Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 04:21
Reklama KD Market

Burmistrz Lori Lightfoot: Chicago może się wiele nauczyć od Polonii

Burmistrz Lori Lightfoot: Chicago może się wiele nauczyć od Polonii

Dwa tygodnie przed wyborami miejskimi ubiegająca się o reelekcję burmistrz Lori Lightfoot złożyła symboliczną wizytę w siedzibie Związku Narodowego Polskiego w Chicago. Wcześniej Lightfoot była w ZNP dwa razy jako burmistrz i raz jako kandydatka. W ciągu minionych blisko czterech lat utrzymywała symboliczne stosunki z Polonią – była obecna na zeszłorocznych obchodach Dnia Pułaskiego oraz Paradzie 3 Maja. Brała udział w dorocznych śniadaniach organizowanych przez Komitet Miast Siostrzanych Chicago-Warszawa, pojawiała się na festiwalu Taste of Polonia i podczas miejskiej akcji szczepień przeciw covid zorganizowanej z myślą o polskiej społeczności w Copernicus Center. Po wizycie w ZNP 13 lutego udzieliła wywiadu „Dziennikowi Związkowemu”.

Joanna Marszałek: Za nami cztery trudne lata: najpierw COVID-19, potem zamieszki i niepokoje społeczne, a do tego jeszcze wojna na Ukrainie. Co poczytuje sobie Pani za swoje największe osiągnięcie, a co za największą porażkę w ciągu tej pierwszej kadencji jako burmistrz Chicago?

Lori Lightfoot: – Razem pokonaliśmy covid – i nie mówię tu tylko o władzach miasta, lecz o nas wszystkich. Dziś wspominamy te pierwsze, mroczne dni, kiedy o covid wiedzieliśmy tylko tyle, że jest wysoce zakaźny i potencjalnie śmiertelny. To wystarczyło, żeby wzbudzić ogromny strach. Gdy eksperci od zdrowia publicznego mówili nam wtedy, że musimy zamknąć gospodarkę i pozostać w domu, dla wielu było to zniechęcające. Musieliśmy wspólnie zrozumieć, co robić, jak i dlaczego.

Nie przetrwalibyśmy w ten sam sposób jako miasto, gdybyśmy nie mieli wtedy tego poczucia pilności. Troska o naszych najbardziej wrażliwych mieszkańców w oczywisty sposób była dla mnie najważniejsza. Ale to współpraca wszystkich i na każdym poziomie jest największym powodem do dumy – nie tylko dla mnie, ale dla nas wszystkich. Ten moment pokazał mi również, że kiedy się jednoczymy w determinacji i wspólnym celu, możemy wiele osiągnąć.

W jaki sposób te wysiłki przezwyciężenia pandemii objęły polską społeczność?

– Z pandemii wynikło wiele lekcji. Musieliśmy stawić czoła wielkim historycznym wyzwaniom, jak choćby dostęp do opieki zdrowotnej. Nie bez powodu pewne społeczności były bardziej podatne na COVID-19: wiele uwarunkowań zdrowotnych ma bezpośredni związek z brakiem dostępu do przystępnej i wszechstronnej opieki zdrowotnej.

Jest wiele sceptycyzmu wobec systemu opieki zdrowotnej i wobec władz. Ale wiemy też, że jeśli uda nam się dotrzeć do ludzi, spotkać ich w punkcie, gdzie się znajdują, wówczas możemy przyjść do nich z konkretnymi rozwiązaniami, jak edukacja, testy czy szczepienia. Nie możemy dotrzeć do polskiej społeczności z pozycji, że wszystko wiemy najlepiej. Aby zdobyć ich serca i umysły, musimy współpracować z zaufanymi partnerami w środowisku.

W roku, kiedy świętujemy urodziny Kopernika, warto pamiętać, że samo Centrum Kopernikowskie było placówką szczepień. Współpracowaliśmy z polskim konsulatem i konsulatami innych krajów Europy Wschodniej, aby edukować społeczności na temat tego, jak ważna była szczepionka. Zamieniliśmy jeden z najbardziej ikonicznych polonijnych budynków w centrum, które pomagało ratować życie.

Wspólna praca, jako miasto, w przezwyciężeniu covid jest dla mnie jednym z największych osiągnięć ostatnich czterech lat.

A co było największą porażką tej mijającej kadencji? Gdzie jest miejsce na poprawę?

– Nie patrzę na życie jak na porażkę, lecz jak na szansę. Myślę, że mamy ogromne możliwości, aby nadal budować mosty między społecznościami. Nasze miasto ma 77 dzielnic, ale jesteśmy od siebie bardzo odizolowani, nawet przed covidem. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy jednym z najbardziej posegregowanych miast w kraju. Musimy patrzeć na siebie bardziej jak na sąsiadów, braci i siostry na tej samej drodze. Jako burmistrz, jestem na czołowej pozycji, aby pomóc w budowaniu tych mostów. Możemy jeszcze dużo zrobić w tej dziedzinie.

Oczywiście bezpieczeństwo publiczne jest dla wszystkich najważniejsze. I chociaż poczyniliśmy w tej dziedzinie duży postęp, który utrzymuje się do tego roku – to ludzie muszą jeszcze czuć się bezpiecznie. Muszą czuć się bezpiecznie, ponieważ  bezpieczni. Musimy więc radzić sobie zarówno z rzeczywistością, jak i percepcją, ponieważ percepcja może stać się rzeczywistością. Nie spocznę, dopóki nie będziemy najbezpieczniejszym dużym miastem w kraju.

Zdaję sobie sprawę, że to słabe pocieszenie, że jesteśmy jedynym głównym miastem, które w zeszłym roku odnotowało dwucyfrowy spadek liczby przestępstw z użyciem przemocy. To słabe pocieszenie, że w tym roku mamy prawie 20-procentowy spadek liczby zabójstw. To naprawdę ważny postęp, a jednak ludzie nie czują się bezpiecznie i żadna z tych innych rzeczy nie ma znaczenia. W zakresie bezpieczeństwa publicznego jest absolutnie więcej niezbędnej pracy do zrobienia. Jestem w to nie tylko zaangażowana – to rzecz, nad którą pracuję siedem dni w tygodniu, bez przerwy.

Chicago traci swoją historycznie liczną polską społeczność na rzecz przedmieść. Polacy wyprowadzają się z miasta z powodu wysokiego poziomu przestępczości i wysokich podatków. Co powiedziałaby Pani Polonii, aby zatrzymać ją w Chicago?

– Jeżeli spojrzymy na trendy demograficzne na przestrzeni kilku dekad, nowi przybysze zawsze osiedlają się na obszarach miejskich, a gdy ich sytuacja ekonomiczna się zmienia i poprawia, zaczynają się przeprowadzać. To trend, który obserwujemy w diasporze polskiej, latynoskiej. Moim zadaniem jest upewnienie się, że mamy dobrze płatne prace i przystępne cenowo mieszkania, aby ludzie pozostawali w mieście. Kiedy polska społeczność wyprowadza się na przedmieścia, tracimy naszą klasę średnią – i to szkodzi miastu. Musimy więc słuchać, jakie są wyzwania, ale jednocześnie szukać możliwości. Nie ma to jak dobrze płatna praca, przystępne mieszkania i miasto, które jest dobrym powiernikiem ich podatków.

Dlaczego podatki idą w górę? Ponieważ samorząd potrzebuje coraz większego dochodu, żeby zarządzać miastem. Nasze podejście różni się od tego, z którym mieliśmy do czynienia wcześniej. Musimy szukać najpierw u siebie, zanim zwrócimy się do podatników po więcej. Musimy pokazać wam, podatnikom – jako naszym szefom – że nasz system podatkowy jest w porządku.

W czterech moich budżetach, które uchwalono, zaoszczędziliśmy podatnikom łącznie 1,2 miliarda dol. (amer. – billion – przyp. red.) poprzez rozwiązania strukturalne (przefinansowania pożyczek i inwestycje  – przyp. red.). Oznacza to, że nie musimy przychodzić do was i mówić, że potrzebujemy więcej z podatku od nieruchomości. Kiedy zaciągamy pożyczkę – co robi każde miasto – oszczędzamy dodatkowe miliardy dolarów, gdy agencje ratingowe wierzą w plan zarządzania fiskalnego pod kierownictwem burmistrz Lightfoot. Od sierpnia ub. r. otrzymaliśmy 11 podwyżek oceny kredytowej, co jest niespotykane w historii naszego miasta. Nasza gospodarka powraca silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, do tego stopnia, że mogliśmy przedpłacić prawie ćwierć miliarda dolarów na poczet funduszu emerytalnego. To naprawdę ważne rzeczy, które pokazują, że uporządkowanie miejskiego systemu podatkowego pozwala na dokonywanie innych niezbędnych inwestycji – w infrastrukturę, mieszkalnictwo i inne rzeczy, które pomogą zatrzymać mieszkańców w mieście.

Jak ocenia Pani swoje relacje z Polonią na przestrzeni tych ostatnich czterech lat?

– Myślę, że są silne, lecz zawsze jest miejsce na rozwój. Kiedy byłam w tym miejscu jako kandydatka, usłyszałam, że wasza społeczność nie ma poczucia łączności z biurem burmistrza. Jedna z rzeczy, o którą prosiliście na znak zaufania, było powołanie komitetu doradczego ds. Polonii. Ten głos był dla mnie głośny i wyraźny, dlatego jedną z pierwszych rzeczy, którą zrobiłam jako burmistrz, było ustanowienie komitetu doradczego ds. Polonii, który dobrze nam służy. To jedna z rzeczy, z których jestem najbardziej dumna.

Komitet ten odgrywa ważną rolę dla społeczności w upewnieniu się, że jej głos jest słyszany i odzwierciedlany w decyzjach na szczeblu miejskim. Lecz dla mnie i mojego zespołu te relacje są bezcenne. Gdy uderzył covid, musieliśmy wyjść naprzeciw naszym społecznościom, dowiedzieć się, czego potrzebują, jak możemy im pomóc. Kiedy nie ma zbudowanych relacji, otwartych kanałów komunikacji, to bardzo trudno w obliczu kryzysu zrobić coś dobrego dla danej społeczności.

Musimy dalej pogłębiać nasze relacje. Na co dzień jestem w sercu polskiego Chicago, odwiedzając liderów społecznych, małe przedsiębiorstwa, rozmawiając o waszych potrzebach, a potem przekuwając je na działanie.

Czy zeszłoroczne rozmowy z burmistrzem Warszawy Rafałem Trzaskowskim, w których deklarowała Pani wsparcie w przyjęciu ukraińskich uchodźców w Chicago, przełożyły się na jakieś konkretne działania na szczeblu miejskim?

– Upewniliśmy się, że dostarczanie środków dla Warszawy było kontynuowane, zwłaszcza w tych pierwszych dniach wojny, gdy przyjęła ona największą liczbę uchodźców, głównie kobiet i dzieci, do swoich domów. Kolejną rzeczą, która wynikła m.in. z tej rozmowy, jest ciągłe nagłaśnianie codziennych horrorów, z którymi mierzą się Ukraińcy. Wszyscy wiemy, że gdy coś znika z nagłówków gazet, przestaje mieć takie samo znaczenie. Dlatego tyle czasu spędzam w Ukrainian Village, kontynuuję pracę przez partnerstwo z miastami siostrzanymi i naciskam na rząd federalny, aby robił, co trzeba. Za każdym razem, gdy mam okazję rozmawiać z naszymi senatorami, członkami Kongresu i w szczególności z Białym Domem, podkreślam, że nie możemy się wycofać. Świat obserwuje Stany Zjednoczone i to, co robimy. Jeśli osłabniemy choć na chwilę we wspieraniu Ukrainy, co będzie dalej, kto będzie następny?

Następna rzecz to upewnienie się, że rodziny, które już tu są, mają wszystko, czego potrzebują – są tutaj legalnie, mają pracę, są w stanie się utrzymać, a dzieci są dobrze zintegrowane w naszych szkołach. Jako burmistrz, mam szczególne zobowiązanie wobec znaczącej populacji ukraińskiej w naszym mieście. Kiedy witamy ludzi w naszym mieście nie tylko słowami, ale czynami – dbamy o nich, ich dzieci, ich potrzeby – to wypełniamy obowiązek gościnnego miasta, ale co najważniejsze, zmieniamy życie.

Alicja Otap: Jak podsumowałaby Pani w paru zdaniach swoją wizję dotyczącą przyszłości Chicago?

– Musimy kontynuować nasze starania o uczynienie naszego miasta najbezpieczniejszym dużym miastem w kraju. Kiedy to się stanie, otworzy się przed nami wiele innych możliwości. Kolejna rzecz to ciągła praca nad zbliżeniem do siebie społeczności. Jestem bardzo dumna z dziedzictwa polskiej społeczności w naszym mieście. Chciałabym, aby inni też poznawali waszą historię, abyśmy szukali możliwości łączności z innymi częściami miasta. Jest tyle wspaniałych atutów w tej społeczności: sposób, w jaki ona się jednoczy, przekazuje historię i dumę z kultury swoim dzieciom. Wiele możemy się od was nauczyć, a te lekcje mogą być zastosowane w innych częściach miasta. To tylko niektóre z naszych aspiracji na kolejne lata.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w zbliżających się wyborach miejskich.

– Przypomnijmy, że wczesne głosowanie odbywa się już we wszystkich okręgach miejskich. Skorzystajcie ze swojego prawa i obowiązku, i oddajcie swój głos.

Alicja Otap[email protected]


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama