Władze Stanów Zjednoczonych przyznały azyl polityczny 29-letniemu obywatelowi Kuby, który uciekł z tej karaibskiej wyspy starym, samolotem rolniczym pokonując ponad 400 km - podały w poniedziałek amerykańskie media.
W trakcie konferencji prasowej, podczas której ogłoszono przyznanie azylu politycznego Rubenowi Martinezowi Machado, przedstawiciele władz amerykańskich sprecyzowali, że mężczyzna przyleciał na położone na Florydzie lotnisko Dade-Collier "starym sowieckim samolotem".
Decyzję o przyznaniu mu azylu uzasadniono "odwagą" mężczyzny, który swym brawurowym lotem chciał poinformować świat o trudnej sytuacji obywateli Kuby i prześladowaniach na wyspie prowadzonych przez reżim w Hawanie.
W rozmowie z amerykańskimi mediami Kubańczyk przyznał, że miał świadomość, że może zginąć podczas "ryzykownej eskapady".
"Bardzo się bałem, że moja maszyna może zostać zestrzelona, dlatego próbowałem lecieć na możliwie jak najniższej wysokości" - wyjaśnił.
Martinez Machado podziękował też wszystkim osobom, które pomogły wyciągnąć go z więzienia w Pompano Beach, w którym został osadzony po nielegalnym przybyciu na terytorium USA z kubańskiego miasta Sancti Spiritus.
Marcin Zatyka (PAP)