Komary przenoszące wirusa Zachodniego Nilu są już obecne w Chicago – poinformował miejski Departament Zdrowia Publicznego. Do połowy czerwca nie odnotowano jeszcze żadnych przypadków gorączki Zachodniego Nilu u ludzi.
Na terenie naszego miasta potwierdzono obecność komarów-nosicieli wirusa, po których ukąszeniu można zachorować na gorączkę Zachodniego Nilu – ostrzegł Chicagowski Departament Zdrowia Publicznego (Chicago Department of Public Health, CDPH).
Do połowy czerwca nie odnotowano jeszcze żadnych przypadków gorączki Zachodniego Nilu u ludzi, ale sezon dopiero się zaczyna. Doniesienia o chorobie zazwyczaj pojawiają się pod koniec czerwca lub na początku lipca, a szczyt osiągają w sierpniu i we wrześniu, a następnie systematycznie maleją wraz ze spadkiem temperatury.
Na poważne skutki gorączki Zachodniego Nilu najbardziej narażone są osoby w wieku powyżej 60. roku życia i z obniżoną odpornością organizmu oraz małe dzieci.Infekcja u wielu osób przebiega łagodnie lub bezobjawowo. Jeśli dochodzi do rozwinięcia choroby, objawy pojawiają się w okresie od 2-15 dni. Zwykle są to: gorączka, ból i zawroty głowy, wymioty, ból mięśni, wysypka na piersiach, brzuchu i plecach. Jednak większość zarażonych, czyli około 80 procent, nie będzie odczuwać żadnych symptomów.
Larwy komarów rozwijają się w środowisku wodnym, dlatego służby sanitarne co roku apelują do mieszkańców o zlikwidowanie miejsc, gdzie może zbierać się woda. Jeżeli zauważymy takie miejsca możemy o tym poinformować służby miejskie dzwoniąc pod niealarmowy numer centrali miejskiej 311.
(tos)