W latach 90. była to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych, którymi żyła Ameryka, a nadawany w telewizji proces sądowy braci Menendez bił wszelkie rekordy popularności. Dwóch zamożnych, młodych mężczyzn zostało oskarżonych o zamordowanie swoich rodziców. Wtargnęli oni to ich domu w Beverly Hills i oddali kilkanaście strzałów do siedzącej na kanapie pary...
Molestowani przez ojca?
Lyle i Erik Menendez zostali skazani w 1996 roku na dożywotnie więzienie za zamordowanie matki, Mary „Kitty” Louise, oraz ojca, Jose. Obrona argumentowała bezskutecznie, że bracia, którzy przyznali się do winy, byli przez lata molestowani seksualnie przez ich ojca. Ostatecznie, doprowadzeni do skrajnej desperacji, uśmiercili nie tylko jego, ale również matkę, która miała być rzekomo jego cichą wspólniczką.
Sprawa przyciągnęła uwagę opinii publicznej po części dlatego, że bracia byli dziećmi ludzi zamożnych. Lyle uczęszczał do Princeton, a Erik robił karierę w zawodowym tenisie. Prokuratorzy przedstawili ich jako wyrachowanych zabójców, zainteresowanych uzyskaniem dostępu do majątku rodziców wartego 14 milionów dolarów. Jose Menendez został postrzelony pięć razy, w tym raz w tył głowy. Według zeznań podsądnych, po wystrzeleniu kilku nabojów Lyle poszedł do swojego samochodu, przeładował strzelbę, przyłożył lufę pistoletu do policzka matki i strzelił do niej ponownie.
Policja początkowo uważała, że zabójstwa były powiązane z mafią. Jednak śledczy szybko zwrócili uwagę na Lyle’a i Erika, ponieważ w pierwszych miesiącach po morderstwach bracia kupili zegarki Rolex, mieszkania własnościowe, samochody sportowe i inne kosztowne przedmioty. Chociaż początkowo zaprzeczali, jakoby mieli cokolwiek wspólnego z zabójstwami, stali się głównymi podejrzanymi po odkryciu nagranych na taśmie zapisów ich rozmów z psychologiem, w których bracia wyjaśnili, co doprowadziło ich do zabicia rodziców.
W trakcie procesu obrona nie była w stanie przedstawić nikogo, poza braćmi Menendez, którzy opisaliby ich ojca jako seksualnego drapieżnika. Kiedy rozprawa dobiegała końca, sędzia Stanley M. Weisberg orzekł, że argumentu o okolicznościach łagodzących nie można było w ogóle użyć. Orzeczenie to w zasadzie zmusiło ławników do podjęcia decyzji albo o całkowitym uniewinnieniu braci, albo skazaniu ich za morderstwo.
Wybrali tę drugą możliwość. – Myśleliśmy, że w pewnym stopniu doszło do znęcania się nad nimi psychicznie. Myślę, że większość z nas w to wierzyła – powiedział później jeden z jurorów, Lesley Hillings, w rozmowie z Los Angeles Times. – Ale wykorzystywanie seksualne? Myślę, że nigdy się nie dowiemy, czy to prawda, czy nie.
Wstrząsająca relacja
Problem w tym, że właśnie się okazało – po tylu latach – iż to może być prawda. Roy Rosselló, były członek grupy muzycznej Menudo, o której głośno było w latach 80., wystąpił z oskarżeniem, że jako nastolatek został wykorzystany seksualnie przez Jose Menendeza. Twierdzenie to zostało wyemitowane w telewizyjnym programie Today. Przedstawiono w nim również niektóre ustalenia trzyczęściowego serialu dokumentalnego, którego emisję zaplanowano na 2 maja. Serial Menendez + Menudo: Boys Betrayed, oparty na relacjach dziennikarzy Roberta Randa i Nery’ego Ynclana, w dużej mierze koncentruje się na Rosselló. Opisuje spotkanie z Menendezem, ale także opowiada o osobnych przypadkach wykorzystywania seksualnego bardzo młodych mężczyzn, a w zasadzie dzieci.
– Wiem, co mi zrobił w swoim domu – mówi Rosselló o Menendezie w klipie z serialu. Raport Today zawiera wywiady z Rosselló, w których ten miał opisać swoją wizytę w domu Menendezów w New Jersey. Miał wówczas 14 lat a Jose Menendez odurzył go rzekomo narkotykami i zgwałcił. Jose Menendez był powiązany z kapelą Menudo, ponieważ podpisał kontrakt z grupą jako dyrektor wykonawczy RCA Records.
Roy Rosselló opisał już wcześniej wykorzystywanie seksualne grupy Menudo. Inni członkowie zespołu potwierdzili, że byli prześladowani słownie, fizycznie, emocjonalnie i seksualnie, co było podstawą serialu dokumentalnego HBO Max pt. Menudo: Forever Young. Nikt nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w związku z tymi zarzutami.
Nie jest jasne to, jaki wpływ może mieć relacja Roya Rosselló na wysiłki obrońców, którzy chcą doprowadzić do nowego procesu braci Menendez. Ich wcześniejsze apelacje były systematycznie odrzucane. Biuro prokuratora okręgowego Los Angeles, które prowadziło tę sprawę w latach 90., na razie milczy. Natomiast eksperci prawni twierdzą, że nawet w przypadku nowego zarzutu wniesionego przez Rosselló prawnicy broniący braci Menendez staną w obliczu bardzo trudnej batalii.
Laurie L. Levenson, profesor prawa karnego w Loyola Law School w Los Angeles, która w latach 90. przeprowadziła analizę prawną sprawy Menendezów, powiedziała, że informacje Rosselló być może nadeszły za późno, by cokolwiek zmienić. W audycji telewizyjnej obrońca Alan Jackson przyznał, że bracia mają „dużą górę do zdobycia”, by uzyskać od sądu jakiekolwiek przychylne decyzje. Dodał jednak, że rewelacje Roya Rosselló dają im „promień nadziei”.
Jak można się spodziewać, inaczej na to wszystko reaguje rodzina zamordowanych. Jeden z braci Kitty Menendez, 88-letni Milton Andersen, użył przekleństwa, by opisać zarzut Rosselló w stosunku do jego szwagra. Stwierdził, że braci Menendez nie należy wypuszczać na wolność: – Nie zasługują na to, by chodzić po powierzchni ziemi po zabiciu mojej siostry. Dodał, że jego szwagier nie był seksualnym drapieżnikiem. Jego zdaniem nowe oskarżenie nie może w jakikolwiek sposób doprowadzić do ponownego rozpatrzenia sprawy Lyle’a i Erika.
Być może ma rację. Jednak z drugiej strony to, co mówi Rosselló, jest pierwszą realną sugestią, iż Jose Menendez mógł istotnie dopuszczać się przestępstw na tle seksualnym.
Krzysztof M. Kucharski