Piłkarska reprezentacja USA przegrała w towarzyskim meczu z Serbią 1:2. Spotkanie rozegrane na stadionie BMC w Los Angeles było debiutem mającego polskie pochodzenie Gabriela Sloniny, który w zeszłym roku przeszedł z Chicago Fire do Chelsea Londyn.
Tymczasowy trener Amerykanów Anthony Hudson dał szansę debiutu nie tylko Sloninie, również siedmiu pozostałym piłkarzom. Jeden z nich Brandon Vazquez otworzył wynik w 29 minucie celnym trafieniem głową po dośrodkowaniu Juliana Gressela.
Serbowie wyrównali w 44 minucie z rzutu wolnego. Wykorzystując nieszczelny mur Luka Ilic zaskoczył Sloninę płaskim strzałem tuż obok słupka. W pierwszej minucie drugiej połowy goście wykorzystali błąd amerykańskiej obrony i Veljko Simic z bliskiej odległości pokonał bramkarza Chelsea, jak się później okazało, ustalając wynik meczu.
Amerykanie w drugiej odsłonie mieli kilka okazji do zdobycia wyrównującej bramki, ale zabrakło szczęścia, szczególnie Cade Cowellowi, który dwukrotnie trafił w słupek, a raz minimalnie chybił.
18-letni Słonina, mimo utraty dwóch goli może mieć powody do satysfakcji. Nie tylko dlatego, że został najmłodszym bramkarzem, debiutującym w reprezentacji USA. Popisał się również kilkoma efektownymi interwencjami, dając do zrozumienia Mattowi Turnerowi i Seanowi Johnsonowi, że będzie skutecznie z nimi rywalizował o stałe miejsce w wyjściowym składzie.
(DC)