Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 09:27
Reklama KD Market
Reklama

Craig „Gator” Bodzianowski – historia niezwykłego powrotu

Craig „Gator” Bodzianowski – historia niezwykłego powrotu
Craig "Gator" Bodzianowski stoczył na zawodowych ringach 31 walk fot. Archiwum: Steve Wilburn

Powstaje projekt filmu o niezwykłym polonijnym sportowcu z Chicago. Będzie to historia, o której można by pomyśleć, że jest fikcją, gdyby nie to, że jest prawdziwa. Będzie to historia o pięściarzu, który po amputacji części nogi, dokonał jednego z największych powrotów w zawodowym sporcie. Będzie to historia o Craigu „Gatorze” Bodzianowskim ilustrująca jego głębię determinacji i magiczną cechę ducha, która uczyniła go najtwardszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek wszedł na ring.

– Bodzianowski dokonał czegoś, co według wielu było największym zawodowym powrotem wszech czasów. Był wielkim bohaterem polskiej społeczności w latach 80. i 90. i Marszałkiem Parady 3 Maja. Miał ogromną rzeszę polonijnych zwolenników –  powiedział nam wieloletni przyjaciel pięściarza Steve Wilburn, właściciel niezależnej firmy Windy City Images, w której powstają filmy fabularne i która ma stworzyć film o „Gatorze”.

Bodzianowski swój przydomek częściowo zawdzięczał ograniczonym finansom swoich rodziców – Glorii i Patryka, a częściowo pewnemu brakowi rozróżniania dużych gadów o podobnym wyglądzie. Jego rodzina, miała podwórko, na którym znajdowała się menażeria pełna nie tylko kurczaków i gołębi. Były tam również węże, pawiany, a nawet aligator. Dorastający Craig wkrótce zaczął nazywać siebie „Gator” nie z powodu tego konkretnego gada z podwórka, ale z powodu tak popularnych wówczas koszulek Lacoste z małym krokodylem wyhaftowanym po lewej stronie. Te koszule były zbyt drogie dla rodziców, aby mogli je kupić swoim czterem synom, więc ojciec wytatuował kultowy symbol na piersi Craiga, a mama wycinała małe prostokąty z tańszych koszulek Ban-Lon, aby tatuaż mógł być widoczny. Odtąd stał się „Gatorem”.

Ojciec nie tylko wytatuował krokodyla na piersi syna, swoją „twardą ręką” miał też największy wpływ na jego wychowanie. Jak później przyznał sportowiec, był on jedyną osobą, której się bał i przed którą czuł respekt. „Rób to, co należy i nie bierz od nikogo żadnych bzdur”. „Mogę żyć z twoim zawieszeniem w szkole, ale nigdy nie pozwól mi słyszeć o ucieczce przed bójką, bo kiedy wrócisz do domu, będzie jeszcze większy krzyk”, pouczał i przestrzegał syna. To dzięki ojcu przyjmuje postawę „nigdy się nie poddawaj”. Najpierw na amatorskim ringu, później w profesjonalnych potyczkach.

Miał szczęście, trafiając na trenera Nate Boldena, znanego pięściarza z lat pięćdziesiątych, który nie tylko szlifował jego bokserskie umiejętności, ale również dbał o to, by doskonalił swój styl. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na amatorskich ringach wyśrubował rekord 64 zwycięstw przy zaledwie pięciu porażkach, jak się później okazało z rywalami, którzy wyrastali na zawodowych mistrzów. Zdobył trzy mistrzostwa Catholic Youth Organization, dwa razy triumfował w turnieju Złotych Rękawic.

Wkrótce przeszedł na zawodowstwo i postanowił zostać mistrzem świata wagi cruiser. Budował w okolicach Chicago reputację zawodnika godnego naśladowania, wygrywając swoje pierwsze 13 profesjonalnych pojedynków, w tym 11 przez nokaut. Jego rekord zwycięstw rósł, niestety, podobnie jak jego ego. Dzięki nowo odkrytej sławie treningi „Gatora” stają się krótsze, dłuższe zaś jego życie nocne. Zakochuje się w Wendy, pięknej dziewczynie, która jednak go porzuca, nie mogąc mu wybaczyć zdrady. Ojciec, trener i brat ostrzegają go, że jeśli nie pozbędzie się swoich dzikich nawyków, jego kariera ulegnie gwałtownemu załamaniu. I uległa, jednak z zupełnie innego powodu. 

Feralna motocyklowa przejażdżka

29 maja 1984 roku, wybrał się na ostatnią przejażdżkę przed sprzedażą swojego Kawasaki 440. Jadąc z prędkością zaledwie 25 mil na godzinę, kierowca zaparkowanego samochodu nagle go wyprzedził, a gdy próbował zawrócić, uderzył w jego motocykl. Kostka prawej nogi Bodzianowskiego została przecięta na pół przez zderzak samochodu, a jego but utknął w metalu przypominającym ostrze noża.

„Pamiętam, jak lekarze powiedzieli mi, że mam do wyboru amputację prawej nogi kilka cali powyżej kostki lub poddanie się aż 12 operacjom w ciągu dwóch lat, po których prawdopodobnie już zawsze będę chodził o lasce. Myślałem o tym przez chwilę i odpowiedziałem: ‘Adios, odetnijcie to’ – zwierzył się po latach reporterowi „Chicago Tribune”.

Stopa została amputowana trzy cale powyżej kostki. Przyjaciele, trenerzy i rodzina byli zdruzgotani. To przecież mógł być, a właściwie powinien być koniec pięściarza Craiga Bodzianowskiego. Korzystając z postępu w technologii protez, zdecydował się na jedną z nich, znaną jako „stopa ze Seattle”. Od tego czasu powoli zaczął budować swoje półszczęśliwe szczęście, Zaczął od reżimu stania na swojej protezie przez wiele godzin każdego dnia. Kiedy poczuł się z tym dobrze, pobiegł kilka kroków. Z biegiem czasu zwiększał dystans do trzech mil co drugi dzień, z milowym biegiem pomiędzy nimi. Był przekonany, że skoro może już biegać, to przecież może też boksować.

Niezwykły powrót

Dochodzi do siebie w niesamowity sposób. Wendy widzi w nim zmiany i wraca, by go wspierać. Chce udowodnić lekarzom powołanym przez komisje stanowe, iż rzeczywiście jest wystarczająco sprawny i mobilny, aby ponownie zaistnieć w zawodowej karierze i wygrywać.

– Komisja bokserska stanu Illinois była nieugięta w kwestii niedopuszczania „Gatora” do profesjonalnej walki, nawet po groźbach procesu sądowego. Osoby po amputacji po prostu nie uprawiały wtedy sportu. Ostatecznie komisja ustąpiła i dała tymczasową licencję – wyjaśnia Steve Wilburn.

– To nie były tylko lokalne, czy krajowe wiadomości o jednonogim facecie, który znów walczy. Kiedy 14 grudnia 1985 r. „Gator” wygrał swoją pierwszą walkę powrotną z Francisem Sargentem przez nokaut w drugiej rundzie, zadziwił świat, a news o tym stał się sensacją o międzynarodowym zasięgu –  dodaje producent filmowy.

Krytycy Bodzianowskiego uważali, że walka była ustawiona i domagali się cofnięcia jego licencji, a on uciszał ich, walcząc ze wszystkimi chętnymi, w imponujący sposób powiększając rekord zwycięstw. 

Zdobył pas State Championship, pokonując Bobby’ego Hitza, obecnie znanego promotora boksu w Chicago oraz tytuł WBA Continental Americas Cruiserweight Championship po wygranej z Anthony/m Witherspoonem .  

Niezwykłą historię o niezłomnym dążeniu „Gatora” do walki o tytuł dokumentuje pierwszy krótkometrażowy film  Wilburna „Still Standing” (2006 r.), którego kulminacyjnym punktem jest jego heroiczna walka z Robertem Danielsem w 1990 roku o mistrzostwo świata WBA wagi cruiser. 

Przełomowym momentem pojedynku w Kingdome w Seattle był potężny cios Danielsa w drugiej rundzie, który łamie „Gatorowi” żebro. Wtedy stało się oczywiste, że losy walki zostały rozstrzygnięte, ale poobijany pretendent się nie poddał. Nie przegrał przed czasem. Dotrwał do końca, mimo przejmującego bólu i zamkniętego przez opuchliznę jednego oka.

Oprócz porażki z Danielsem, „Gator”dwukrotnie przegrał z byłym mistrzem WBC Alfonzo Ratliffem i przyszłym władcą cruiser w IBF Jamesem Warringiem. 

„On był szalonym i przebiegłym wojownikiem. Można było go powalić, a on zawsze się podnosił i wciąż szedł naprzód. Wydawało się, że nie zadawał mocnych ciosów, ale były one krótkie i przejmowały całą jego wagę. Wszystkie mogły skrzywdzić i ranić. To były najtrudniejsze walki, jakie stoczyłem w życiu i musiałem wykonać najcięższą pracę, aby je wygrać” – wspominał po latach Ratliff.

Biorąc pod uwagę niepełnosprawność „Gatora”, fakt, że w 31 zawodowych pojedynkach, tylko cztery przegrał, wszystkie na punkty z byłymi i przyszłymi światowymi mistrzami, a pozostałe wygrał, w tym 23 przez nokaut, czyni jego sagę jeszcze bardziej godną podziwu.

Wycofał się z boksu w 1993 roku, po czym zaczął próbować swoich sił w roli szkoleniowca i pracować na budowie. W 2012 roku ukończył Le Cordon Bleu College of Culinary Arts w Chicago i wspólnie z Wilburnem planowali otworzyć restaurację. Nie zdążyli. W nocy 28 lipca 2013 roku „Gator” doznał zawału serca i zmarł we śnie. Miał zaledwie 52 lata.

Teraz Wilburn postanowił nakręcić pełnometrażowy film o „Gatorze” zatytułowany „On The Ropes”. Do tej pory napisał 44 szkice do scenariusza, a wśród nich znalazła się historia o tym, jak pięściarz poznał papieża Jana Pawła II i został przez niego pobłogosławiony w 1988 roku.

– Mam świetną obsadę, kilku najlepszych filmowców z Chicago, którzy chcą pracować nad „On The” Ropes”. Jest wspaniały utwór muzyczny i wybrane miejsca akcji. Jesteśmy gotowi do pracy i wierzę, że polska społeczność z chęcią do niej się włączy i wesprze ten film – powiedział Wilburn, dodając, że w przyszłym wydaniu weekendowym „Dziennika Związkowego” zdradzi więcej szczegółów swojego kinematograficznego przedsięwzięcia.

Dariusz Cisowski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama