odpowiedzi na prośby innych krajów o pomoc. Przez lata wypracowaliśmy sobie naprawdę niesamowitą pozycję" - ocenił.
Pomoc dla dotkniętej pożarami Grecji zapowiedział we wtorek szef MSWiA Mariusz Kamiński. "W porozumieniu z premierem Mateuszem Morawieckim poleciłem szefowi PSP przygotowanie naszych strażaków do wyjazdu do Grecji" - przekazał we wtorek minister Kamiński. Przypomniał, że już dwa lata temu polscy strażacy pomogli w gaszeniu pożarów na południu Europy.
Z kolei komendant Bartkowiak podał na Twitterze, że w związku z pożarami lasów w Grecji poprzez Centrum Koordynacji Reagowania Kryzysowego (ERCC) wpłynęła prośba o pomoc ratowniczą w postaci modułów GFFFV. "Polscy strażacy zgłaszają swoją gotowość pomocy! Trwa mobilizacja sił modułów z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu oraz Krakowie" - podkreślał komendant.
W Grecji płoną lasy na południe i zachód od Aten. Ewakuowano nadmorskie miejscowości Lagonisi, Saronida i Anawysos, położone około 15 km na południe od stolicy Grecji. Sytuację utrudnia silny wiatr; straż pożarna poinformowała, że ogień potrzebował zaledwie dwóch godzin, by pokonać dystans 12 km - podał we wtorek portal Yeni Safak.
Od wtorku rano we wschodniej części Grecji, w Atenach, w częściach Peloponezu, a także na wyspach na Morzu Egejskim obowiązuje najwyższy, czwarty stopień zagrożenia pożarowego.
Na południe od Aten, w okolicach Saronidy, z żywiołem walczy ponad 200 strażaków, w użyciu jest 68 wozów, siedem samolotów i sześć helikopterów. Drugi pożar, który wybuchł w pobliżu kurortu Lutraki, około 80 kilometrów na zachód od Aten, gasi 20 zastępów straży. Policja zatrzymała ruch na niektórych odcinkach autostrady z Aten do Koryntu.
Rzecznik straży pożarnej powiedział we wtorek, że zarówno w Saronidzie, jak i w Lutraki, spłonęły domy mieszkalne, ale pełna ocena strat będzie możliwa dopiero po ugaszeniu ognia - podał portal Ekathimerini.
Grecja - jak zwraca uwagę portal - przeszła w ubiegłym tygodniu pierwszą tegoroczną falę upałów przekraczających 40 stopni Celsjusza, a meteorolodzy przewidują, że kolejna nadejdzie jeszcze w tym tygodniu. Ekstremalne ciepło wysuszyło zarośla na górskich zboczach i sosnowe lasy, co pozwala na bardzo szybkie rozprzestrzenianie się ognia.(PAP)
autor: Marcin Chomiuk