Wymyśliłam sobie mazurek czekoladowy. Chciałam, żeby był prosty i szybki w przygotowaniu. Od razu powiem, że taki jest. Jednak wymaga chwili cierpliwości, bo musi swoje odstać w lodówce. Po tym czasie zaskoczy wybornym smakiem. Fajne w nim jest to, że można sobie stopniować poziom słodkości. Jeśli lubisz bogate, wytrawne smaki – zastosuj wyłącznie gorzką czekoladę. Wolisz zrównoważony smak – użyj pół na pół gorzkiej i mlecznej czekolady. Osładzanie życia to Twoja filozofia? Postaw całkowicie na mleczną czekoladę.
Osobiście wybieram niemal całkowicie gorzką czekoladę i przełamuję ją niewielką dawką mlecznej, ale to moja preferencja. Do tego dżem – wybierz ulubiony, ale podpowiem, że sprawdza się malinowy, porzeczkowy i pomarańczowy (w przypadku 100% gorzkiej czekolady). Po prostu dopasuj przepis do siebie i swoich gości. Smacznego!
SkładnikiSpód:8,1 oz markizów z nadzieniem czekoladowym3 łyżki bardzo miękkiego masła½ tabliczki gorzkiej czekolady
Wierzch:6 łyżek kwaśnego dżemu (np. malinowy, z czarnej porzeczki)1 szklanka śmietanki1 lb czekolady (można wymieszać pół na pół mleczną z gorzką, patrz wstęp do przepisu)
Czas wykonania: 15 minCzas chłodzenia: 30 min + min. 4hPorcje: ok. 12 kawałków
Sposób wykonania:Przygotuj formę na okrągłą tartę o średnicy 10,2 cala, najlepiej z wyjmowanych dnem. Do malaksera wrzuć markizy, połamaną czekoladę i miękkie masło. Pulsacyjnie rozdrobnij składniki do ich połączenia. Konsystencja ma przypominać miękki piasek. Wysyp do formy i ugnieć, uformuj też brzegi. Włóż do lodówki na 30 min, a jeśli Ci się spieszy – do zamrażarki na 10-15 min.W tym czasie zagotuj śmietankę i połam czekoladę. Do gorącej śmietanki wrzuć czekoladę i mieszaj. Początkowo może Ci się wydawać, że czekolada się zwarzyła, ale nic z tych rzeczy. Mieszaj spokojnie i po ok. 3-5 minutach otrzymasz piękną, aksamitną masę.Schłodzony spód posmaruj cienko wybranym dżemem. Zalej czekoladowym ganache i wstaw do lodówki na min. 4h lub na całą noc.
Mazurek wyjmij z foremki, dowolnie przybierz (ja użyłam gotowych lukrów i jajeczek czekoladowych).
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks