Jeśli ktoś w Stanach Zjednoczonych ma pod ręką 125 tysięcy dolarów, może sobie z powodzeniem kupić paszport mikroskopijnego karaibskiego państwa o nazwie St. Kitts i Nevis. Po co? Nabywca zyskuje obywatelstwo tego kraju, może w nim otwierać konta bankowe, kupować nieruchomości i podlegać jego prawodawstwu. Może też korzystać z niezwykle korzystnych przepisów podatkowych...
Obywatelstwo przez inwestycje
Henley & Partners to wiodąca na świecie firma pośrednicząca w transakcjach paszportowych. Jej przedstawiciele twierdzą, że w 2022 roku znaczna liczba Amerykanów pytała o tzw. obywatelstwo przez inwestycje, czyli programy, które pozwalają ludziom płacić za obywatelstwo, zamiast zdobywać je poprzez wykazanie więzi z krajem. – Amerykanie po raz pierwszy w historii stają się głównymi inwestorami w tych programach – twierdzi Ezzedeen Soleiman, partner zarządzający w firmie Latitude, konkurencyjnej dla Henley & Partners.
Do organizacji zawiadujących światowymi programami obywatelstwa z powodu inwestycji trafia rocznie około 20 tysięcy wniosków, ale do niedawna stosunkowo niewielu kandydatów pochodziło ze Stanów Zjednoczonych. Zdecydowaną większość stanowili mieszkańcy krajów, w których możliwości zatrudnienia lub podróżowania bez wiz są ograniczone – Chiny, Rosja, Indie, Bliski Wschód, itd. Kiedy nadeszła pandemia Covid-19, dziesiątki krajów zakazały podróżowania z USA, ponieważ wirus siał w Ameryce spustoszenie. Wtedy to po raz pierwszy wielu ludzi z amerykańskich elit zaczęło sobie wyobrażać przyszłość, w której Stany Zjednoczone mogły stać się dla nich nieprzewidywalnym, a nawet potencjalnie niebezpiecznym miejscem.
Niektórzy klienci tego rodzaju firm doświadczają ekstremalnych warunków pogodowych np. w Kalifornii i martwią się, jak Stany Zjednoczone zareagują na zmiany klimatu. Ich sposób myślenia jest mniej więcej taki: „Stany Zjednoczone będą naszym domem na zawsze, ale jeśli coś się stanie…”. Nagle sporo Amerykanów zaczęło wyrażać gotowość do zapłacenia ponad 100 tysięcy dolarów za nominalne obywatelstwo kraju, w którym być może nigdy nie postawili stopy i do którego zapewne nigdy nie przyjadą. Ludzie mają sportowe samochody, luksusowe zegarki i torby. Ale teraz najbardziej ekskluzywną opcją jest uzyskanie drugiego paszportu.
Judi Galst, doradczyni w firmie Henley & Partners z siedzibą w Nowym Jorku, twierdzi, że większość jej amerykańskich klientów nie tyle tworzy jakiś plan ucieczki, co stara się stworzyć awaryjny plan B, na wypadek, gdyby Ameryka w jakiś sposób pogrążyła się w totalnym kryzysie. Chodzi w sumie o swobodę poruszania się po świecie i ewentualne przekazanie dzieciom teoretycznie pożytecznego obywatelstwa jakiegoś małego kraju bez większego, międzynarodowego znaczenia.
Milion za paszport
Większość dobrze sytuowanych klientów zwraca się do Henley & Partners, by firma wykonała za nich cały proces aplikacyjny. Koncepcja obywatelstwa jako towaru, a nie przypadkowego faktu urodzenia, jest dość nowa i została zapoczątkowana przez Christiana Kälina, byłego szefa firmy. Kälin zaprojektował swój program z St. Kitts i Nevis w 2006 roku, z opłatą pobieraną w zamian za każde pomyślne zgłoszenie. Potem usługi te rozszerzono na inne kraje, między innymi na Maltę. Było to o tyle ważne, że dawało nabywcom paszportów i obywatelstw bezpośredni dostęp do Unii Europejskiej. E-maile, które wyciekły do prasy w 2017 roku, sugerowały, że Kälin starał się również wpływać na politykę krajów, z którymi miał lukratywne kontrakty.
Jedną z pierwszych rzeczy, o której dowiadują się potencjalni „Maltańczycy”, jest to, że setki tysięcy dolarów nie wystarczą, by zdobyć paszport tego kraju. Obywatel Stanów Zjednoczonych musi uiścić bezzwrotną opłatę w wysokości 750 tysięcy euro za samo złożenie wniosku. Cała procedura zwykle kosztuje około miliona dolarów, ale zwykle kończy się sukcesem. Uzyskanie obywatelstwa i paszportu Malty zabiera średnio ponad 14 miesięcy, co na razie jest najszybszą drogą do uzyskania prawa do pobytu i pracy w Unii Europejskiej.
Jedną z wad tego procederu jest to, że niektóre kraje, takie jak Malta i Czarnogóra (w której podobny program zakończył się w ubiegłym roku), publicznie wymieniają nazwiska nowych obywateli. Można zatem z łatwością dowiedzieć się, iż wśród nowych obywateli tych krajów są między innymi Rich Barton, dyrektor generalny platformy nieruchomościowej Zillow, czy też Nathan Gettings, współzałożyciel Palantir, firmy zajmującej się monitoringiem danych. Niektórzy z tych ludzi zapewne woleliby zachować swoją nową przynależność państwową w tajemnicy.
Oczywiście Malta nie jest jedyną opcją. Kraje karaibskie St. Kitts i Nevis, St. Lucia, Dominika oraz Antigua i Barbuda oferują obywatelstwo w zamian za darowizny lub inwestycje biznesowe w wysokości ok. 100 tysięcy dolarów. Portugalia prowadziła niezwykle popularny program rezydencyjny w szczycie pandemii, ale okazał się on zbyt popularny i został zakończony.
John Mackey, były dyrektor generalny sieci supermarketów Whole Foods, rozpoczął proces uzyskiwania obywatelstwa w St. Kitts i Nevis, inwestując w luksusowe nieruchomości. Nie jest jasne, czy uzyskał obywatelstwo. Inni Amerykanie na listach klientów firm paszportowych nie są za bardzo bogaci. Czarnogóra niedawno nadała obywatelstwo dentyście z San Bernardino w Kalifornii i małżeństwu pracującemu w centrum usuwania żylaków. Są to ludzie, którzy nie szukają luksusów i oaz podatkowych – chcą po prostu mieć możliwość legalnego zamieszkania poza Stanami Zjednoczonymi.
W tym świetle naturalizowani obywatele USA, w tym również Polacy, mają często w swoim posiadaniu niezwykły skarb w postaci podwójnego obywatelstwa i podwójnego paszportu. To, za co wielu możnych tego świata płaci tysiące dolarów, wielu z nas posiada praktycznie za darmo, choć zapewne tylko nieliczni fakt ten doceniają.
Krzysztof M. Kucharski