W marcu 2017 roku chiński inżynier pracujący w GE Aviation w Cincinnati otrzymał zaproszenie w serwisie LinkedIn. Hua ma około 40 lat, jest wysoki i wysportowany, a jego chłopięca twarz sprawia, że wygląda bardzo młodo. Przeniósł się do Stanów Zjednoczonych z Chin w 2003 roku na studia podyplomowe z inżynierii budowlanej. Po uzyskaniu doktoratu w 2007 roku rozpoczął pracę w GE, najpierw w ośrodku badawczym firmy w Niskayuna w stanie Nowy Jork, a następnie w GE Aviation...
Zaszczytna propozycja
Zaproszenie z LinkedIn pochodziło od Chen Fenga, urzędnika na Uniwersytecie Aeronautyki i Astronautyki w Nanjing (N.U.A.A.) we wschodnich Chinach. Podobnie jak większość osób korzystających z LinkedIn, Hua był przyzwyczajony do łączenia się z profesjonalistami w tym serwisie, więc prośba nie wydała mu się niezwykła. – Nawet o tym nie myślałem, zanim się zgodziłem – powiedział potem Hua. Kilka dni później Chen wysłał mu e-mail z zaproszeniem do N.U.A.A., by wygłosić tam odczyt.
Hua zawsze pragnął uznania w środowisku akademickim. Ponieważ jednak jego studia koncentrowały się bardziej na praktycznych zastosowaniach inżynierii niż na czystych badaniach, kariera w przemyśle miała większy sens niż kariera w środowisku akademickim. Firma GE Aviation należała do grupy, która projektowała obudowy dla obracających się łopatek wentylatorów silników odrzutowych. Chodziło o zastosowanie kompozytów węglowych w tych łopatkach i ich obudowach zamiast metalu.
– Czułem się zaszczycony propozycją wygłoszenia odczytu – wyznaje Hua. Oprócz prestiżu zaproszenie zapewniało mu również bezpłatną wycieczkę do Chin, by spotkać się z przyjaciółmi i rodziną. Hua umówił się na przyjazd w maju, tak by mógł uczestniczyć w ślubie siostrzeńca i zjeździe absolwentów w Harbin Institute of Technology. Był jednak pewien problem. Hua wiedział, że koncern GE odmówiłby pozwolenia na wygłoszenie odczytu, gdyby o to poprosił. Od kiedy General Electric stał się firmą high-tech, trudno jest uzyskać zgodę nawet na prezentację czegokolwiek w ramach konferencji w Stanach Zjednoczonych. Firma obawia się ujawniania zastrzeżonych informacji.
Wyprawa do ojczyzny
Hua dał do zrozumienia Chenowi, że będzie mógł omawiać badania nad materiałami kompozytowymi tylko ogólnie, bez wchodzenia w szczegóły tego, co dokładnie robi w swojej firmie. Wybrał się do swojej ojczyzny bez wiedzy swoich pracodawców, a po wylądowaniu w Chinach pojechał szybkim pociągiem z Pekinu do Nanjing, skąd Chen zawiózł go do hotelu na kampusie Uniwersytetu Nanjing. Następnego ranka Chen i Hua poszli na spotkanie z mężczyzną, którego przedstawiono jako Qu Hui, zastępcę dyrektora Prowincjonalnego Stowarzyszenia Jiangsu ds. Międzynarodowego Rozwoju Nauki i Technologii. Qu podarował Hua prezent powitalny: chińską herbatę, ładnie zapakowaną w pudełko upominkowe.
Na odczyt gościa ze Stanów Zjednoczonych przyszło kilkudziesięciu studentów i wykładowców. Zadali kilka pytań, na które Hua chętnie odpowiedział. Jeden ze studentów zapytał konkretnie o dokładną architekturę materiału, o którym mówił prelegent. Hua odpowiedział, że są to informacje zastrzeżone, których nie może wyjawić. Po prezentacji Chen wręczył Hua kopertę z 3500 dolarami w gotówce – był to zwrot kosztów biletu lotniczego i honorarium za wykład. Potem poszli na kolację z kilkoma profesorami.
Tej nocy Hua pojechał pociągiem do Szanghaju, a następnego dnia poleciał z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Po powrocie do domu zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał usunąć swoją prezentację z komputera w auli uniwersyteckiej w Nanjing. Był zaniepokojony tym faktem, ponieważ slajdy zawierały kilka zdjęć z logo GE. W związku z tym wysłał e-mail do jednego ze studentów z zapytaniem: „Czy możesz usunąć tę prezentację?”. Myślał, że na tym sprawa ta się zakończy.
Podejrzenia i oferta
Hua nie uważał swojej wizyty w Chinach za jakieś niezwykłe wydarzenie. Wielu naukowców i inżynierów chińskiego pochodzenia w Stanach Zjednoczonych jest zapraszanych do Chin, by wygłaszać prezentacje ze swoich dziedzin. Hua nie mógł wiedzieć, że jego podróż do Nanjing okaże się początkiem serii wydarzeń, które dadzą rządowi USA bezprecedensowy wgląd w szeroko zakrojoną chińską kampanię szpiegostwa gospodarczego. Kampanię wymierzoną w Stany Zjednoczone, której kulminacją będzie pierwsze w historii skazanie funkcjonariusza chińskiego wywiadu na amerykańskiej ziemi.
1 listopada 2017 roku Hua dostał telefon z działu IT. Zaproszono go na spotkanie z pracownikami ochrony koncernu GE. Wcześniej on i inni członkowie jego grupy zostali poproszeni o oddanie wymiennych dysków twardych na potrzeby działu IT, co miało być przeglądem „bezpieczeństwa komputerów”. Hua zaczął się zastanawiać, czy wszystko to może mieć coś wspólnego z jego podróżą do Chin.
Wkrótce jego obawy się potwierdziły: funkcjonariusze ochrony chcieli wiedzieć o podróży do Chin. Pytali o to, kogo Hua odwiedził i dlaczego? Następnie powiedziano mu, że chcą z nim porozmawiać agenci FBI. Jednym z tych agentów był Bradley Hull, który zaczął przesłuchanie od tych samych pytań, jakie zadała wcześniej ochrona GE. Hua był roztrzęsiony ze zdenerwowania, a Hull skonfrontował przesłuchiwanego z dowodami wskazującymi na to, że spotykał się on w Chinach z ludźmi innymi niż tylko przyjaciele i rodzina. Złożył również wizytę na Uniwersytecie Aeronautyki i Astronautyki w Nanjing.
Hua w końcu ujawnił, że wygłosił odczyt na N.U.A.A. o projektowaniu części samolotów z materiałów kompozytowych. Powiedział, że był ostrożny, by nie ujawnić żadnych zastrzeżonych informacji. Kiedy Hua wyjawił więcej szczegółów na temat swojej wizyty, Hull nabrał przekonania, iż w Nanjing gościli go urzędnicy chińskiego wywiadu, którzy chcieli wykorzystać inżyniera jako źródło informacji o amerykańskich tajemnicach technologicznych.
Pod kilku godzinach przesłuchania Hull zaproponował przerwę i zamówił dla wszystkich pizzę. Wkrótce potem złożył Hua ofertę: FBI nie postawi mu żadnych zarzutów pod warunkiem, że zgodzi się na współpracę i udział w operacji kontrwywiadowczej przeciwko Chińczykom. Poinformowano go też o tym, że w jego domu dokonano rewizji, a jego samochód został odholowany w celu przeszukania. Inżynier mógł oczywiście odmówić, ale obawiał się, iż on i jego rodzina mogą na takiej odmowie wiele stracić. Zgodził się, choć zastrzegł, iż nie może trudnić się klasyczną działalnością szpiegowską, gdyż nie ma o tym rzemiośle żadnego pojęcia.
Gra znajomości i kontaktów
Po powrocie z Chin Hua utrzymywał kontakt ze swoimi gospodarzami w Nanjing. Teraz, na polecenie Hulla, wysłał do Qu wiadomość, że byłby skłonny umówić się na kolejne spotkanie i poprosił o zasygnalizowanie, jakiego rodzaju dane techniczne najbardziej interesowałyby stronę chińską.
Agenci federalni uzyskali nakazy przeszukania dwóch adresów e-mailowych, których Qu używał w swojej korespondencji z Hua. Udało im się w ten sposób uzyskać dostęp do dwóch kont iCloud. Okazało się, że Qu pracował dla chińskiego wywiadu. Naprawdę nazywał się Xu Yanjun i od 2003 roku był funkcjonariuszem chińskiej bezpieki, przy czym sześciokrotnie awansował aż do stanowiska zastępcy dyrektora tzw. Oddziału Szóstego prowincji Jiangsu.
Robił zdjęcia ważnych dokumentów przy pomocy swojego iPhone’a. Fotografował dowody tożsamości, odcinki wypłat, karty ubezpieczenia zdrowotnego, wnioski o urlop, itd. Śledczy znaleźli również nagranie rozmowy z 2016 roku z profesorem z N.U.A.A., w czasie której Xu mówił o swojej pracy w wywiadzie i ryzyku związanym z podróżowaniem.
FBI nie chce ujawniać swoich źródeł i metod, a zatem biuro nie zdradziło, w jaki sposób agenci dowiedzieli się o wizycie Hua w Nanjing. Ale od początku podejrzewano, że gospodarze Hua chcą czegoś więcej niż niewinnej wymiany akademickiej. Kiedy śledczy dowiedzieli się więcej o wycieczce, zauważyli, że miała ona wszystkie znamiona operacji wywiadowczej.
Podejrzewano, że stowarzyszenie naukowo-technologiczne Jiangsu było przykrywką dla chińskiego rządu, a Qu Hui, człowiek, który dał Hua herbatę, był oficerem wywiadu. Agenci chcieli dowiedzieć się więcej o Qu, który wydawał się kluczową postacią stojącą za chińską próbą zwerbowania Hua. I tak, w zamian za zapewnienie, że nie zostaną mu postawione zarzuty, Hua stał się informatorem FBI, chętnym do komunikowania się ze swoimi chińskimi kontaktami na żądanie amerykańskich agentów.
Wpadka szpiegów
Hua został wysłany na bezpłatny urlop przez swoją firmę zaraz po przesłuchaniu przez FBI. Pod kierunkiem Biura kontynuował wymianę korespondencji z Xu. W pewnym momencie Xu zapytał, czy Hua mógłby przesłać mu materiały dotyczące specyfikacji i procesu projektowania obudowy dla łopatek silnikowego wentylatora. Hua zgodził się na przekazanie odpowiednich dokumentów; te jednak zostały odpowiednio spreparowane, co czyniło je bezużytecznymi. Mimo to przynęta zadziałała: ośmielony Xu wysłał listę informacji, które Hua miałby uzyskać. Poprosił go też o skopiowanie zawartości jego firmowego laptopa. Podał instrukcje, jak utworzyć odpowiedni plik.
Choć Hua zaczął umawiać się z Xu na kolejne spotkanie w Chinach, nigdy nie miał zamiaru tam ponownie pojechać. Po pewnym czasie wysłał do swojego korespondenta wiadomość, że nie może wybrać się do Azji, ponieważ jego szef poprosił go, by w marcu pojechał do pracy we Francji. Xu zaproponował, by spotkali się gdzieś w Europie. Kiedy Xu i Hua rozmawiali następnego dnia, by umówić miejsce spotkania, Hua zasugerował Belgię, Niemcy lub Holandię. Powód był prosty – FBI chciało, żeby spotkanie odbyło się w kraju, który byłby skłonny do aresztowania Xu. Mało prawdopodobne było, aby zgodził się na to rząd francuski.
Hua poleciał do Brukseli w towarzystwie Hulla i innych agentów FBI. Tymczasem Xu poleciał do Amsterdamu, gdzie chciał umówić się na spotkanie. Hull kazał Hua wyjaśnić Xu, że nie może przyjechać do Amsterdamu zgodnie z planem, ponieważ jego szef poprosił go o wizytę w fabryce w Belgii. Zamiast tego mógłby się spotkać w Brukseli. Xu ostatecznie się zgodził, a Hua przesłał mu zdjęcie kawiarni w Galleries de Saint Hubert, w historycznym centrum Brukseli.
Xu poszedł sprawdzić kawiarnię kilka godzin wcześniej w towarzystwie kolegi z chińskiego wywiadu. Gdy zbliżyli się do kawiarni, belgijscy funkcjonariusze ich aresztowali. Oprócz dwóch smartfonów i około 7 tysięcy euro Xu i jego kolega mieli 7 tysięcy dolarów w studolarowych banknotach – gotówkę, którą prawdopodobnie planowali przekazać Hua. Sześć miesięcy później Xu został poddany ekstradycji do Stanów Zjednoczonych, gdzie postawiono mu zarzuty o szpiegostwo gospodarcze.
Surowe konsekwencje
Podczas dwutygodniowego procesu w Cincinnati, który rozpoczął się w październiku 2021 roku, obrona argumentowała, że Xu został oszukany, a celem jego korespondencji z Hua nie była kradzież tajemnic handlowych, ale po prostu ułatwienie wymiany akademickiej między amerykańskimi i chińskimi naukowcami. Jednak wiadomości na koncie iCloud podsądnego umożliwiły śledczym wykrycie, że Xu pomógł zorganizować kampanię cyberszpiegowską, wymierzoną w kilka firm zajmujących się technologią lotniczą. Akcje te rozpoczęły się w 2010 roku, a były wymierzone między innymi w firmy Honeywell, Capstone Turbine i Safran.
Xu został uznany winnym i skazany na 20 lat więzienia. Chiński rząd, który utrzymuje, że amerykańskie oskarżenia o szpiegostwo gospodarcze są oszczerstwem, określił zarzuty wobec Xu jako „zmyślone”. Jednak dowody przedstawione podczas procesu Xu wykraczają daleko poza zwykłe udowodnienie jego winy – ujawniają systematyczny charakter ogromnego szpiegostwa gospodarczego Chin.
Po wszystkich tych wydarzeniach kariera nieco przypadkowego szpiega FBI nie potoczyła się najlepiej. Hua ostatnie kilka lat spędził jako kierowca firmy Uber Eats. W końcu znalazł pracę w firmie inżynieryjnej niezwiązanej z jego wcześniejszym zawodowym doświadczeniem. Mimo to nie uważa się za ofiarę: – Ponoszę konsekwencje tego, co zrobiłem – mówi.
Andrzej Heyduk