Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 06:16
Reklama KD Market
Reklama

Zagłada wielorybów

Zagłada wielorybów
(fot. Pixabay)

Tak zwany wieloryb biskajski z północnego Atlantyku nie ma się dobrze. Uważa się, że na wolności pozostało mniej niż 350 tych majestatycznych wodnych ssaków, a liczba ta ciągle maleje. W ciągu ostatnich sześciu lat uderzenia statków, zaplątanie się w narzędzia połowowe i nieznane inne przyczyny zabiły lub zraniły co najmniej 92 wieloryby, co skłania naukowców do uznania tego gatunku za zagrożony...

Atak na rybołówstwo?

Sytuacja ta niesie ze sobą dość niezwykłe skutki. Nie chodzi bowiem wyłącznie od przetrwanie wielorybów, ale również o połowy homarów. We wrześniu ubiegłego roku organizacja Monterey Bay Aquarium ogłosiła, że jej Seafood Watch, popularny wśród konsumentów przewodnik oceniający stan morskiej fauny i flory, umieścił na tzw. czerwonej liście kilka łowisk, które używają pionowych żyłek i lin rybackich do połowu homarów. Niestety żyłki te powodują również śmierć wielu wielorybów biskajskich.

Krótko mówiąc, przesłanie do konsumentów jest proste: jeśli zależy ci na przetrwaniu wielorybów, unikaj jedzenia homarów. Kilku dostawców żywności już posłuchało tej przestrogi. W ubiegłym roku firmy oferujące zestawy posiłków HelloFresh i Blue Apron zapowiedziały, że usuną homary z zestawów swoich dań. Pod koniec listopada firma Whole Foods podjęła taką samą decyzję w przypadku homarów łowionych w Zatoce Maine, gdzie populacja tych skorupiaków dramatycznie maleje.

Połowy homara amerykańskiego to gigantyczny i lukratywny biznes, szczególnie w stanie Maine. Według obecnych danych, w ubiegłym roku rybołówstwo przyniosło rekordową sprzedaż o wartości 725 milionów dolarów, co stanowi 82 procent wartości wszystkich owoców morza Maine. W rybołówstwie zatrudnionych jest ponad 4500 ludzi. Rybacy z Maine odpowiadają za dostawy około 80 procent homarów w Stanach Zjednoczonych. Nie można się zatem dziwić, iż wycofanie się z tego rynku kilku dużych firm nie spodobało się rybakom.

Do akcji ruszyli też politycy. Cała delegacja do Kongresu ze stanu Maine – w tym senatorowie Angus King i Susan Collins, a także przedstawiciele demokratów Jared Golden i Chellie Pingree – ogłosili, że planują wprowadzić projekt ustawy przeciwstawiającej się ogłoszeniu regionu przybrzeżnego za „czerwoną strefę rybołówstwa”. King nazwał umieszczenie jego stanu na tej liście za „bezpodstawny atak na dumne, zrównoważone rybołówstwo”.

Ich postawa jest zrozumiała, ale rozmija się z dość oczywistymi faktami. Według danych rządowych, zaplątywanie się w żyłki rybaków jest główną przyczyną obrażeń i śmierci wielorybów biskajskich. I łatwo zrozumieć, dlaczego. Zazwyczaj rybacy łowią homary lub kraby za pomocą pułapek zastawionych na dnie morskim. Liny zwane liniami końcowymi łączą te pułapki z bojami na powierzchni oceanu, podczas gdy linie naziemne łączą kilkadziesiąt pułapek wzdłuż dna. Ponieważ wieloryby biskajskie żywią się zooplanktonem, nurkują zwykle z otwartymi gębami i mogą łatwo owinąć się przypadkowo linami. Szacuje się, że ponad 80 procent waleni biskajskich z północnego Atlantyku przynajmniej raz zaplątało się w narzędzia połowowe.

Śmiercionośne pola minowe

Chociaż w ubiegłym roku nie odnotowano śmierci wielorybów z tego powodu, było pięć przypadków zaplątania i jedno uderzenie statku. W tym roku co najmniej jeden wieloryb biskajski, nazwany Snow Cone, zaplątał się w sprzęt rybacki i niemal na pewno nie przeżyje. W 2020 roku weszło w życie prawo zobowiązujące poławiaczy homarów z Maine do rozpoczęcia oznaczania sprzętu i umożliwiania jego identyfikacji. Ale wieloryby splątane w liny mogą przetrwać w tym stanie często bardzo długo, zanim umrą z głodu lub w wyniku ran szarpanych na skórze. Tak więc mogą minąć całe lata, zanim wieloryb zdechnie z powodu zaplątania się. – Chociaż oznakowanie narzędzi jest pomocne – mówi Hannah Myers, doktorka wydziału biologii morskiej w University of Alaska – nie rozwiązuje to problemu.

Rok temu naukowcy z federalnej agencji NOAA ustalili, że konieczna będzie ścisła współpraca z resortem rybołówstwa, by zmniejszyć o 90 procent ryzyko zaplątywania się w liny wielorybów biskajskich. Agencja twierdzi, że na razie wykonała 50 proc. tego planu. Należy pamiętać, że ocena Seafood Watch dotyczy środowiska naturalnego i nie bierze się w niej pod uwagę miejsc pracy ani gospodarki.

Pomija się zatem fakt, iż wszyscy poławiacze homarów w stanie Maine to ludzie self-employed, czyli pracujący na własny rachunek, a nie dla jakichś organizacji. W ogromnej większości są to ludzie, w których rodzinach połowy są źródłem utrzymania od wielu generacji. Nie bierze się ponadto pod uwagę faktu, iż homary są od lat symbolem kulturowym stanu Maine, w którym odbywa się doroczny Maine Lobster Festival.

Specjaliści nie mają jednak wątpliwości co do tego, że stosowane obecnie metody odławiania homarów są niezwykle niebezpieczne dla wielorybów. W szczycie sezonu połowowego w wodach u wybrzeży Maine znajduje się średnio milion wspomnianych lin pionowych, co dla wielorybów jest śmiercionośnym polem minowym. Jeśli coś się wkrótce dramatycznie nie zmieni, ten akurat gatunek wielorybów po prostu przestanie istnieć. Naukowcy z NOAA są zdania, iż kluczem do przetrwania tych zwierząt jest to, by rocznie z powodu lin zastawionych na homary ginął co najwyżej jeden osobnik.

Pewne postępy są. Okazuje się, że niektóre rozwiązania niekoniecznie muszą szkodzić wynikom finansowym rybaków. Niektórzy poławiacze homarów eksperymentują obecnie ze sprzętem połowowym „bez liny” lub „na żądanie”, korzystając z technologii, która może podnosić pułapki z dna morskiego za pomocą wyskakujących boi lub nadmuchiwanych worków, bez konieczności stosowania lin. Na początku tego roku NOAA opublikowała plan zachęcający do akceptacji tej technologii i obecnie umożliwia eksperymentatorom próbowanie nowego sprzętu na zasadzie jego wypożyczania.

Andrzej Malak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama