Kilkanaście rodzajów zup nagotowali członkowie różnych wspólnot wiernych i zespołów działających przy kościele pw. Trójcy Świętej uczestniczący w 7. Festiwalu Zup, który odbył się w sali parafialnej pod świątynią.
Relację dźwiękową przygotował Andrzej Baraniak.
Podcast Dziennika Związkowego powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM - Zaprasza Joanna Trzos
– Od siedmiu lat w niedzielę poprzedzająca Wielki Post gromadzimy się tutaj jako wspólnota wspólnot. „Trójcowo” jest bogate w różne grupy, organizacje i wspólnoty religijne, dlatego chcemy, żeby w jedną niedzielę spotkać się tutaj razem. Osiem lat temu wpadliśmy na pomysł, żeby zorganizować taki festiwal, na którym każda z grup przygotowuje zupę. To dobry czas, że lepiej się poznać i podzielić się swoimi talentami kulinarnymi. Jest to nasze wspólne święto „Trójcowa”, na którym przy okazji możemy się cieszyć znakomitymi polskimi smakami. W tym roku 20 zespołów przygotowało przepyszne zupy. W jadłospisie było tylko jedno powtórzenie.
Bardzo się cieszę, że jesteśmy żywą wspólnotą i dalej kontynuujemy to dzieło, które zostało zapoczątkowane 150 lat, bo wtedy powstała tutaj pierwsza świątynia zbudowana przez Polaków. My dalej chcemy kontynuować to wielkie dzieło i przekazywać wszystko co dobre następnym pokoleniom. Naszym festiwalem zapoczątkowanym w 2016 roku dokładamy swoją cegiełkę do historii tej parafii. Z pominięciem ze względu na pandemię roku 2021 z rozmachem prowadzimy nasz festiwal do dzisiaj – powiedział podczas otwarcia imprezy dyrektor Misji, ks. Andrzej Totzke.
Przez kilka godzin po niedzielnych nabożeństwach w sali parafialnej pojawiali się wierni, żeby smakować ugotowane przez uczestników festiwalu zupy. Wielu z uczestników nie tylko rozkoszowało smakiem zup swoje podniebienia, ale przy okazji robiło zakupy i zabierało je do domu na niedzielny obiad. Zdecydować się nie było wcale łatwo, bo każda z zup smakowała wspaniale.
Nad wyborem najsmaczniejszej festiwalowej zupy czuwało trzyosobowe jury, którego członkowie niezwiązani z żadną z uczestniczących w imprezie grup oceniali i wybierali ich zdaniem najsmaczniejszą strawę.
– Sędziowie otrzymają próbki zup oznaczone numerami i będą musieli sporo zjeść, żeby wybrać. Sam festiwal jest wspaniałą okazją, żeby się razem spotkać i zjeść smaczną zupę. Tym bardziej, że jeszcze mamy zimę i z pewnością gorącą zupę każdy posmakuje. To jest już siódma edycja naszego festiwalu. Jestem wręcz zaskoczony tak dużą ilością startujących grup. Na tydzień przed imprezą uczestnicy zgłaszali jakie zupy ugotują. Tylko w przypadku pomidorowej było powtórzenie, a w menu nie zbrakło bardziej egzotycznych jak chociażby zupa gyros, toskana lub flaczki z boczniaków – powiedział przewodniczący Rady Parafialnej Robert Wasilewski, który osobiście zbierał próbki i oznaczone numerami przekazał sędziom do oceny.
19 lutego sala parafialna zmieniła się w jeden wielki bazar pełen kolorowych stoisk, gdzie do konsumpcji zup zapraszali przedstawiciele poszczególnych grup. Kolorowe stoisko miał Zespół Pieśni i Tańca „Lajkonik” serwujący smaczną o włoskiem brzmieniu nazwy zupę toskana. Na stoisku Polskiej Szkoły im. Trójcy Świętej można było spróbować smakowitego barszczu biłgorajskiego. Grzybową o niepowtarzalnym smaku przygotowali panowie ze Wspólnoty Mężczyzn św. Józefa. Pewną odmianę tego gatunku w postaci kremu pieczarkowego serwowanego z grzankami i makaronem polecały dzieci z chóru dziecięcego Schola Dzieci Pana Boga. Dużym zainteresowaniem cieszyła się grochówka podhalańska gotowana i serwowana przez panów z parafialnej ekipy narciarskiej oraz flaczki z boczniaków, które okazały się prawdziwym rarytasem dla smakoszy gustujących w potrawach dla wegan.
Chyba najszybciej ze wszystkich uczestników swoich zapasów pozbyła się rodzina państwa Eźlakowskich, której przedstawiciele zapraszali na potrawę ugotowaną zgodnie ze rodzinnym sloganem „Barszcz babci Gieni życie Ci odmieni”. Wspaniała zupa nawiązująca w smaku do wielkanocnego żurku pełna różnego rodzaju komponentów od wędzonej kiełbasy, po jajka, szynkę, żeberka, białą kiełbasę i inne specjały, gotowana na soku z kiszonej kapusty.
– To jest barszcz gotowany kiedyś przez moją śp. mamę na Wielkanoc. Mam nadzieję, że smakowałby jej. Dzisiaj celebrowałaby swoje 95. urodziny. Ze mną jest najmłodszy syn i córka, którzy tak jak pozostała ósemka moich dzieci uczą się gotować. Wszyscy musimy sobie nawzajem pomagać – powiedziała Dorota Eźlakowska.
– Jadłem zupę od „Lajkonika”. Chyba nazywała się toskana, była serwowana z serem i suszonym boczkiem, po prostu wspaniała. Spróbowałem jeszcze parę innych, ale ile można zjeść – powiedział były prezes Związku Podhalan Stanisław Zagata.
Fantastyczna impreza i fantastyczne zupy. Spróbowałam już sześciu. Za mną jest już toskana, flaczki z boczniaków, chrzanowa, barszcz, pomidorowa i rosołek, ale to nie koniec, mam zamiar jeszcze paru posmakować – powiedziała Alina Piekorz, która odhaczała kolejne pozycje z festiwalowego jadłospisu na specjalnej karteczce.
Zaobserwowałem, że sporym wzięciem cieszyła się również całkowicie nowa „zupa” – pączkowo-kawowa o różnych smakach – od powideł i róży po budyń i advocat, którą serwowały panie pracujące w parafialnej kuchni, gdzie również podgrzewano zupy przyniesione na festiwal. „Zupa” pączkowa była chętnie konsumowana dla wyostrzenia smaku, jak powiedział mi jeden z trębaczy z Orkiestry Dętej „Trójcowo”, która pod dyrekcją Mirosława Bohuna dała na festiwalu okolicznościowy koncert.
Decyzją jury najsmaczniejszą zupą uznana została grochówka podhalańska ugotowana przez narciarzy. Drugie miejsce jury przyznało zupie grzybowej uwarzonej przez członków Wspólnoty Mężczyzn Świętego Józefa. Trzecie miejsce przypadło młodzieży z grupy „Duc in Altum” – „Wypłyń na głębię”, którzy ugotowali zupę gyros nawiązującą smakowo do kuchni greckiej. Wszyscy laureaci otrzymali dyplomy uznania oraz koszulki z logiem kościoła.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP