Prezydent USA Joe Biden wyraził we wtorek nadzieję, że izraelski rząd zrezygnuje z kontrowersyjnych reform sądownictwa, które wywołały masowe protesty. Dodał, że premier Netanjahu "nie może iść dalej tą drogą".
"Tak jak wielu mocnych stronników Izraela, jestem zaniepokojony. Mam nadzieję, że to sobie wyjaśnią. Nie mogą iść dalej tą drogą. Jasno to wyraziłem. Mam nadzieję, że premier spróbuje wypracować jakiś prawdziwy kompromis, ale to się okaże" - powiedział Biden pytany przez dziennikarzy na płycie lotniska w Raleigh w Karolinie Północnej o sprawę odłożonej przez izraelski rząd reformy sądownictwa, która doprowadziła do masowych protestów i strajku generalnego w Izraelu. Później prezydent dodał, że ma nadzieję, że izraelski rząd "odejdzie" od proponowanych zmian.
Biden zaprzeczył doniesieniom, że premier Netanjahu odwiedzi Waszyngton w "bliskim terminie" i dodał, że choć nie rozmawiał z nim od poprzedniej niedzieli, to przekazał swoje uwagi izraelskiemu rządowi za pośrednictwem ambasadora w Jerozolimie.
Odnosząc się do zarzutów - wyrażonych m.in. przez samego Netanjahu - że jego wypowiedzi stanowią ingerencję w sprawy Izraela, Biden odparł:
"Nie ingerujemy. Oni znają moje stanowisko. Znają stanowisko Ameryki i znają stanowisko amerykańskich Żydów".
Komentując słowa Bidena, Netanjahu stwierdził we wtorek, że docenia zaangażowanie prezydenta USA na rzecz jego kraju, ale orzekł, że "Izrael jest suwerennym państwem, który podejmuje decyzje na bazie woli swojego narodu, a nie presji z zewnątrz, w tym ze strony najlepszych przyjaciół".
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)