Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 02:21
Reklama KD Market
Reklama

Satelitarny krążek

Satelitarny krążek
(fot. Pixabay)

Posiadacze telefonów komórkowych chętnie polegają na tych urządzeniach w różnych podbramkowych okolicznościach, np. wtedy, gdy zabłądzą na szlaku turystycznym lub mają do czynienia z jakimś poważnym problemem medycznym. Jednak niestety bywa często tak, iż komórki zawodzą w krytycznych sytuacjach, ponieważ w danym miejscu nie ma odpowiednio silnego sygnału bezprzewodowego...

Niezawodna pomoc

Od wielu lat istnieją przenośne telefony satelitarne, na których można polegać praktycznie w każdym miejscu globu, ponieważ są one niezależne od naziemnego systemu telefonii, a dostęp do satelitów telekomunikacyjnych jest możliwy praktycznie wszędzie. Problem polega jednak na tym, że są to urządzenia drogie. Zakup samego telefonu wymaga wydania ok. 1500 dolarów, a jego używanie wiąże się z miesięczną subskrypcją rzędu 80 dolarów. Ponadto, w przeciwieństwie do tradycyjnych komórek, telefony satelitarne działają przede wszystkim wtedy, gdy użytkownik znajduje się gdzieś na zewnątrz, czyli pod gołym niebem.

Już na początku kwietnia na rynku pojawi się dość niezwykły dodatek do każdego telefonu komórkowego Android lub iPhone. Jest to niewielki krążek, o rozmiarach karty kredytowej, który zwie się Defy Satellite. Ma on zapewnić natychmiastową aktualizację dowolnego Androida lub iPhone’a w taki sposób, by zyskał on możliwość wysyłania i odbierania wiadomości tekstowych za pośrednictwem satelitów. Posiadacz tego urządzenia będzie również w stanie wysłać sygnał SOS z dowolnego zakątka Ziemi. Jest to niezwykle ważne, gdyż uwalnia posiadaczy tradycyjnych komórek od nieustannego przejmowania się tym, że gdzieś jest sygnał albo go nie ma. Pomoc będzie można wezwać w zasadzie zawsze i wszędzie.

Defy Satellite nie daje możliwości prowadzenia normalnych rozmów przez telefon i w tym sensie nie zmienia tradycyjnych komórek w telefony satelitarne. Jednak posiadacze tego krążka, który w Stanach Zjednoczonych ma kosztować nieco ponad 100 dolarów, nagle zyskają możliwość utrzymywania kontaktu ze światem zewnętrznym niezależnie od miejsca pobytu. Pewne terytoria, na przykład oba bieguny, nadal pozostają poza zasięgiem, ale tam nigdy nie ma pospolitych turystów.

Defy Satellite został już zapowiedziany przed Światowym Kongresem Mobilnym w Barcelonie i wyprodukowany przez brytyjskiego producenta telefonów Bullitt pod marką Motorola. Urządzenie łączy się ze zwykłym smartfonem przez Bluetooth i wykorzystuje aplikację do wysyłania nie tylko wiadomości SOS, ale do ogólnego dwukierunkowego czatu za pośrednictwem wiadomości tekstowych. Łączy się z satelitami geostacjonarnymi przy pomocy nowego chipa firmy MediaTek, by wysyłać esemesy na zwykłe telefony przez aplikację Bullitt Satellite Messenger.

Rekwizyt agenta 007

Telefony satelitarne są dostępne od lat 90. XX wieku, ale do dziś uważane są za sprzęt dość elitarny, używany np. przez reporterów pracujących w trudnych warunkach w odległych zakątkach naszego globu. Urządzenia tego typu często pokazywano w różnych filmach sensacyjnych i szpiegowskich, w tym między innymi w opowieściach o przygodach agenta 007, czyli Jamesa Bonda. Dlatego właśnie do dziś telefon tego typu uważany jest powszechnie za coś egzotycznego, dostępnego za duże pieniądze wybranym specjalnie osobom.

Jednak postęp w dziedzinie technologii radiowych umożliwia dziś integrowanie niektórych podstawowych funkcji satelitarnych z tradycyjnymi smartfonami. IPhone 14 firmy Apple może wysyłać wiadomości SOS przez satelitę, a producent chipów Qualcomm niedawno ogłosił, że podobna usługa będzie dostępna dla wysokiej klasy telefonów Android w drugiej połowie tego roku. Jednak obie te opcje wymagają zakupu nowych telefonów po wysokich cenach.

Firma Bullitt ma nadzieję podbić rynek dzięki nowoczesnemu urządzeniu, które obniża koszty usług satelitarnych. Prócz opisanego już krążka na rynek ma też trafić wytrzymały smartfon Cat S75, który ma wbudowany ten sam system komunikacji satelitarnej. Będzie kosztował ok. 600 dolarów. Został on zaprojektowany tak, by przetrwać upadek z wysokości 2 metrów na twardą nawierzchnię. Jest też odporny na wodę pod wysokim ciśnieniem i ekstremalne temperatury.

Specjaliści są zdania, że w zasadzie nieuchronne jest to, iż w niedalekiej przyszłości telefonia komórkowa połączy się z satelitarną. Jeszcze kilka lat temu telefony satelitarne były dość duże i musiały być wyposażone w grubą i wysoką antenę. Dziś jednak najnowsze modele mają tylko nieznacznie większe gabaryty od tradycyjnych komórek. Z drugiej strony, klienteli jest nadal niewiele – nie są to miliony użytkowników, a jedynie tysiące.

Na rynku telefonii satelitarnej dominują obecnie przede wszystkim trzy firmy: Iridium, Global i Inmarsat. Wszystkie zapewniają połączenia z dowolnych miejsc Ziemi z wyjątkiem okolic podbiegunowych. Już pod koniec lat siedemdziesiątych używano sztucznych satelitów do komunikacji. Urządzenia nadawczo-odbiorcze były jednak wtedy duże i nieporęczne, a przez to nieprzenośne. Jako pierwsza organizacja Inmarsat zbudowała i udostępniła w 1982 roku system umożliwiający używanie przenośnych urządzeń nadawczo-odbiorczych, stosowanych wtedy głównie do komunikacji marynistycznej.

Pod koniec lat osiemdziesiątych używano w Kanadzie telefonii satelitarnej do zapewnienia komunikacji w tym ogromnym a jednocześnie słabo zaludnionym kraju. Wykorzystywano zaletę, jaką jest brak konieczności budowy i utrzymywania infrastruktury naziemnej. Prawie jednocześnie ruszył w Stanach Zjednoczonych analogiczny system, który jednak nigdy nie był tak popularny jak jego kanadyjski odpowiednik. Sytuacja ta zmienia się jednak bardzo szybko.

Ważnym etapem w rozwoju telefonii satelitarnej było przejście na satelity okrążające Ziemię na znacznie mniejszej wysokości (LEO i MEO), co pozwala na zmniejszenie mocy nadajników i odbiorników. Dopiero ta generacja telefonów satelitarnych zaczęła przypominać wielkością telefony komórkowe. A coraz liczniejsi użytkownicy tej telefonii zaczynają też doceniać inny fakt – komunikację tego rodzaju jest niezwykle trudno cenzorować.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama