Czas i przesłanie wizyty prezydenta Joe Bidena w Warszawie zwracają uwagę na to, jak rok wojny zmienił miejsce Polski w świecie, przekształcając jej stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i rolę w Europie - ocenił we wtorek dziennik "Washington Post" w tekście pt. "Jak rosyjska wojna uczyniła z Polski kluczowy pit stop dla Bidena i innych światowych liderów".
"Jako kandydat na prezydenta Joe Biden wymienił Polskę jako kraj zagrożony +wzrostem znaczenia reżimów totalitarnych+. W tym tygodniu promuje rolę kraju w koalicji wspierającej Ukrainę przeciwko autorytarnej Rosji" - zauważył dziennik.
"Przed wojną Polska trafiała na pierwsze strony gazet z powodu swojego konfliktu z Unią Europejską. Teraz stała się obowiązkowym przystankiem dla zagranicznych przywódców i urzędników, nie wspominając o broni i amunicji, jadących pociągami na Ukrainę" - dodał "WP".
"Ostatni rok przyniósł ogromną zmianę w sposobie postrzegania Polski. W Europie, ale przede wszystkim w Sojuszu Transatlantyckim" - powiedział "WP" Michał Baranowski, dyrektor zarządzający warszawskiego GMF East, będącego częścią German Marshall Fund.
Polska stała się głównym ośrodkiem dostarczania Ukrainie wsparcia, jednocześnie rozpoczynając zakrojoną na szeroką skalę serię wydatków na własne siły zbrojne. Czyniąc to, polski rząd zwrócił się w znacznym stopniu do Stanów Zjednoczonych. Na początku tego miesiąca Waszyngton dał Warszawie zielone światło na zakup sprzętu wojskowego o wartości 10 mld dolarów, w tym systemów HIMARS - wskazał amerykański dziennik.
"WP" przypomniał szereg sporów, które położyły się w ostatnich latach cieniem na relacjach Warszawy z Waszyngtonem i Brukselą, wymieniając chociażby zaniepokojenie prawami mniejszości LGBT w Polsce, wolnością mediów oraz zmianami w procesie wyboru sędziów.
"Zachodni przywódcy i urzędnicy wydają się teraz bardziej skoncentrowani na chwaleniu polskiego przywództwa niż na jego upominaniu" - ocenił dziennik. (PAP)