Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 20:29
Reklama KD Market
Reklama

Dramat w metrze

Dramat w metrze
(fot. Pixabay)

Jordan Neely, czarnoskóry pasażer nowojorskiego metra, na oczach wielu innych pasażerów poniósł śmierć w wyniku uduszenia. Nagranie z telefonu komórkowego pokazuje, jak biały człowiek, zidentyfikowany w wielu serwisach informacyjnych jako żołnierz piechoty morskiej, z pomocą innych zastosował wobec bezdomnego ulicznego muzyka potencjalnie śmiertelny uścisk, w który trzymał go przez niemal 15 minut...

Nic nie jest proste

Człowiek, który to wszystko nagrał, powiedział dziennikarzom The New York Timesa, że Neely wsiadł do pociągu, krzycząc, że brakuje mu jedzenia i ma „wszystkiego dość”. Potem krzyczał: – Nie mam nic przeciwko pójściu do więzienia lub dożywociu! Jestem gotowy na śmierć! Posiadacz telefonu komórkowego zauważył ponadto, że Neely nikogo nie zaatakował, choć rzucił kawałkami jakichś śmieci w niektórych pasażerów, co wywołało kłótnię z żołnierzem U.S. Marines. Nie był w żaden sposób uzbrojony i bezpośrednio nikomu nie zagrażał.

Niezależnie od tego wszystkiego, w miarę oczywiste jest to, że 30-letni Neely najwyraźniej nie zasługiwał na śmierć, a duszenie go z udziałem wielu napastników przez prawie 15-minut było alarmującą, przesadną reakcją na jego krzyki świadczące o cierpieniu. Dla niektórych obserwatorów sprawa ta wydaje się dość prosta – w nowojorskim metrze doszło do morderstwa. Ale w realiach współczesnej Ameryki niemal nic nie jest proste, szczególnie jeśli w grę wchodzą konflikty między różnymi rasami.

Jeśli Amerykanie mieli nadzieję, że dwóch najbardziej znaczących polityków demokratycznych w stanie Nowy Jork wyda przemyślane, empatyczne oświadczenia w tej sprawie, mogli być mocno rozczarowani. Czarnoskóry burmistrz Eric Adams, który był przedstawiany jako przyszła gwiazda Partii Demokratycznej, ogłosił, że „każda śmierć jest tragiczna” i „powstrzymałby się od dalszych komentarzy”, chociaż zrozumiał, że „istniały poważne problemy psychiczne, które odegrały pewną rolę w tym wydarzeniu”.

Burmistrz pochwalił się też przy okazji, że „administracja poczyniła rekordowe inwestycje dotyczące opieki nad tymi, którzy jej potrzebują”. Później, gdy Abby D. Phillip z CNN Primetime zapytała go, czy takie akty obywatelskich interwencji jak w przypadku żołnierza piechoty morskiej są dozwolone, Adams powiedział: – Nie możemy po prostu ogólnie decydować o tym, co pasażer powinien, a czego nie powinien robić w takiej sytuacji.

Gubernator Kathy Hochul, również demokratka, powiedziała początkowo niewiele więcej, ograniczając się w swojej pierwszej deklaracji do stwierdzenia, że „istnieją konsekwencje za pewne zachowania”. Dopiero potem Hochul wyjaśniła, że miała na myśli to, iż sprawca powinien ponieść konsekwencje. Ani Adams, ani Hochul nie wspomnieli o fakcie, że miejski lekarz sądowy stwierdził, iż śmierć Neely’ego była zabójstwem.

Oboje wydawali się szczęśliwi, kiedy mogli rozprawiać o dużych inwestycjach dotyczących poprawy „zdrowia psychicznego” obywateli. Nie wyjaśnili jednak, jakie rodzaje usług finansują lub co zrobią, by zapobiec kolejnemu dramatowi tego rodzaju. Być może dlatego, że oboje zaproponowali radykalne cięcia w kwestii świadczeń socjalnych w stanie Nowy Jork.

Kunktatorstwo polityków

Zarówno Hochul, jak i Adams sfinalizowali swoje propozycje budżetowe dopiero niedawno, po długich opóźnieniach i kontrowersjach. Kiedy Eric Adams przedstawił swój wymarzony budżet w styczniu, lokalna placówka Hell Gate poinformowała wówczas, że proponowane cięcia dotyczące siły roboczej w mieście oznaczałyby, że „agencje takie jak Departament Transportu są znacznie mniej zdolne, by przyczynić się do bezpieczeństwa na ulicach, a Administracja Zasobów Ludzkich jest mniej zdolna do szybkiego przetwarzania bonów żywnościowych lub znajdowania bardziej stałych mieszkań, by wydostać rodziny z miejskiego systemu schronisk”.

Burmistrz wycofał się ze swoich wcześniejszych żądań ograniczenia finansowania bibliotek i wspieranych przez miasto usług kulturalnych, przy jednoczesnym utrzymaniu obecnego poziomu finansowania szkół publicznych. Jednak zażądał ogólnych cięć w finansowaniu różnych agencji, w tym świadczących usługi dla bezdomnych oraz młodzieży. W ciągu ostatniego roku Adams dał się poznać jako burmistrz, który chętnie wysyła oddziały organów ścigania przeciwko bezdomnym i chorym psychicznie nowojorczykom, czy to w celu siłowego oczyszczenia prowizorycznych obozowisk, czy zatrzymania „tych, którzy cierpią na chorobę psychiczną”. Ta represyjna logika leży u podstaw jego budżetu.

Jeśli chodzi o gubernator Kathy Hochul, jej budżet stanowy w wysokości 229 miliardów dolarów jest daleki od tego, czego potrzebują nowojorczycy. Zwłaszcza w zakresie mieszkań, usług opiekuńczych, podwyżek płacy minimalnej, pomocy dla migrantów oraz zabezpieczenia dla najemców stojących w obliczu rosnących czynszów, niedoborów mieszkań i schronień oraz niecierpliwych właścicieli. Dodatkowy nacisk kładzie się na egzekwowanie prawa: zwiększenie obecności policji w metrze, wysłanie Gwardii Narodowej do nadzorowania schronisk dla bezdomnych, upoważnienie sędziów do zatrzymywania mieszkańców oskarżonych o przestępstwa bez nadziei na zwolnienie za kaucją, itd.

Jak by na to nie patrzeć, rodzinne miasto Jordana Neely’ego go zawiodło – nie mogło zapewnić mu stabilnego domu i trybu życia. Podobno autystycznemu młodemu artyście estradowemu, który udanie imitował taniec i występy Michaela Jacksona – filmiki Neely’ego z tymi występami trafiały do sieci przez ponad dekadę – odmówiono szansy na stabilne życie. Na przeszkodzie stanęli ludzie, którzy nie rozumieli jego choroby, a być może także policjanci, którzy aresztowali go dziesiątki razy, zamiast wskazać mu pomoc, z której mógłby skorzystać.

W chwili, gdy piszę te słowa, człowiek, który przyczynił się bezpośrednio do śmierci Neely’ego, formalnie nie został o nic oskarżony i pozostaje na wolności. Dla części obserwatorów jest to fakt trudny do zrozumienia. W tym kontekście narzuca się też niepokojące pytanie: czy gdyby Neely był białym bezdomnym człowiekiem i gdyby dusił go w metrze czarnoskóry żołnierz piechoty morskiej, sprawa wyglądałaby inaczej? I to są dylematy, które zdają się nie mieć zbyt dużo wspólnego z politycznymi afiliacjami zaangażowanych w to wszystko ludzi.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama