Poszukiwała ją cała Ameryka. Przez ponad miesiąc wodziła za nos agentów federalnych i policję z kolejnych stanów. Była zawsze o krok przed nimi. Uciekała z zimnej Minnesoty na plaże południowej Florydy, potem zygzakiem wokół Zatoki Meksykańskiej, by dotrzeć na wyspę w Teksasie. A wszystko tuż przed emeryturą...
Zwodniczy uśmiech
W kwietniu 2018 amerykańskie media obiegło zdjęcie sympatycznej, starszej blondynki. Proszono o informację na temat miejsca jej pobytu. Równocześnie ostrzegano, by trzymać się od kobiety z daleka. Trwała ogólnokrajowa obława na Lois Reiss, mieszkankę Minnesoty. Ostatni raz widziano ją w okolicy Corpus Christi w Teksasie. Uciekała autostradą 77, kierując się na południe.
– Lois uśmiecha się i wygląda jak czyjaś matka lub babcia. W rzeczywistości jest jednak wyrachowanym mordercą – ostrzegał podczas rozmów z dziennikarzami zastępca szeryfa hrabstwa Lee na Florydzie, Carmine Marceno. Policja obawiała się, że w pewnym momencie kobieta straci środki do życia i w przypływie desperacji nie zawaha się zabić ponownie. Miała już na koncie dwie ofiary. W poprzednim miesiącu zastrzeliła swojego męża, a dwa tygodnie później z zimną krwią zamordowała nowo poznaną znajomą. I ukradła jej tożsamość.
Prosto w serce
11 marca 2018 roku w domu rodziny Reiss w Blooming Prairie w stanie Minnesota wybuchła ostra kłótnia. Małżeństwo z 35-letnim stażem, 54-letni David i Lois, awanturowali się w sypialni. W pewnym momencie mężczyzna wyciągnął naładowaną broń. – Masz! I tym razem zrób to dobrze! – krzyknął do żony. Chodziło mu o samobójstwo. W przeszłości Lois próbowała już rzekomo co najmniej raz odebrać sobie życie. Teraz jednak nie skorzystała z „oferty” męża. Miała inny plan. Skierowała broń w stronę zaskoczonego Davida. I strzeliła mu prosto w serce. Dwa razy.
Potem spakowała niezbędne rzeczy do białego Cadillaca Escalade, używając sfałszowanych czeków wybrała z biznesowego konta męża 11.000 dolarów i ruszyła przed siebie. Uzależniona od hazardu stała bywalczyni okolicznych kasyn nie omieszkała zatrzymać się na ostatnie zakłady w ulubionym kasynie Diamond Jo’s, na granicy stanu Iowa. Następnie kamery zarejestrowały, jak kupuje kanapkę na pobliskiej stacji benzynowej.
Stąd pomknęła na południe, w stronę Florydy. Pokonywała granice kolejnych stanów bez problemu. W swetrze, dresie, srebrnowłosa starsza pani o przyjaznym spojrzeniu nie wzbudzała podejrzeń. Wkrótce media w całym kraju śledziły pościg za Lois. Zaczęto nazywać ją „zabójczą babcią” lub „babcią hazardzistką”.
Sobowtór na celowniku
Na Florydzie Lois zatrzymała się w Fort Myers Beach i bez problemu wtopiła w tłum turystów. W tym samym czasie do znajomych przyjechała tu też Pamela Hutchinson, lat 59. Była właściwie sobowtórem Lois. Trudno stwierdzić, czy ich szybkie zaprzyjaźnienie się to wynik makabrycznego planu uknutego przez Reiss, czy przyciągnął je do siebie fakt, że wyglądały identycznie. Wiadomo na pewno, że krótko po przyjeździe Pameli kobiety stały się nierozłączne. Widziano je razem na kolacji w pobliskim barze, wyglądało też na to, że Reiss nocuje w apartamencie wynajmowanym przez Hutchinson w kompleksie Marina Village.
5 kwietnia kamery na osiedlu nagrały, jak obydwie wchodzą wieczorem do mieszkania Pameli. Wtedy ostatni raz widziano tę ostatnią żywą. Kolejnego dnia z apartamentu wyszła już tylko Lois. Przez następne kilka godzin wynosiła do samochodu wypełnione czymś plastikowe torby. Koło południa pojawiła się w banku Wells Fargo, gdzie używając dowodu Hutchinson, wyciągnęła z jej konta 5 tysięcy dolarów. Następnego dnia w białym słomkowym kapeluszu Pameli podjechała jej białą Acurą pod hotel Hilton w Ocali. Zameldowała się jako Hutchinson i zapłaciła za pobyt jej kartą kredytową. Nikt nie podejrzewał oszustwa. Kobiety wyglądały identycznie.
Pamelę znaleziono zastrzeloną w łazience jej apartamentu dopiero 9 kwietnia. Tak jak David Reiss, leżała na podłodze przykryta ręcznikami. Zanim zidentyfikowano jej ciało, Lois była już od dawna w Teksasie. Jeszcze po drodze zatrzymała się w kasynie w Luizjanie, gdzie wygrała 1500 dolarów. Był to ostatni szczęśliwy zbieg okoliczności w życiu „babci hazardzistki”.
Niedługo potem uliczne kamery w Teksasie odnotowały tablicę rejestracyjną poszukiwanej Acury, a na bilbordach w różnych stanach pojawił się plakat z twarzą Lois. Za informację o pobycie poszukiwanej biuro federalne USA wyznaczyło nagrodę 6 tysięcy dolarów. Nie czekano długo. 19 kwietnia 2018 roku w restauracji na wyspie South Padre w Teksasie rozpoznał ją właściciel baru i wezwał policję.
Wieczna samotność
Lois Reiss przyznała się do obydwu morderstw. Dwa razy, na Florydzie i w Minnesocie, uznano ją winną i skazano na dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia. Po wyrokach trafiła do zakładu karnego w Minnesocie. – W przypadku uchylenia któregokolwiek z nich, co jest bardzo mało prawdopodobne, nadal czeka ją drugi. Będzie w więzieniu do końca życia, czy to na Florydzie, czy w Minnesocie – powiedział po procesie jej obrońca publiczny.
– To, co zrobiłam, było niewybaczalną zbrodnią. Czuję, że na to zasługuję. Moja samotność będzie wieczna – miała kajać się tymczasem Lois.
Do dziś sąsiedzi Reiss z Blooming Prairie nie mogą pojąć, co w niej pękło. Na pierwszy rzut oka była zwyczajną babcią z sąsiedztwa. Kochała swoje wnuki, udzielała się społecznie. Jej małżeństwo postrzegano na ogół jako udane i zgodne. „Może winny był hazard i długi?” – spekulują sąsiedzi.
Joanna Tomaszewska