To propozycja zdecydowanie dla wielbicieli czekolady oraz chocolate chip cookies, czyli po prostu maniaków przysmaku, jakim jest czekolada. Tu nie ma przebacz – ten smak po prostu wypełnia każdą cząstkę tego ciasta. Ale powiedzmy sobie szczerze, że jeśli ktoś kocha słodkości, to będzie w siódmym niebie.
Drobna uwaga na temat środka, czyli kremu czekoladowego. Nie powinien być to twardy krem. Chodzi o to, żeby po upieczeniu i wystudzeniu środek pozostał lekko płynny. Ja użyłam kremu czekoladowego w tubkach, który właśnie ma taką konsystencję.
Dla niecierpliwych dodam, że ciasto robi się szybko i piecze krótko. Jak ktoś się bardzo uprze, to może je jeść już na ciepło, wtedy można sobie dosłodzić jeszcze bardziej, dodając lody śmietankowe. Ale na zimno jest przewyborne. Smacznego!
Składniki:
Ciasto:1 szklanka miękkiego masła¾ szklanki brązowego cukru (light brown)1 łyżeczka ekstraktu waniliowego1 jajko2 szklanki mąki pszennej1 łyżeczka sody1 szklanka posiekanej czekolady, odłóż garść
Nadzienie:1 szklanka kremu czekoladowego (o półpłynnej konsystencji)
Czas wykonania: 20 minutCzas pieczenia: 25 minutPorcje: ok. 8 kawałków
Sposób wykonania:Piekarnik nastaw na 355℉. Przygotuj tortownicę lub okrągłą formę z wyciąganym dnem, średnica to 7⅞ cala. Ja wyłożyłam papierem do pieczenia.W misie robota albo malakserze wymieszaj miękkie masło z cukrem, miksuj ok. 2 minuty. Dodaj jajko i ekstrakt waniliowy, wymieszaj całość. Teraz wsyp mąkę oraz sodę. Mieszaj wszystko, aż powstanie jednolita masa. Dodaj posiekaną czekoladę (pamiętaj o odłożeniu garści!) i wymieszaj szpatułą.Ciasto podziel na pół. Jedną częścią wyłóż dno, lekko podwyższ boki. Na tak przygotowany spód wyłóż krem czekoladowy, lekko wyrównaj.Drugą część uformuj w placek wielkości formy i ułóż na kremie czekoladowym. Możesz lekko skleić brzegi.Wierzch ciasta posyp odłożoną garścią czekolady.Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz ok. 25 minut. Ciasto powinno być lekko złote.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks