Polska jest bardzo ważna dla Stanów Zjednoczonych, jest bardzo ważnym partnerem i sojusznikiem. Rola Polski w Europie rośnie, jako sojusznika przewidywalnego, jako sojusznika zdecydowanego, żeby wspierać naród ukraiński w obliczu agresji, sojusznika, który przewidział tak naprawdę, do czego Putin jest zdolny – tak w rozmowie udzielonej „Dziennikowi Związkowemu” konsul generalny RP w Chicago dr Paweł Zyzak komentuje znaczenie wizyty prezydenta Joe Bidena w Warszawie.
Joanna Trzos: Panie Konsulu, jak ocenia Pan zakończoną wizytę prezydenta Joe Biden w Polsce i w Kijowie?
Konsul Paweł Zyzak: Myślę, że na tę wizytę trzeba spojrzeć całościowo. To była wizyta na froncie i w krajach przyfrontowych, które lojalnie względem Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i Ukrainy, wspierają Ukrainę w potrzebie. Wspierają państwo, które zostało najechane przez zbrodniczy reżim putinowski na Kremlu. Wizyta Bidena służyła przede wszystkim podtrzymaniu tej postawy państw sojuszniczych, państw przyfrontowych, czyli Europy Środkowo-Wschodniej. Była pewnym podsumowaniem tego, co się przez ostatni rok wydarzyło, a przede wszystkim podkreśleniem tego, że Stany Zjednoczone dotrzymały obietnic złożonych Ukrainie (najechanemu państwu), i że Stany Zjednoczone wciąż będą Ukrainę wspierać, zarówno militarnie, jak i dyplomatycznie i politycznie.
Czy przewidywał Pan, że prezydent Biden zdecyduje się na wizytę w objętej wojną Ukrainie? Jak wiemy, podróż Bidena pociągiem z Polski do ukraińskiej stolicy, była do końca utrzymywana w tajemnicy. Czy spodziewał się Pan, że Biden będzie na miejscu w Kijowie rozmawiać z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim?
– Spodziewałem się, że dojdzie do spotkania z Zełenskim, ale że dojdzie do niego w Polsce. Jednak bardzo dobrze, że doszło do niego właśnie w Ukrainie, gdzie na miejscu Biden miał okazję podnieść na duchu społeczeństwo ukraińskie, które mocno sterroryzowane przez przede wszystkim ataki bombowe na infrastrukturę cywilną, jednak się nie poddaje i wciąż jest zmotywowane do tego, żeby stawiać czoła najeźdźcy. Był to ważny sygnał ze strony prezydenta amerykańskiego dla społeczeństwa ukraińskiego, że nie ma się czego bać. Tym bardziej, że on, prezydent Stanów Zjednoczonych, człowiek, który został zdefiniowany przez reżim putinowski jako wróg, przyjeżdża tu z podniesionym czołem i przechadza się po placu, wśród pięknej architektury kijowskiej, i rozmawia z drugim wrogiem Putina, czyli prezydentem Zełenskim.
Prezydent Biden we wtorek w Warszawie odbył oficjalne rozmowy z prezydentem Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim, a potem wygłosił oficjalne przemówienie do narodu polskiego w Arkadach Kubickiego w Warszawie. Niektórzy komentują, a przytoczę tutaj chociażby słowa szefa Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Marcina Przydacza, że to przemówienie prezydenta Bidena w Warszawie zostanie odnotowane w podręcznikach historii. Czy Pan jako historyk podobnie uważa?
– Nie jestem w stanie przewidzieć tego, jak w przyszłości historycy będą oceniali to przemówienie, na które też kiedyś spojrzymy z pewnej perspektywy, z pewnego dystansu. To na pewno ważne przemówienie, jedno z cyklu przemówień, zamykające pewien etap, ale myślę, że nie ostatnie ważne przemówienie Bidena w kontekście tej wojny. Myślę, że najważniejszym przemówieniem będzie to przemówienie, w którym prezydent Stanów Zjednoczonych będzie się odnosił do zwycięstwa ukraińskiego nad armią rosyjską, armią Federacji Rosyjskiej. To było przede wszystkim przemówienie, w którym Biden przypomniał, że Stany Zjednoczone są stanowcze i konsekwentne w tym, co robią względem Ukrainy, że nie ma wahania, i nie było do tej pory żadnego wahania, nie było próby testowania woli ukraińskiej, zmuszania Ukraińców do zawierania jakichś zgniłych rozejmów i nie będzie tego w przyszłości do momentu pełnego zwycięstwa. To ważny sygnał dla Ukrainy, dla Europy Środkowo-Wschodniej i dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego, a zatem Europy Zachodniej – przyjeżdża lider, który ma wizję; lider, który będzie kontynuował wsparcie dla państwa ukraińskiego.
Panie Konsulu, jak ważna była to wizyta dla samej Polski?
– Polska stała się miejscem strategicznym w Europie, jest dzisiaj miejscem ważniejszym w kontekście tego konfliktu. Dzisiaj oczy całego świata zwrócone są na Ukrainę i to, co się tam wydarzy. Jeden z największych rywali Stanów Zjednoczonych, pretendent do tego, żeby uczynić świat multipolarnym, czyli takim, w którym znowu przywrócone są strefy wpływów, właśnie poharatał sobie zęby. I na pewno Polska jako państwo przyfrontowe, państwo, które wspiera militarnie i politycznie, i ekonomicznie, i przyjmując uchodźców na Ukrainę, ma szansę wkrótce dołączyć do grona zwycięzców. Prezydent Stanów Zjednoczonych, przyjeżdżając tutaj na miejsce (red. do Polski), przyjeżdżając do swojego rodzaju bazy polityczno-wojskowej, podkreśla to znaczenie Polski.
A czego polski rząd i Polacy w kraju oczekują jeszcze od Stanów Zjednoczonych? Większej obecności militarnej? W Polsce mamy w tej chwili około 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Czy powinno ich być więcej?
– Na pewno już ta ilość jest ważnym sygnałem dla potencjalnego agresora, północno-wschodniego sąsiada (red. Polski). Na pewno zwiększenie ilości wojsk byłoby jeszcze mocniejszym sygnałem i myślę, że to jest tylko kwestia czasu. To była pewna psychologiczna bariera w postępowaniu decydentów amerykańskich, żeby przenieść bazy amerykańskie bardziej na wschód, żeby przenieść wojska amerykańskie bardziej na wschodnie terytorium Polski przy granicy z Białorusią i Rosją. Myślę, że ona została ostatecznie pokonana, zresztą wojska amerykańskie znajdują się przy granicy wschodniej, dzisiaj głównie przy granicy ukraińskiej. Myślę, że jest kwestią tylko czasu, kiedy obecność amerykańska, obecność natowska zostanie wzmocniona we wschodniej Polsce.
Kongresmen USA Mike Quigley, Demokrata z Chicago, wielki przyjaciel Polski i Polonii, powiedział m.in., że wizyta Bidena w Warszawie jest hołdem dla wyjątkowej roli Polski w tym właśnie konflikcie, ale jednocześnie podkreślił, że Polska jest niezbędnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych i dla Ukrainy. Jakie komentarze usłyszał Pan od amerykańskich sojuszników w kręgach dyplomatycznych w związku z tą wizytą?
– Nasi partnerzy ze strony amerykańskiej, ze strony również korpusu konsularnego w Chicago, który jest olbrzymi, są pełni podziwu dla postawy społeczeństwa polskiego i również dla konsekwencji i zdecydowania ze strony władz centralnych w Polsce. Często podkreślam również rolę władz lokalnych, władz samorządowych, bo na tych trzech poziomach w zasadzie odbywa się ta pomoc, to wsparcie dla Ukrainy. To wsparcie jest dobrym przykładem, jest wzorem zarówno dla społeczeństw zachodnich, jak i dla społeczeństwa amerykańskiego. I my również jako Polacy, możemy i jesteśmy dla moich kolegów amerykańskich bardzo dobrym przykładem tego, jak powinno się postępować w obliczu agresji, że powinno się otwierać domy, powinno się wykazywać empatię względem kogoś, kto cierpi przemoc i niedostatek, nawet jeżeli ten ktoś jest bardzo daleko.
Dzień po wizycie prezydenta Bidena w Kijowie i tuż przed jego wtorkowym przemówieniem do narodu polskiego w Warszawie, przemówienie wygłosił też Putin.
– Wizytę i wystąpienie prezydenta Bidena w Warszawie należy postrzegać w kontekście pewnej rywalizacji personalnej między przywódcą amerykańskim i przywódcą osadzonym na Kremlu. Przywódca kremlowski, prezydent Putin, również przemówił i na tle prezydenta Putina przemówienie Bidena było naprawdę bardzo dobre. Biden przemawiał stanowczo, wypowiedzi Bidena spotykały się z aplauzem. Władimir Putin przemawiał tak naprawdę do szerokiego grona zakładników, niektórzy z nich przespali, słysząc te same frazesy. Czytam w języku rosyjskim, obserwuję Władimira Putina od wielu, wielu lat i mogę powiedzieć, że było to jedno z najgorszych jego przemówień. W bardzo nudnym przemówieniu (Putin) w zasadzie tłumaczył się przed zgromadzoną społecznością, dlaczego musiał najechać Ukrainę. To był miks różnego rodzaju dziwnych argumentów człowieka odrealnionego, który odnosił się między innymi do tego, że NATO w przeszłości bombardowało Serbię, do tego, że na Zachodzie rządzą geje, i ci geje zmusili Ukrainę do tego, żeby nie poddała się od razu Rosji; Ukraina jest winna temu, że się nie poddała itd. Przemówienie (Putina) było bardzo słabe i do tego bardzo długie, ale niczym nie przypominało przemówień Fidela Castro, które pomimo tego, że były bardzo długie, były jednak przemówieniami człowieka, który był bardzo pewny siebie. Władimir Putin stracił na pewności siebie.
Ale Putin ogłosił, że Moskwa zawiesza swój udział w amerykańsko-rosyjskim porozumieniu o redukcji zbrojeń strategicznych Nowy START. Jak Pan ocenia tę decyzję?
– To również wyraz bezradności prezydenta Putina. Jedyna przestrzeń, w której Putin może eskalować, tak naprawdę to przestrzeń psychologiczna. Układ Nowy START był od dłuższego czasu martwy. Te inspekcje, o których tam jest mowa, ich nie było, nie miały miejsca, zakończyły się jeszcze przed pandemią. Putin może eskalować jedynie w przestrzeni psychologicznej, która polega na tym, że straszy się społeczeństwa zachodnie ewentualną zagładą nuklearną i w związku z tym potencjalnie te społeczeństwa zaczną naciskać rządy, aby te chętniej przystępowały do stołu rozmów z Kremlem. To się nie dzieje. Od dłuższego czasu słyszymy te same groźby, a one już nie robią wrażenia, one się po prostu zużyły. Putin nie może eskalować w przestrzeni ekonomicznej, w przestrzeni wojskowej, na froncie ponosi tak naprawdę klęskę, w związku z czym przy swojej bezradności wykorzystuje po prostu czyste straszenie.
Podsumowując, jak ważna była to wizyta w kontekście stosunków polsko-amerykańskich?
– Powinniśmy pamiętać o tym, że Polska jest bardzo ważna dla Stanów Zjednoczonych, jest bardzo ważnym partnerem i sojusznikiem. Rola Polski w Europie rośnie jako sojusznika przewidywalnego, jako sojusznika zdecydowanego, żeby wspierać naród ukraiński w obliczu agresji, sojusznika, który przewidział tak naprawdę, do czego Władimir Putin jest zdolny i można rzec, przewidział tą pełnoskalową agresję. Obecnie w Polsce społeczeństwo jest zjednoczone i można powiedzieć, scena polityczna jest również zjednoczona, zarówno jeżeli chodzi o stosunek do Stanów Zjednoczonych jako głównego partnera, jak i do pomocy dla Ukrainy. Myślę, że rola Polski i znaczenie Polski wzrośnie na całym świecie. Ono wzrasta w Stanach Zjednoczonych bardzo mocno, obserwuję tutaj, na miejscu, gdzie w mediach amerykańskich, jeśli mówi się o Polsce, to mówi się o Polsce bardzo dobrze i w kontekście właśnie tej chlubnej pomocy dla Ukrainy. Także myślę, że to jest nowy rozdział w historii Polski, gdzie Polska będzie jednym z prawdziwych liderów nie tylko w Europie Środkowej.
Dziękuję bardzo za rozmowę i gorący komentarz.
Z konsulem generalnym RP w Chicago Pawłem Zyzakiem rozmawiała Joanna Trzos. Zapraszamy także do wysłuchania naszego podcastu na dziennikzwiazkowy.com/podcast-dz/
Joanna Trzos[email protected]