Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 22:24
Reklama KD Market
Reklama

Zagadka fałszywego Waltera

Zagadka fałszywego Waltera
(fot. Pixabay)

10 marca 1928 roku dziewięcioletni Walter Collins włożył kurtkę, brązowe sztruksowe spodnie, czarne buty i szarą czapkę, a potem wyruszył do kina w dzielnicy Mount Washington w Los Angeles. Nigdy nie wrócił do domu. Jego matka, Christine Collins, operatorka telefoniczna, zgłosiła zaginięcie syna pięć dni później...

Miesiące udręki

W tamtym czasie mieszkańcy tej okolicy mieli wciąż świeżo w pamięci porwanie i makabryczne morderstwo dwunastoletniej dziewczynki, Marion Parker, do którego doszło zaledwie trzy miesiące wcześniej. Nie jest jasne to, dlaczego Christine zgłosiła zaginięcie syna tak późno. W każdym razie poszukiwania dziecka nie przyniosły żadnych rezultatów. Trzeba wspomnieć, że w latach 20. XX wieku dzieci w Ameryce chodziły same na place zabaw, do kin i wesołych miasteczek, ponieważ przypadki ataków na małoletnich były niezwykle rzadkie.

Christine spędziła pięć pełnych udręki miesięcy, czekając na jakiekolwiek informacje o losie syna. Wtedy nieoczekiwanie z drugiego końca kraju nadeszła elektryzująca wiadomość. Policja w powiecie DeKalb w stanie Illinois zatrzymała chłopca, który twierdził, że nazywa się Walter Collins. Detektywi wysłali zdjęcia do Christine, ale ona nie była przekonana, czy to jej syn. Jednak funkcjonariusze namówili ją, by „wypróbowała” dziecko i przywieźli je do Los Angeles. W tym momencie sprawa ta stała się ogromną zagadką.

Matka na cenzurowanym

Chłopiec mieszkał z Christine przez trzy tygodnie. Po tym czasie kobieta doszła do wniosku, że to nie jej syn, ponieważ był niższy od Waltera o jeden cal, a ponadto dokumentacja dentystyczna nie potwierdzała, że „znajda z Illinois” to istotnie jej dziecko. Christine powiedziała policji, że chłopiec wyglądał jak Walter i pod pewnymi względami zachowywał się jak jej syn, ale – w przeciwieństwie do jej dziecka – nie był grzeczny, cichy i układny.

Pod presją opinii publicznej policja upierała się, że dziecko to rzeczywiście Walter. By to udowodnić, przeprowadzono serię testów. Potwierdzono między innymi, że dziecko umiało znaleźć drogę do domu z pamięci, a pies Waltera rzekomo rozpoznał chłopca jako swojego właściciela. Mimo to Christine w dalszym ciągu nie była przekonana. Kapitan policji w Los Angeles, J.J. Jones, powiedział pogrążonej w żałobie matce: – Czy ty próbujesz robić z nas głupców? A może próbujesz uchylić się od obowiązków matki i pozwolić, by państwo utrzymywało twojego syna? Jesteś najbardziej okrutną kobietą, jaką kiedykolwiek znałem.

Christine upierała się, że chłopak z Illinois jest oszustem i że nie chce mieć z nim więcej do czynienia. By zachować twarz, funkcjonariusze nazwali Christine „szaloną” i oskarżyli ją o próbę malwersacji. Policja wysłała pogrążoną w żałobie matkę do zakładu psychiatrycznego, używając tzw. kodu 12, czyli przepisów, które pozwalają im w taki sposób traktować „trudnych” obywateli. 8 września 1928 roku policja umieściła Christine na oddziale psychiatrycznym szpitala ogólnego w Los Angeles.

Oszust zamiast syna

Kiedy Christine była w szpitalu, kapitan Jones ponownie rozmawiał z chłopcem z Illinois. Podczas tej rozmowy „Walter” dał do zrozumienia, że w rzeczywistości jest Arthurem Hutchinsem. Po śmierci matki Arthur miał uciec od ojca i macochy. Następnie jeździł autostopem po Stanach Zjednoczonych i pewnego dnia, kiedy był w kawiarni, powiedziano mu, że przypomina zaginionego chłopca z Los Angeles. Gdy został zatrzymany, władze ds. nieletnich były sceptycznie nastawione do jego historii, ale policja była zdesperowana, by zamknąć sprawę Collinsa. Policjanci nalegali więc, by Arthura zidentyfikowano jako Waltera. Chłopiec miał rzekomo wyznać Jonesowi, iż skłamał, bo chciał pojechać do Hollywoodu, żeby spotkać aktora kowboja Toma Mixa.

Christine została zwolniona z oddziału psychiatrycznego 13 września 1928 roku i pozwała kapitana Jonesa, który został zawieszony w obowiązkach. Kobieta wygrała sprawę sądową i dostała odszkodowanie w wysokości prawie 11 tysięcy ówczesnych dolarów. Pieniędzy tych nigdy nie dostała, a resztę życia spędziła na poszukiwaniach zaginionego syna, które nigdy nie zakończyły się sukcesem.

Trudno zrozumieć, jak to możliwe, żeby matka miała trudności z identyfikacją własnego, dziewięcioletniego syna. Faktem jest jednak to, że policja wywierała na nią ogromny nacisk, aby zakończyć jak najszybciej śledztwo, a ona sama zapewne chciała, by chłopiec z Illinois okazał się jej dzieckiem. Z policyjnych zapisów wynika, iż Christine od samego początku nie chciała, by Arthur u niej zamieszkał na próbę, a uległa wyłącznie w wyniku policyjnej presji.

Morderstwa na ranczo

Mniej więcej w tym samym czasie śledczy natknęli się na miejsce makabrycznej zbrodni na ranczo w Wineville, 50 mil od Los Angeles. Tam mężczyzna znany jako Gordon Stewart Northcott porywał, wykorzystywał seksualnie i zabijał młodych chłopców, w czym pomagała mu jego matka, Sara Louise Northcott. Chociaż policja nigdy nie znalazła żadnych fizycznych dowodów łączących Northcotta ze zniknięciem Waltera, zabójca ustnie przyznał się do zamordowania chłopca, a Sarah wyjawiła, że również była zamieszana w jego śmierć.

Historia tego rancza sięgała roku 1926, ponieważ od tego momentu w okolicy tej zaginęło wielu chłopców. Niektórzy z nich zostali odnalezieni. Między innymi w miejscowości La Puente natrafiono na pozbawione głowy ciało dziecka. Dwa miesiące później młodzi bracia Nelson i Lewis Winslowowie zaginęli w dzielnicy Pomona w Los Angeles, a ich zwłoki znaleziono po wielu miesiącach.

Jak się okazało, począwszy od 1926 roku Northcott zaczął porywać dzieci płci męskiej, gwałcić je na swoim ranczu w Wineville, a potem zabijać siekierą. Później twierdził, że znęcał się nad młodymi chłopcami, ponieważ „ich kochał”. Został złapany dopiero we wrześniu 1928 roku, kiedy jego kuzyn skontaktował się z władzami i powiedział im, że Northcott porwał jego nastoletniego brata. Kiedy detektywi przybyli do posiadłości Northcotta, odkryli makabryczną prawdę o morderstwach w tym miejscu.

Do wpadki Northcotta doszło za sprawą jego siostrzeńca, Sanforda Clarka, który mieszkał u niego w domu i również było ofiarą ataków seksualnych z jego strony. W sierpniu 1928 roku, w trosce o jego dobro, 19-letni starszy brat Clarka, Jessie, odwiedził go na ranczu Wineville. Jego brat powiedział mu, że boi się o swoje życie i że Northcott zamordował czterech chłopców na swoim ranczo. Po powrocie do Kanady, gdzie mieszkał na stałe, Jessie poinformował amerykańskiego konsula o zbrodniach Northcotta. Następnie konsul napisał list do policji w Los Angeles (LAPD), szczegółowo opisując zeznania Jessiego.

Makabryczne odkrycia

31 sierpnia 1928 roku ranczo odwiedzili inspektorzy imigracyjni Judson F. Shaw i George W. Scallorn. Northcott, widząc agentów jadących długą drogą na jego ranczo, uciekł do lasu na skraju swojej posiadłości. Wcześniej nakazał Clarkowi, by ten ich zatrzymał. Groził mu, że zastrzeli go zza linii drzew z karabinu, jeśli Clark się nie zastosuje do jego poleceń. Przez następne dwie godziny Clark zwodził agentów, a Northcott uciekał dalej. Ostatecznie wraz z matką wyjechał do Kanady, gdzie kilka tygodni później został aresztowany.

Na ranczo śledczy znaleźli porozrzucane fragmenty kości młodych mężczyzn oraz toporki z krwią i ludzkimi włosami na ostrzach. Władze znalazły też na ranczo trzy płytkie groby. Nie zawierały wprawdzie całych ciał, a jedynie ich części. Clark i Jessie zeznali, że Northcott i jego matka ekshumowali ciała wieczorem 4 sierpnia 1928 roku. Szczątki zabrali w odludne miejsce, gdzie najprawdopodobniej zostały spalone. Wśród dowodów znalezionych w grobach na ranczo było 51 części ludzkich ciał. Na tej podstawie potwierdzono, że w mogiłach zostali pochowani bracia Lewis i Nelson Winslowowie oraz niezidentyfikowana czwarta ofiara.

Skazany na śmierć

Northcott przyznał, że zabił pięciu chłopców, w tym Waltera Collinsa i braci Winslowów. Powiedział, że zrobił to wszystko z pomocą swojej matki, z którą, jak twierdził, miał kazirodczy związek. Jednak kiedy nadszedł czas, by podpisać oficjalne zeznanie, Northcott zmienił swoją wersję zdarzeń i powiedział, że zabił tylko jedną osobę, meksykańskiego chłopca o imieniu Alvin Gothea, w lutym 1928 roku.

Sarah zabójczynią?

W lutym 1929 roku Gordon Stewart Northcott został uznany winnym zabicia braci Winslowów i jeszcze jednej, niezidentyfikowanej ofiary. Skazano go na śmierć i ostatecznie powieszono 2 października 1930 roku. Sarah Louise Northcott w końcu wyznała, że to ona zabiła Waltera Collinsa. Powiedziała, że zadała mu śmiertelny cios siekierą i pochowała go w pobliżu kurnika. Za jego zabójstwo została skazana na dożywocie. Jednak policja nigdy nie znalazła żadnych namacalnych dowodów na to, że chłopiec kiedykolwiek był na ranczo. Nie znaleziono też jego szczątków.

Sarah nigdy nie stanęła przed sądem. Po jej przyznaniu się do winy sędzia Jerry Morton skazał ją na dożywocie, a po wymierzeniu kary Sarah próbowała popełnić samobójstwo. Przesiedziała w więzieniu 12 lat, po czym została zwolniona. Zmarła w 1944 roku. Mimo że przyznała się do winy, niewykluczone jest to, że Walter został porwany przez jednego z więziennych wrogów jego ojca, który w tym czasie odsiadywał wyrok za liczne przestępstwa. Na to jednak również nie ma żadnych dowodów.

Telegram od mordercy

Policja w Los Angeles była wtedy ostro krytykowana z powodu skandali korupcyjnych, w związku z czym zniknięcie Waltera i jałowość śledztwa w jego sprawie stało się źródłem dodatkowego zakłopotania. Bezradność policji pokazywało np. to, że pracownik stacji benzynowej w Glendale twierdził, iż widział „zagraniczną” parę z martwym chłopcem na tylnym siedzeniu samochodu. Zidentyfikował ciało jako Waltera po obejrzeniu zdjęcia dziecka. Jednak poszlaka ta nie przyniosła przełomu w śledztwie.

Christine rozmawiała z Northcottem po skazaniu go na śmierć. Zapytała go, czy zabił jej syna, ale po wysłuchaniu jego powtarzających się ciągle kłamstw doszła do wniosku, iż Northcott był chory psychicznie. Wydawało się, że nie wiedział, czy w ogóle kiedykolwiek spotkał Waltera, a tym bardziej czy go zabił. Skazaniec wysłał Christine telegram na krótko przed egzekucją, mówiąc, że okłamał ją. Obiecał, że powie prawdę, jeśli ta przyjdzie osobiście, by go wysłuchać. Zaledwie kilka godzin przed egzekucją Christine odwiedziła Northcotta, ale po jej przybyciu zmienił zdanie. – Nie chcę cię widzieć – powiedział, kiedy stanęła przed nim. – Nic o tym nie wiem. Jestem niewinny.

Podejrzenia bez dowodów

Wineville zmieniło nazwę na Mira Loma 1 listopada 1930 roku, w dużej mierze z powodu negatywnego rozgłosu otaczającego dokonane w okolicy morderstwa. Nowe miasta Eastvale i Jurupa Valley zajęły różne części obszaru Mira Loma odpowiednio w 2010 i 2011 roku. Wineville Avenue, Wineville Road, Wineville Park i inne odniesienia geograficzne przypominają o dawnej nazwie społeczności. Dawne ranczo Northcotta już nie istnieje.

Do dziś istnieją podejrzenia o to, że Northcott mógł w swojej posiadłości zabić aż dwudziestu chłopców, ale stan Kalifornia nigdy nie potrafił przedstawić dowodów na poparcie tych spekulacji. Jeśli chodzi o Waltera, całkiem możliwe jest to, iż był on jedną z ofiar mordercy pedofila, ale fakt, że nigdy nie znaleziono ciała chłopca, uniemożliwia potwierdzenie tej tezy.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama