W odległości 40 mil od Los Angeles znajduje się dość wysoka góra San Antonio, często nazywana „Baldy” („Łysol”). Popularna wśród turystów, pieszych wędrowców i narciarzy nazwa bierze się stąd, iż szczyt góry jest „łysy”, czyli całkowicie pozbawiony drzew lub krzewów. Cała seria niedawnych zaginięć i wypadków śmiertelnych sugeruje, że miejsce to ma swoją ciemną stronę, z czego turyści często nie zdają sobie sprawy...
Dramatyczne opowieści
Mount San Antonio wznosi się na wysokość ponad 10 tysięcy stóp (niemal 3100 metrów) i jest popularnym miejscem nie tylko dla turystów. W pogodne dni góra wygląda imponująco: pokryty śniegiem szczyt góruje nad wielką metropolią Miasta Aniołów. Jednak w styczniu tego roku 15 turystów zostało rannych lub zaginęło w tej okolicy, a dwie osoby zginęły. Wśród wciąż zaginionych jest brytyjski aktor Julian Sands, który przepadł tu bez wieści 13 stycznia. Władze nadal go szukają, ale na razie bez rezultatu.
Los Angeles opłakuje też śmierć Crystal Pauli Gonzalez, matki czwórki dzieci, znanej jako „królowa tańczących wędrówek”, która 8 stycznia spadła około 500 stóp w dół oblodzonego zbocza. Gonzalez dokumentowała swoją wycieczkę w mediach społecznościowych, ale w pewnym momencie zdecydowała się zawrócić z powodu niebezpiecznych warunków. Niestety w czasie marszu powrotnego poślizgnęła się, upadła, a następnie osunęła się z górskiej skarpy.
Wśród opowieści związanych ze zdradliwą górą są też dramatyczne historie o przetrwaniu. 75-letni turysta Jin Chung został znaleziony żywy dwa dni po wyruszeniu w wędrówkę na Mount Baldy. Chung znajdował się wysoko na zboczu góry, kiedy zdecydował się na powrót. Ratownicy twierdzą, iż cudem było to, że Chung wyszedł z tej opresji bez większego szwanku, tym bardziej że doznał kontuzji nogi.
Według danych lokalnych władz, począwszy od 2020 roku przeprowadzono już ponad sto akcji ratunkowych w tej okolicy. W tym czasie zanotowano sześć zgonów na zboczach góry. Bliskość Mount San Antonio do Los Angeles i naturalne piękno tego miejsca od dawna przyciągają zarówno turystów, jak i lokalnych mieszkańców, znanych z przywiązania do spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Gil Estrada, szef schroniska narciarskiego Sierra Club na zboczu góry, mówi, że regularnie widuje ludzi, którzy są poza jego zasięgiem, a potrzebują pomocy. Najczęściej problemem są złamane kończyny, kontuzje spowodowane upadkami oraz obrażenia doznane w wyniku obrywania się i spadania kawałków lodu. W jego placówce mieszkają niemal wyłącznie narciarze, ale personel schroniska pomaga też zwykłym turystom, o ile jest to możliwe.
Amatorzy na niebezpiecznych szlakach
Estrada twierdzi, że pandemia tylko zwiększyła popularność pieszych wędrówek, a to oznacza więcej niedoświadczonych osób na stromych górskich zboczach. Widzi wielu ludzi podejmujących złe decyzje: wychodzenie na górski szlak samotnie, wybieranie złych tras, wyprawy w dni złej pogody, brak możliwości korzystania ze sprzętu alpinistycznego, itd. Jedno z największych niebezpieczeństw na górze San Antonio dotyczy pogody. Warunki pogodowe zmieniają się tu niezwykle gwałtownie. Styczeń zazwyczaj przynosi marznący deszcz i lód, co sprawia, że jest to najbardziej niebezpieczny czas na wspinaczkę na szczyt – wędrówka, która może być prostsza latem, zmienia się w zimową przygodę alpinistyczną, która wymaga specjalistycznego wyposażenia, takiego jak czekany i raki.
Najbardziej popularna trasa na szczyt, szlak zwany Baldy Bowl, prowadzi turystów przez strome podejście i ma długość ponad 11 mil. Jest to trasa trudniejsza i dłuższa niż większość wędrówek w tej okolicy, a śnieg, lód, strome zbocza i silne wiatry tworzą zdradliwe warunki. Wypadki śmiertelne w styczniu zdarzają się niemal rok w rok. Estrada mówi też, że czasami widzi spadające kawałki lodu wielkości kul do kręgli, które mogą zabić ludzi w mgnieniu oka. Obecny rok jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ seria burz przyniosła więcej lodu i śniegu niż zwykle.
Co gorsze, ludzie decydują się czasami na brawurowe wyczyny, gdyż posiadają zsynchronizowane z satelitami „gadżety SOS”, przy pomocy których można wezwać pomoc. Jednak często nie zdają sobie sprawy z tego, iż nie jest to pomoc natychmiastowa. Temperatury na Baldy mogą być o ponad 30 stopni niższe niż na poziomie morza, a szlak może być całkowicie pokryty śniegiem, co powoduje, że niezwykle łatwo jest zabłądzić. Ludzie, którzy nieświadomie zbaczają z wyznaczonych tras, narażają się na ogromne niebezpieczeństwo i rzadko są w porę znajdowani przez ratowników. Spekuluje się, że wspomniany wcześniej aktor Julian Sands zabłądził. Znalezienie go przy życiu jest już mało prawdopodobne.
Wesley Trimble, dyrektor ds. komunikacji w American Hiking Society, radzi wędrowcom, by rutynowo sprawdzali lokalne warunki przed wyruszeniem na początek szlaku. Dodaje, że wiele osób polega na aplikacjach do nawigacji stosowanych w telefonach komórkowych, ale baterie tych urządzeń nie wytrzymują zbyt długo w niskich temperaturach. W związku z tym każdy amator wspinaczki na Mount San Antonio powinien mieć przy sobie tradycyjną mapę oraz kompas. Niezwykle ważne jest też odpowiednie obuwie, a do uprawiania alpinizmu zimą ludzie potrzebują lin, raków, czekanów i kasku. Niestety wielu turystów nie ma w ogóle tego rodzaju sprzętu. Najlepszą radą, twierdzi Estrada, jest wzięcie udziału w zajęciach z alpinizmu przed próbą wejścia na górę zimą.
Mount Baldy przedstawia sobą dodatkowy problem. Ludzie znajdujący się u podnóża góry zwykle uważają, iż mają przed sobą całkiem dostępny szczyt i nie zdają sobie sprawy z tego, jak trudne może być wejście na wierzchołek. Innymi słowy, nie doceniają skali trudności czekającej ich wędrówki, co niestety dość często przynosi fatalne skutki.
Krzysztof M. Kucharski