W pobliżu miasta Augusta w stanie Georgia na rzece Savannah znajduje się wyspa Stallings. Przed wiekami był to teren zamieszkały przez rdzenną ludność indiańską, ale dziś ludzi tam w ogóle nie ma. Są natomiast dzikie osły. W roku 1997 organizacja Archaeological Conservancy nabyła ten teren, głównie w celu ochrony prehistorycznego stanowiska archeologicznego, które było miejscem częstych i agresywnych grabieży. Ogromne, gęste zarośla, które utworzyły się na wyspie, stanowiły doskonałą osłonę dla rabusiów...
Agresywne samce
Jedenaście lat później ta sama organizacja rozpoczęła kosztowną operację usunięcia gęstych zarośli, dodania sterylnej gleby i posadzenia trawy. Wszystko to kosztowało ponad 50 tysięcy dolarów. W ramach tych poczynań zasiedlono ponownie wyspę gatunkiem kóz, które żyły tam przed laty, ale ostatecznie zostały wytępione przez drapieżniki. Jednocześnie nowymi mieszkańcami tych terenów stały się dzikie osły, które miały chronić kozy przez różnymi zagrożeniami. Plany te nie całkiem się powiodły.
Okazało się, że osiołki są zwierzętami dość krnąbrnymi, co dla zoologów nie jest zaskoczeniem. Zaczęło dochodzić do częstych walk między dominującymi w stadach samcami, co spowodowało, że miejscowi lekarze weterynarii zgłosili się na ochotnika i regularnie odwiedzają to miejsce, by opiekować się zwierzętami. Największym łobuzem okazał się osioł nazwany Buster, który systematycznie atakował młodsze osobniki. Ostatecznie postanowiono go przenieść z wyspy do pobliskiego schroniska.
W ciągu ostatnich dwóch lat kilka osłów zostało celowo zabitych, ponieważ władze zaczęły otrzymywać doniesienia o agresywnych samcach atakujących i zadających obrażenia niektórym młodszym osobnikom. Jednak Buster wiedzie dziś szczęśliwe życie na farmie Big Oaks. Conservancy ma teraz do czynienia z nowym problemem, ponieważ trawa i chwasty rosnące obecnie na wyspie są niepożądane zarówno dla żyjących tam kóz, jak i osłów. Problem wynika z tego, że teren ponownie został pokryty zaroślami. Rozważane są nowe plany skupiające się na zachowaniu i ochronie cennych zasobów archeologicznych oraz bezpieczeństwie zwierząt, które obecnie nazywają to miejsce domem.
Pierwotni mieszkańcy
Wyspa Stallings odegrała kluczową rolę w krajobrazie kulturowym południowego wschodu Stanów Zjednoczonych w późnym okresie archaicznym (3000-1000 p.n.e.). Archeolodzy spekulują, że początki tamtejszej kultury przypadają na okres sprzed 5 tysięcy lat. Kultura ta wytworzyła najstarszą udokumentowaną ceramikę w Ameryce Północnej. Pierwotni mieszkańcy prowadzili połowy muszli i założyli pierwsze osady w tym regionie.
Osadnicy mieszkali w wioskach wzdłuż rzek Savannah i Oggeechee, gdzie mogli mieć łatwy dostęp do słodkowodnych skorupiaków i ryb. Budowali okrągłe domy, wykonane z wygiętych drzewek pokrytych skórami lub korą, które, jak się uważa, były rozmieszczone wokół okrągłego placu. Wyprodukowali najwcześniejsze formy zdobionej ceramiki, wraz z rzeźbionymi szpilkami z kości, szlifowanymi kamieniami i ostrzami pocisków.
Stanowisko Stallings Island było źródłem badań i domysłów archeologów od 1873 roku. Najnowsze prace badawcze przeprowadził doktor Kenneth Sassaman, profesor archeologii w University of Florida, który w 1999 roku wydał książkę pt. People of the Shoals: Stallings Culture of the Savannah River Valley. Dzięki wysiłkom konserwatorskim i ochronnym naukowcy kontynuują badania nad prehistoryczną przeszłością tego miejsca.
Kucyki z galeonów
Jednak niezależnie od poczynań naukowych wyspa ta znana jest dziś przede wszystkim z tego, że „rządzą” na niej osły. Władze stanowczo odradzają ludziom składania wizyt na tym terytorium, ponieważ nie są to zwierzęta udomowione, a ich zachowanie jest trudne do przewidzenia. Kajakarze wciąż odwiedzają to miejsce, wabiąc osiołki smakołykami takimi jak marchewki i jabłka. Zwierzęta zwykle są bardzo przyjazne, co zapewne wynika po części z faktu, iż coraz więcej turystów je odwiedza. Istnieje w okolicy kilka firm, które specjalizują się w wożeniu ludzi wokół wyspy.
Andy Colbert jest właścicielem Outdoor Augusta i wie, jak znajdować osły tuż przy brzegu: – Czasami trzeba po prostu wiosłować wokół wyspy, a im więcej hałasu robisz i przynosisz ze sobą marchewki, tym więcej osłów może się pojawić. Colbert wiosłuje w tej okolicy od prawie 25 lat. Wie doskonale o tym, iż osły zostały sprowadzone na wyspę przede wszystkim po to, by kontrolować zarośla i odstraszać drapieżników. Osiołki zajadają się trawą i wszystkim tym, co przywożą ludzie. Technicznie rzecz biorąc lądowanie i biwakowanie na wyspie jest nielegalne i bardzo rzadko zdarza się, by ktoś ignorował te zakazy.
W Stanach Zjednoczonych istnieje jeszcze jedna wyspa, która jest całkowicie zdominowana przez krewnych konia. Kucyk Chincoteague, znany również jako koń Assateague, to rasa koni, która żyje w dzikiej populacji na wyspie Assateague w stanach Wirginia i Maryland. O pochodzeniu kucyków Chincoteague krąży kilka legend. Najpopularniejsza z nich głosi, że zwierzęta te pochodzą od ocalałych kucyków z rozbitych hiszpańskich galeonów u wybrzeży Wirginii. Według innej teorii kucyki mają pochodzić od stada wypuszczonego na wyspę przez XVII-wiecznych kolonistów. W 1835 roku rozpoczęła się praktyka wypasu kucyków, podczas której mieszkańcy wyłapywali pewną ich liczbę i przenosili je na kontynent.
National Park Service trzyma się teorii, że konie zostały sprowadzone na wyspę w XVII wieku, ale Ochotnicza Straż Pożarna Chincoteague, która jest formalnie właścicielką kucyków po stronie Assateague w Wirginii, twierdzi, iż wersja o hiszpańskim wraku jest najbardziej prawdopodobna. Strażacy uważają, że konie były zbyt cenne w XVII wieku, by pozwolić im biegać dziko na wyspie i podkreślają, że dwa zatopione hiszpańskie galeony istotnie znajdują się u wybrzeży Wirginii.
Krzysztof M. Kucharski