Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 20:27
Reklama KD Market
Reklama

Polowanie na admirała Yamamoto

Polowanie na admirała Yamamoto
Płonący okręt USS West Wirginia po ataku na Pearl Harbor (fot. Wikipedia)

Japoński admirał Isoroku Yamamoto był wrogiem numer 1 Ameryki. To on przygotował plan ataku na bazę marynarki wojennej USA w Pearl Harbor w 1941 roku. Po tym ataku Stany Zjednoczone przystąpiły do II wojny światowej – przeciwko Japonii, Niemcom i Włochom. Klęska w Pearl Harbor była jednak dobrym zrządzeniem losu dla Anglii i Europy podbitej przez hitlerowskie Niemcy. Gdyby Amerykanie nie przystąpili do wojny, zwyciężyłyby Niemcy a odzyskiwanie niepodległości przez podbite narody trwałoby długie lata...

Zdolny marynarz

Isoroku Yamamoto całe swoje życie związał z marynarką wojenną. Był marynarzem od 17. roku życia. Ukończył Akademię Cesarskiej Marynarki Wojennej. Chrzest bojowy przeszedł w bitwie pod Cuszimą, kiedy to Japończycy zatopili niemal całą flotę rosyjską. Yamamoto stracił wówczas dwa palce u lewej ręki. Po kolejnych studiach służył w sztabie generalnym japońskiej floty.

Zasada „poznaj dobrze swojego wroga” obowiązuje w wielu armiach świata. Dlatego Yamamoto został wysłany na studia językowe na Uniwersytecie Harvarda. Później został attaché morskim w Stanach Zjednoczonych, czyli praktycznie szpiegiem na paszporcie dyplomatycznym. W sumie przebywał w Ameryce dziewięć lat. Miał możliwość dobrze poznać ten kraj, a przede wszystkim mobilność Amerykanów i ich gospodarkę.

Był zagorzałym zwolennikiem budowy przez Japonię lotniskowców. I w dużym stopniu przyczynił się do ich zbudowania. Przez krótki czas był dowódcą jednego z nich. W 1939 roku, już jako admirał, został głównym dowódcą japońskiej floty.

Był przeciwny totalnej wojnie z USA. Poznawszy Amerykę, zdawał sobie sprawę, że przewaga amerykańskiego potencjału gospodarczego uniemożliwia Japonii zwycięstwo. Ale, podobnie jak cesarz i dowódcy wojskowi, był za wyparciem Stanów Zjednoczonych z regionu Pacyfiku. Ten obszar miał należeć wyłącznie do Japonii. W związku z tymi planami Isoroku Yamamoto otrzymał rozkaz opracowania ataku na bazę U.S. Navy w Pearl Harbor na Hawajach.

Dzień hańby

Rankiem 7 grudnia 1941 roku rozpoczął się nalot na Pearl Harbor. To była niedziela, aby opóźnić reakcję Amerykanów – widać w tym rękę Yamamoto. Amerykanie zostali całkowicie zaskoczeni. Kiedy w bazie tonęły i paliły się okręty oraz samoloty, japoński ambasador zjawił się w Waszyngtonie z notą o wypowiedzeniu wojny Ameryce.

Dzień po ataku prezydent Roosevelt wygłosił orędzie do narodu: – Wczoraj, 7 grudnia 1941 roku, w dniu hańby, Stany Zjednoczone Ameryki zostały w niesprowokowanym i tchórzliwym ataku z premedytacją zaatakowane przez morskie i lotnicze siły Cesarstwa Japonii. Z żalem zawiadamiam was, że wielu Amerykanów straciło życie. Wobec tego zwracam się do Kongresu, aby ogłosił stan wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią.

Pearl Harbor to była totalna klęska. W trakcie dwugodzinnego ataku zostało zatopionych 5 pancerników, 3 uszkodzone. Poza tym 2 niszczyciele i kilkanaście okrętów pomocniczych. Amerykanie stracili także 328 samolotów. W ciągu jednego dnia zginęło 2335 amerykańskich żołnierzy. Japonia utraciła 29 samolotów, 5 miniaturowych okrętów podwodnych i 65 ludzi.

Pierwszą ofiarą japońskiego ataku na Pearl Harbor był Amerykanin polskiego pochodzenia Roman Niedzwiecki. Tak poinformowano w depeszy wysłanej do Waszyngtonu zaraz po obliczeniu strat. Tym samym Roman Niedzwiecki został pierwszym oficjalnie zarejestrowanym żołnierzem amerykańskim poległym w czasie II wojny światowej.

Marynarka amerykańska utraciła na wiele miesięcy możliwość prowadzenia działań ofensywnych na Pacyfiku. Mogli się pocieszać, że z pogromu w Pearl Harbor ocalały dwa lotniskowce amerykańskie. Dosłownie na kilka dni przed nalotem, w sposób niezauważony dla Japończyków, odpłynęły z bazy.

To jest zastanawiające. I właśnie z tego powodu zrodziła się znana teoria spiskowa, jakoby wywiad amerykański znał termin nalotu na Pearl Harbor. Tylko naczelne dowództwo USA zachowało to w tajemnicy. Ale chciało oszczędzić najbardziej wartościowe okręty.

Za tym wszystkim stała światowa polityka. Prezydent Roosevelt chciał pomóc Anglii i Europie w walce z Hitlerem. Lecz Amerykanie w zdecydowanej większości byli przeciwko włączaniu się Stanów Zjednoczonych do wojny. Uważali, że to nie ich wojna, niech na Starym Kontynencie sami sobie radzą. Poza tym Hitler miał w Ameryce wielu zwolenników.

Podstępny atak na Pearl Harbor zmienił nastawienie Amerykanów. Kiedy w ślad za Japonią wojnę Stanom wypowiedziały Niemcy i Włochy, Roosevelt mógł bez obawy o utratę poparcia Amerykanów przystąpić do II wojny światowej.

Bitwa o Midway

Isoroku Yamamoto, pogromca Amerykanów, stał się bohaterem narodowym Japonii. W wielu miastach publicznie celebrowano zwycięstwo w Pearl Harbor. Yamamoto zyskał nieformalną władzę w zakresie kształtowania strategii wojennej na Pacyfiku. Jednak był zawiedziony, że w Pearl Harbor nie zostały zatopione lotniskowce amerykańskie, na czym najbardziej mu zależało.

Pragnął całkowicie zmiażdżyć Amerykanów na Pacyfiku. Wbrew innym dowódcom postanowił uderzyć na amerykańską bazę na atolu Midway. Wiedział, że w obronę Midway Amerykanie zaangażują lotniskowce. Wtedy będzie okazja je zatopić. Było to możliwe, gdyż Japończycy mieli więcej od Amerykanów nowoczesnych krążowników i niszczycieli.

Jednak tym razem nic nie poszło po myśli Yamamoto. Dzięki złamaniu japońskich szyfrów Amerykanie z wyprzedzeniem poznali plany ataku. W czerwcu 1942 japońska flota przegrała po raz pierwszy od 300 lat. Japonia utraciła cztery lotniskowce, Ameryka jeden. I inicjatywa na Pacyfiku przeszła w ręce Amerykanów.

Przechwycona depesza

Stopniowo Japończycy zaczęli być wypierani z terenów, które wcześniej zajęli. Zacięte walki toczyły się o Guandacal, jedną z Wysp Salomona. Po dziewięciomiesięcznych bojach Guandacal zostało zajęte przez Amerykanów, wraz z bazą i lotniskiem wybudowanym przez Japończyków. To strategicznie położone lotnisko umożliwiało kontrolę nad całym regionem.

Japonia, po dotkliwej porażce na Midway, potrzebowała sukcesu. Admirał Yamamoto zaplanował więc kontrofensywę na Guandacal. Żeby jeszcze liczyć się w grze o Pacyfik, Japończycy musieli odzyskać Guandacal. Były tam okręty, samoloty, duże składy paliwa i amunicji. Japończycy zgromadzili potężne siły lotnicze, zgrupowane na lotniskach wokół wielkich baz na Rabaul i na wyspach w regionie Bouganville. Wszystkie te miejsca znajdowały się w archipelagu Wysp Salomona. Yamamoto chciał osobiście dowodzić uderzeniem na Guandacal. W tym celu 3 kwietnia 1943 roku (daty są tutaj ważne) przyleciał na Rabaul.

12 kwietnia ośrodek nasłuchowy U.S. Navy na Hawajach przechwycił radiogram szyfrowany nowym japońskim szyfrem. Wysłano go z pokładu japońskiego pancernika Musashi. Trzy grupy kryptologów zaczęły pracować nad rozszyfrowaniem komunikatu. Szło im opornie. W końcu podpułkownik Alva Laswell, wybitny lingwista i kryptolog, rozgryzł jednak nowy szyfr i wykrzyknął: – Trafiliśmy główną wygraną!

Dzięki rozszyfrowaniu kolejnej depeszy udało się pozyskać niezwykle cenną informację. Depesze zapowiadały wizytę na Wyspach Salomona głównodowodzącego flotą japońską admirała Yamamoto. Amerykanie mieli w ręku dokładną trasę lotu samolotów wiozących admirała.

Punktualny admirał

Nadarzyła się niezwykła okazja, aby wyeliminować najbardziej znienawidzonego Japończyka w Stanach Zjednoczonych. Brano też pod uwagę, że śmierć popularnego i powszechnie uwielbianego admirała może wywołać wstrząs w japońskim społeczeństwie i ostudzi jego wojenny zapał.

Po naradach toczonych w tajemnicy w Waszyngtonie dowództwo U.S. Navy na Guandacal otrzymało depeszę: „Wywiad podkreśla wyjątkową punktualność admirała – stop – Prezydent przywiązuje najwyższą wagę do operacji – stop – Komunikować wyniki od razu”.

Z rozszyfrowanych depesz wiadomo było, że 18 kwietnia Yamamoto ma z Rabaul wyruszyć na inspekcję garnizonów japońskich na wyspie Bouganville. On i towarzyszący mu oficerowie mieli polecieć na pokładzie dwóch bombowców Betty, w osłonie sześciu myśliwców Zero. Jednak nie wiadomo było, w którym z bombowców znajdzie się Yamamoto. Mieli wystartować o godzinie 6.00 i po dwóch godzinach wylądować w bazie Kahili.

Godziny lotów admirała miały pierwszorzędne znaczenie. Wywiad amerykański podkreślał punktualność Yamamoto. Znany był z tego w Japonii. Do domu publicznego w Tokio przychodził na umówioną godzinę z dokładnością co do minuty. Kobiety musiały już czekać na niego. Ta dobra cecha; w przypadku lotu na Wyspy Salomona okazała się zgubna dla admirała.

Operacja „Zemsta”

Akcji zlikwidowania admirała Yamamoto nadano kryptonim „Zemsta” – za śmierć żołnierzy w Pearl Harbor. Jednak zlokalizowanie i zestrzelenie bombowca, w którym będzie leciał admirał, nie było sprawą prostą. Lotnisko w Kahili, gdzie miał wylądować, znajdowało się 700 kilometrów od najbliższego lotniska na Guandacal.

W tej sytuacji mógł uczestniczyć tylko jeden typ samolotu – ciężki dwusilnikowy myśliwiec dalekiego zasięgu Błyskawica. Był to najlepszy wówczas samolot amerykański, o nietypowej dwukadłubowej konstrukcji i dysponujący dużą siłą ognia. Tylko aby przebyć 700 kilometrów tam i z powrotem, musiał mieć doczepione zbiorniki paliwa.

Dowódcą zespołu, który miał zapolować na Yamamoto, został major John M. Mitchell. To on odpowiadał za szczegółowe zaplanowanie i wykonanie Operacji „Zemsta”. Wybrał najlepszych przebywających na wyspie pilotów. W akcji miało wziąć udział osiemnaście samolotów. Ostatecznie, z powodu awarii, wystartowało ich szesnaście.

Major Mitchell ustalił, że zaatakuje Japończyków w końcowej fazie lotu, czyli kilkanaście minut przed lotniskiem w Kahili. Polegał na informacji wywiadu, że punktualny Yamamoto przyleci o wyznaczonej godzinie. A tę znali z rozszyfrowanej depeszy. Jednak pozostała wielka niewiadoma: na jakiej wysokości będzie leciał cel? Mitchell założył, że załoga bombowca zadba o komfort swojego ulubionego dowódcy i nie poprosi go o nałożenie maski tlenowej. Więc załogi Błyskawic miały wypatrywać Japończyków bliżej ziemi. Intuicja dobrze podpowiedziała Mitchellowi.

Bitwa na niebie

16 kwietnia rano Błyskawice wystartowały. Leciały nisko nad wodą, aby uniknąć wykrycia przez japońskie radary. Piloci zachowywali ciszę radiową. Nad Bouganville znalazły się akurat na czas. Yamamoto, jak zawsze, był punktualny.

Porucznik Douglas Canning pierwszy dostrzegł japońskie samoloty. Leciały niemal na tej samej wysokości co Amerykanie. Major Mitchell nakazał odrzucić dodatkowe zbiorniki i przyjąć szyk do ataku. Dwanaście Błyskawic poszło w górę, aby osłonić cztery samoloty mające zaatakować bombowce. Ponieważ nie wiadomo było, w którym z nich leci Yamamoto, trzeba było zestrzelić oba.

Historyk wojskowości Paweł Szymański barwnie opisał tę bitwę na niebie: „Japończycy też dostrzeli Amerykanów i myśliwce Zero ruszyły do ataku. Piloci japońscy wiedzieli, kogo eskortują, a kodeks samuraja nakazywał im bronić za wszelką cenę dowódcę. Na niebie rozpętała się prawdziwa bitwa. Dwa japońskie bombowce, usiłując uciec, nurkowały w kierunku ziemi. Za nimi pędziły cztery Błyskawice, plując ogniem ze wszystkich karabinów. Nad nimi dwanaście amerykańskich myśliwców, uwijając się w skrętach i beczkach, walczyło z sześcioma japońskimi”.

Kapitan Lamphier i porucznik Barber dopadli bombowce i zestrzelili je. Jeden spadł, płonąc, w dżunglę. Drugi uderzył w wodę w pobliżu brzegu, uratowały się z niego trzy osoby. Admirał Yamamoto był w pierwszym bombowcu. Jego ciało znaleźli żołnierze japońscy.

Bitwa powietrzna trwała około dwóch minut. Mitchell, gdy tylko zobaczył spadające bombowce, przekazał przez radio: – Misja zakończona. Wszyscy zabieramy tyłki do domu. Wróg numer jeden Ameryki przestał jej zagrażać.

Po starciu, w którym zginął najważniejszy japoński dowódca, Japończycy i Amerykanie milczeli. Nie wydano żadnych komunikatów. Amerykanie nie chcieli chwalić się sukcesem, aby zachować w tajemnicy fakt złamania japońskich szyfrów. Robili wszystko, by przekonać Japończyków, że do bitwy powietrznej doszło przypadkowo w czasie rutynowego patrolu.

Z kolei japoński rząd chciał przygotować naród na bolesny cios, którym będzie informacja o tym, że zginął zwycięzca spod Pearl Harbor. Informację o jego śmierci podano miesiąc później.

Do ofensywy na Guandacal nie doszło.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama