Istnienie Jezusa Chrystusa jest niepodważalne. Mówią o Nim Ewangelie, przywołujące istotne fakty na potwierdzenie Jego istnienia. Chrystus przyszedł na świat, aby wskazać wszystkim właściwą drogę nawrócenia i życia słowami „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Radykalnie zmienił bieg historii i cywilizacji poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Wydarzenia te są podstawami wiary chrześcijańskiej, jednocząc nas ze Stwórcą i dając nam nadzieję na życie wieczne...
Trzęsienie ziemi i ciemność
Ustalenie dokładnej daty śmierci Chrystusa przez wiele lat było przedmiotem dociekań historyków. Z Ewangelii św. Jana dowiadujemy się, że był to dzień 14 Nisan według kalendarza żydowskiego. Według obliczeń astronomicznych 14 Nisan, przypadający w piątek w czasach, o których mowa, mógł być tylko 7 kwietnia 30 r. lub 3 kwietnia roku 33.
Zdecydowanie łatwiej ustalić jest godzinę Jego śmierci. W tamtych czasach dzień liczono nie od północy, jak obecnie, ale od godziny ok. 18.00, a więc od zachodu słońca. O wschodzie, czyli ok. 6.00 rano, zaczynano liczenie od nowa. Kiedy więc Biblia podaje, że Chrystus skonał o 9.00 wieczorem, oznacza to, że była trzecia po południu. Jego śmierci towarzyszyły niezwykłe zjawiska – ciemność w środku dnia i trzęsienie ziemi.
W dniu, w którym Jezus Chrystus został ukrzyżowany, według trzech spośród czterech Ewangelii ziemia gwałtownie się zatrzęsła. Według relacji świadków, ziemia rozpadała się na kawałki, a skały spadały ze wzgórz. Jakby tego było mało, jak pisze św. Łukasz, ciemności spowiły ziemię na trzy godziny. Zgodnie z badaniami historyków mogło to być, trwające krócej niż w oryginalnych opisach, całkowite zaćmienie Słońca, które miało miejsce w 30 r. n.e.
Niektórzy uczeni twierdzą, że ciemność, która nastąpiła podczas Ukrzyżowania, trwała zbyt długo, aby wiązać ją z całkowitym zaćmieniem Słońca. Być może Biblia mówi więc o częściowym zaćmieniu, które nierzadko trwa kilka godzin? Niejasne pozostaje również, czy ciemność objęła całą Ziemię, czy tylko tereny wokół Jerozolimy. Część naukowców nie przekonuje teoria o zaćmieniu Słońca. Twierdzą oni, że niebo nad Jerozolimą spowiła tego dnia niezwykle gruba warstwa chmur, odcinająca na kilka godzin światło słoneczne.
Według relacji ewangelistów, trzy dni po śmierci Jezusa miało miejsce kolejne trzęsienie ziemi, które odsłoniło wejście do jaskini, gdzie spoczęło ciało Zbawcy. Grobowiec okazał się pusty. Dla chrześcijan stanowi to jeden z dowodów na zmartwychwstanie.
Pomyłka kobiet? Sen żołnierzy?
Sceptycy wysuwają kilka innych teorii. Według relacji ewangelistów to kobiety, które odwiedziły grób wcześnie rano, odkryły odsunięty kamień i dostrzegły brak ciała. Kiedy jednak przybyły na miejsce pochówku, było ciemno. Zważywszy na wczesną porę i ich stan emocjonalny czy jest możliwe, że odwiedziły niewłaściwy grób?
Trudno w to uwierzyć, gdyż Ewangelie wyraźnie wskazują, że ciało zostało pochowane w grobie Józefa z Arymatei, członka rady żydowskiej, miejscu powszechnie znanym nie tylko uczniom Chrystusa. Czy możliwe jest więc, aby nie tylko kobiety, ale następnie również wszyscy inni odwiedzający grób mylili się co do jego właściwego położenia?
Druga teoria, głoszona przez sceptyków, mówi o wykradzeniu ciała z grobu przez uczniów. Arcykapłani i faryzeusze pamiętali, co Jezus mówił o swoim zmartwychwstaniu, ale nie wierzyli w to specjalnie. Jednak obawiali się, że zwolennicy Mesjasza będą chcieli wykraść i ukryć ciało, aby móc potem głosić, że Chrystus zmartwychwstał. Dlatego przed wejściem do grobu umieszczono potężny, ważący ponad tonę kamień w kształcie dysku.
Do jego postawienia potrzeba było kilkunastu mężczyzn, gdyż grób znajdował się na wzniesieniu. Usunięcie go byłoby jeszcze trudniejsze, jako że należałoby potoczyć wielki głaz pod górę. W praktyce zatem niemożliwe jest, aby kilkanaście osób niepostrzeżenie przybyło na miejsce i bezszelestnie odsunęło głaz w miejscu pilnowanym przez strażników. Nawet gdyby żołnierze spali, hałas byłyby zbyt duży. A strzegący grobu nie mogli się oddalić, gdyż za to groziły bardzo poważne konsekwencje.
Nadzieja zmartwychwstania
Jedna z powstałych na początku XIX wieku teorii głoszonych przez niedowiarków stanowi, że Jezus nigdy nie umarł na krzyżu, lecz zemdlał i został błędnie uznany za zmarłego. Według lansujących tę wersję wydarzeń sceptyków, po trzech dniach Chrystus miałby odzyskać przytomność, wyjść z grobu i ukazać się swoim uczniom, którzy uwierzyli, że powstał z martwych. Jednak zważywszy na tortury, jakim został poddany, nie jest to możliwe.
Jezus był biczowany przed ukrzyżowaniem, następnie na jego plecy narzucono szkarłatną szatę, a kiedy krew przyschła, zerwano ją z Niego. W drodze na Golgotę przeszedł przez szpaler ludzi obrzucających go kamieniami, niosąc ciężki drewniany krzyż na zmasakrowanych plecach. Samo ukrzyżowanie stanowiło zbyt wielką torturę, aby ktokolwiek mógł je przeżyć. Śmierć na krzyżu następowała wskutek uduszenia. Gwoździe wbite w nadgarstki i kostki powodowały, że ciało godzinami wisiało w nienaturalnej pozycji, wyginając klatkę piersiową w taki sposób, że nabranie powietrza staje się niemal niemożliwe. Nie było możliwości, aby Jezus przeżył sześciogodzinne wiszenie w takiej pozycji a potem przebicie boku przez żołnierza.
Po zdjęciu z krzyża ciało Jezusa, zgodnie z żydowskim zwyczajem, zostało owinięte w białe prześcieradła, obsypane hojnie wonnościami. Czy możliwe jest, aby po wielu godzinach tortur i wiszeniu na krzyżu Chrystus oswobodził się z ciężkiego, ważącego ponad 30 kilogramów całunu? Skąd czerpałby siłę, by odsunąć ważący ponad tonę głaz, obezwładnić strażników a następnie przejść kilka kilometrów, które dzieliły go od Jerozolimy?
Teorii tych w praktyce nie da się obronić. Co więcej, współcześni Chrystusowi, nawet nieprzyjaźni mu arcykapłani, nigdy nie wątpili w to, że Jego ciało zniknęło w nadnaturalny sposób. Jeśli więc nikt nie był w stanie go wydostać niepostrzeżenie z grobowca ani sam Jezus nie był w stanie z niego wyjść, nie można wątpić w to, co stanowi podstawę naszej wiary – Zmartwychwstanie Mesjasza, będące nadzieją naszego zmartwychwstania.
Maggie Sawicka