Prezes KPA Frank J. Spula podsumował swoje spotkania po obu stronach oceanu
Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula w ostatnim czasie odbył szereg spotkań po obu stronach oceanu. Były one w ogromnej mierze związane z rosyjską agresją na Ukrainę; w Chicago uczestniczył w rozmowach z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem, zorganizowanych przez senatora Dicka Durbina. Był jedynym przedstawicielem społeczności polonijnej. Następnie udał się na zaproszenie Stowarzyszenia „Wspólnoty Polskiej” do Warszawy, gdzie rozmawiał z przedstawicielami administracji rządowej, w tym resortu edukacji. Został także przyjęty przez ambasadora USA, Marka Brzezinskiego.
Daniel Bociąga: W ostatnim czasie spotykał się Pan z przedstawicielami społeczności ukraińskiej w Chicago, senatorem Dickiem Durbinem, ale też sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Czego dotyczyło to spotkanie?
Frank Spula, prezes KPA: – To był bardzo napięty tydzień. Muszę podziękować senatorowi Durbinowi za zorganizowanie tamtego spotkania. Sekretarz stanu odbył wizytę w Chicago i spotkał się rzeczywiście z przedstawicielami mniejszości ukraińskiej. Tutaj muszę po raz kolejny podkreślić rolę senatora Durbina w organizowaniu pomocy dla Ukrainy, ale też i Polski. Sekretarz Blinken wyjaśnił nam, jak obecnie wygląda sytuacja, co dzieje się na linii Waszyngton-Kijów. Tłumaczył w szczegółach wszystkie dramaty, do jakich dochodzi na froncie wojennym. Waszyngton jest zaniepokojony sytuacją w Ukrainie oraz działaniami Rosji i przede wszystkim samego Putina. Wspomniał też, że będą kolejne pakiety pomocowe, w tym te finansowe. Niestety, te pieniądze rozchodzą się niczym woda, gdyż potrzeby są ogromne. Potrzeba także amunicji, uzbrojenia ale także i czołgów. Szczęśliwie – Niemcy wstrzymały blokadę uwolnienia czołgów Leopard 2. Obaj politycy, sekretarz Blinken oraz senator Durbin jednak przyznali, że nawet decyzja o dostarczeniu czołgów nie będzie zmaterializowana od razu, gdyż potrzeba miesięcy przeszkolenia do ich obsługi. Stąd zarówno utrzymanie jak i wyposażenie środków wojskowych jest nie tylko kosztowne, ale i czasochłonne. Kolejną rzeczą jest paliwo do zasilania tychże czołgów, a to kolejny problem, bo jak wiemy, to dzisiaj towar niezwykle deficytowy i przez to kosztowny.
Był Pan jedynym przedstawicielem społeczności polonijnej biorącym udział w spotkaniu. Czy podczas rozmowy z sekretarzem stanu, Antony Blinken nawiązał do roli, jaką Polska odgrywa w obecnej sytuacji?
– Rzeczywiście bardzo chwalił rolę, jaką Polska odegrała, i to, w jaki sposób zareagowała i stała się liderem w regionie, który podał pomocną dłoń zaatakowanemu sąsiadowi. Niezwykle ciepło mówił o Polakach mieszkających tutaj w Stanach Zjednoczonych, ale także o społeczności amerykańskiej, która natychmiast podjęła się działań mających na celu pomoc Ukrainie, ale też i Polsce. W Polsce obecnie przebywa 6 milionów uchodźców z Ukrainy. A to powoduje, że liczba osób mieszkających w Polsce przekroczyła 41 milionów. Przyznał, że prezydent Biden sam jest pod ogromnym wrażeniem i wspiera Polskę w zaistniałej sytuacji.
Administracja Bidena zbiera pochwały za reakcję na rosyjską agresję. Pana zdaniem te pochwały są zasłużone?
– Rosja stanowiła zagrożenie dla Europy od wielu, wielu lat, nawet dekad. Rosja stanowi zagrożenie dla wolnego świata. Dlatego należy chwalić działania, których podjęła się administracja Bidena. Ich zadaniem i celem jest powstrzymanie eskalacji i być może nawet III wojny światowej. Stany Zjednoczone zawsze były i są liderem w zapobieganiu wojnom na całym świecie.
Zaraz po tym odwiedzał Pan Polskę i spotkał się tam z ambasadorem USA, Markiem Brzezinskim. O czym panowie rozmawialiście?
– Poruszyliśmy wiele spraw. Ale po pierwsze, chcę znów podkreślić, że jestem bardzo szczęśliwy, że to pan Brzezinski jest naszym ambasadorem w Polsce. To człowiek o otwartym spojrzeniu, człowiek, któremu zależy na uspokojeniu sytuacji międzynarodowej i doprowadzeniu do pokoju, ale także bardzo mocno rozumie i wspiera sprawy, które są bliskie Polsce. Ponadto bardzo mocno podkreśla na każdym kroku rolę, jaką Polska odgrywa w pomocy dla Ukrainy. Powiedział mi ciekawą rzecz; wcześniej pełnił bowiem funkcję ambasadora USA w Szwecji i przyznał, że w tamtym czasie, w okresie czterech lat sprawowania urzędu odwiedziło go sześciu kongresmenów amerykańskich. Odkąd od zeszłego roku jest ambasadorem w Polsce, obsługiwał już ponad 150 wizyt delegacji amerykańskich kongresmenów i polityków innego szczebla. To tylko pokazuje rolę, jaką obecnie w tej tragicznej sytuacji sprawuje Polska. To człowiek, który jest obecnie bardzo, ale to bardzo zajęty. Podkreślił też, że jest otwarty na wszelkie potrzeby, jakie mają mieszkający w USA Amerykanie polskiego pochodzenia, w szczególności wymieniając Kongres Polonii Amerykańskiej jako organizację tworzącą pomost do kontaktów właśnie z nim. Zapewnił, że jest gotowy na współpracę z polską społecznością w USA.
Obecnie mówi się, że prezydent Biden miałby odwiedzić Polskę wkrótce, prawdopodobnie w przyszłym miesiącu. Co wydaje się logiczne – tysiące amerykańskich żołnierzy stacjonuje w Polsce. Co Pan sądzi o dzisiejszych relacjach polsko-amerykańskich?
– Te relacje weszły na absolutnie wyższy poziom. Ale trzeba zwrócić uwagę, że zacieśniły się także z innymi krajami. Będąc w Polsce w ubiegłym tygodniu, słyszałem komentarze ze strony Ukraińców wypowiadających słowo „dziękuję”. Miałem też okazję odwiedzić domy zarządzane przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” – organizację, która niesłychanie mocno wspiera ofiary rosyjskiej agresji po stronie ukraińskiej. Są to najczęściej autystyczne dzieci albo takie, które odniosły obrażenia w wyniku działań wojennych. Obecnie „Wspólnota Polska” zapewnia im opiekę nie tylko na poziomie zakwaterowania, ale też psychologiczną czy najzwyczajniej fizyczną.
Skoro wspomniał Pan „Wspólnotę Polską”, jak rozumiem w Polsce przebywał Pan na ich zaproszenie?
– Dokładnie tak. Kongres Polonii Amerykańskiej współpracuje ze Wspólnotą już od ponad 30 lat. W zasadzie od początku, gdy tylko profesor Stelmachowski założył tę organizację. Zawsze mieliśmy dobre relacje. Gdy prezes Ed Moskal był prezesem, już wówczas zawiązały się te relacje i ja je kontynuuję w tym samym formacie.
Spotykał się Pan także z przedstawicielami polskiego rządu – czy usłyszał Pan od nich cokolwiek na temat pomocy ze strony Polonii amerykańskiej dla Ukrainy?
– Oczywiście. Usłyszałem głosy zachwytu, wobec tego w jaki sposób Kongres Polonii Amerykańskiej zorganizował zbiórkę funduszy. Ale także bardzo pochlebnie wyrażali się na temat wsparcia ze strony innych organizacji. Słyszałem o tym, w jaki sposób wypowiadali się na temat tego, co Stany Zjednoczone zrobiły w sprawie pomocy nawet samej Polsce, nie tylko Ukrainie. Każdy minister, z którym miałem okazję rozmawiać, mówił dokładnie to samo. To dla mnie, Amerykanina polskiego pochodzenia, powód do prawdziwej dumy. Słyszałem jednak też głosy niepokoju wobec sytuacji politycznej w USA. Rozmawialiśmy o stanie gospodarki, o inflacji, która jest problemem dla obu krajów. Oczywiście, że sporą częścią winy należy obciążyć Rosję, która rozpoczęła konflikt zbrojny, a to ma kolosalne, negatywne znaczenie dla światowej gospodarki. To prowadzi do gwałtownego wzrostu cen. Innym powodem do zaniepokojenia jest słaby wpływ młodych przedstawicieli naszego środowiska na życie polityczne w Stanach Zjednoczonych. Pytano mnie, ilu mamy polityków na różnych szczeblach rządowych. Niestety z zawstydzeniem musiałem przyznać, że nie jest to znacząca siła. Może w samym Illinois mamy kilku polskich burmistrzów, z czego ja się bardzo cieszę i jestem dumny. Ale w innych częściach USA niestety takich przypadków nie ma.
Rozmawiał Pan także z przedstawicielami polskiego resortu edukacji między innymi o programach dwujęzycznych w USA dla polskiej młodzieży. Jak ważne jest, by młodzi ludzie utrzymywali polski język i korzenie?
– Mamy tak wiele rzeczy, z których możemy być dumni. Czy to określamy się jako Amerykanie polskiego pochodzenia, czy po prostu Polacy. Możemy być dumni z naszych przodków i historii. Możemy być dumni z tradycji, z dokonań. Począwszy od 1608 roku, gdy pierwsi imigranci znaleźli się w Ameryce Północnej, przez lata mamy mnóstwo rzeczy, które powinny sprawiać nam przeogromną dumę i satysfakcję. W Polsce to wiedzą, widzą i rozumieją. Dlatego w ministerstwie edukacji usłyszałem tyle na temat konieczności wykształcenia pokolenia polityków, którzy mając tę samą wizję i sentyment do Polski, będą pracować tutaj dla Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Dobrym przykładem będzie chyba ambasador Brzezinski?
– Mark Brzezinski to doskonały przykład. Spójrzmy na jego przodków; ojciec – Zbigniew, był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Cartera, jego dziadek – mocno zaangażowany politycznie. To człowiek, który miał doskonałe wzorce do naśladowania, ludzi, którzy inspirują i motywują. Popatrzmy na jego rodzeństwo – brat Ian mocno zaangażowany, siostra Mika – podobnie odnosi wielkie sukcesy. Mieli świetny „trening” życia. Wiedza to potęga. I tym powinny kierować się młode pokolenia.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał:
Daniel Bociąga[email protected][email protected]