Co najmniej cztery osoby zginęły a dwie zostały ranne w nocy z poniedziałku na wtorek w strzelaninie w Filadelfii na północnym wschodzie USA. Sprawca, ubrany w kamizelkę kuloodporną, oddał się w ręce policji. Był uzbrojony w półautomatyczny karabin i pistolet, miał duży zapas amunicji - poinformowała komisarz policji Danielle Outlaw.
Ofiarami są, jak się wydaje, przypadkowe osoby. Trzy z nich były w wieku od 20 do 59 lat, czwarta, która nie została jeszcze zidentyfikowana, oceniana jest na 16-21 lat - podała agencja Associated Press. Dwoje rannych to dzieci - 13-latek i dwulatek; są w stanie stabilnym.
Policja zbiera dowody na miejscu zdarzenia, nie jest na razie znany motyw działania sprawcy ataku.
Od 2006 roku w USA doszło do ponad 550 przypadków strzelanin, w których zginęło co najmniej 2900 osób, a ponad 2 tys. odniosło rany - pisze agencja AP. (PAP)