Uważany był za szalonego geniusza, twórcę ekspresjonizmu abstrakcyjnego. Mimo że zginął w wieku 44 lat, w wypadku samochodowym spowodowanym jazdą pod wpływem alkoholu, jeszcze za życia odniósł niezwykły sukces. Do dziś prace Jacksona Pollocka sprzedawane są na aukcjach za setki milionów dolarów. Choć podobno pewna emerytka z Kanady zapłaciła za prawdziwego „Pollocka” zaledwie 5 dolarów...
Tworzył obrazy, układając niezagruntowane płótno na podłodze pracowni, po czym pryskał, rozlewał lub wcierał w nie farby. Dlatego na pierwszy rzut oka jego dzieła wydają się zbiorowiskiem przypadkowych plam. Jednak, jak twierdził sam artysta, każdy ruch ręki był starannie przemyślany. Pollock powtarzał, że „nigdy nie traci kontroli nad tym, co robi”. Zdarzało się, że niszczył niektóre prace i zaczynał je od nowa.
W poszukiwaniu stylu
Był najmłodszym z piątki rodzeństwa. Urodził się jako Paul Jackson Pollock 28 stycznia 1912 roku w miejscowości Cody w stanie Wyoming w Stanach Zjednoczonych. Jego rodzicami byli Stella May McClure i LeRoy Pollock. Co ciekawe, jego ojciec przyjął nazwisko sąsiadów, którzy adoptowali go po wczesnej śmierci rodziców (wcześniej nazywał się McCoy). Początkowo Pollockowie zajmowali się rolnictwem, ale po jakimś czasie LeRoy przekwalifikował się na geodetę. Zmiana zawodu wymusiła na rodzinie częste przeprowadzki, mieszkali m.in. w Arizonie i Kalifornii. Podczas podróży Jackson zetknął się z Indianami, których kultura go zafascynowała.
Edukacja przyszłego malarza nie przebiegała najlepiej. W 1928 r. został wydalony ze szkoły średniej, po czym zapisał się do Manual Arts High School w Los Angeles, z której także go usunięto. W 1930 roku Jackson wraz ze starszym bratem przeprowadził się do Nowego Jorku. Studiowali tam razem na Art Students League pod okiem Thomasa Harta Bentona. Pollock początkowo fascynował się surrealizmem i malarstwem figuratywnym, ale ostatecznie Benton zaszczepił w nim zamiłowanie do ekspresjonizmu.
Pollock praktykował w warsztacie meksykańskiego artysty Davida Alfaro Siqueirosa, który eksperymentował z techniką malarską. W 1936 roku Sigueirosa po raz pierwszy zaprezentował zastosowanie płynnej farby jako metody malarskiej. Ta technika spodobała się Pollockowi jako młodemu adeptowi sztuki, który później ją udoskonalił.
Być w obrazie
Żoną Pollocka była utalentowana malarka Lee Krasner. Poznali się właściwie dwa razy. Pierwszy raz w 1937 roku na potańcówce, tylko Pollock był tak pijany, że deptał jej po palcach i bełkotał coś do ucha, więc Krasner wykasowała go z pamięci. Druga okazja trafiła się cztery lata później. Oboje brali udział w zbiorowej wystawie „American and French Painting”. Lee znała wszystkich uczestników poza Pollockiem, wprosiła się więc do jego studia, mieszczącego się w tej samej dzielnicy.
Tak malarka wspomina ten moment: „Byłam oszołomiona, oczarowana, tylko tyle. Miałam wrażenie, że podłoga mnie pochłania… Jak to możliwe, że poznałam go tak późno?”.Zbliżyła ich do siebie sztuka a zwłaszcza uwielbienie dla Picassa i Matisse’a. Zamieszkali razem po roku znajomości.
Lee dobrze wiedziała, w co się pakuje, wchodząc w związek z alkoholikiem i osobą rozchwianą emocjonalnie. Wiedziała też, że jako artystka będzie zawsze na drugim planie. Postanowiła jednak nigdy nie narzekać.Ślub wzięli jesienią 1945 roku, po czym przeprowadzili się do Springs, niewielkiej wioski leżącej na Long Island, u wybrzeży Atlantyku. Lee zorganizowała sobie pracownię na poddaszu, zaś Jackson – w starej stodole.
Malarz spędzał tam całe dnie. Wspinał się na drabinę, skąd lał prosto z wiadra farbę na rozłożone na ziemi potężne płótna. Skupiał się nad każdą linią i pociągnięciem. W pracy używał nie tylko pędzli, ale też własnych rąk, chodził boso po rozlanej na płótnie farbie. Do malowania wykorzystywał też farby przemysłowe, które jego zdaniem dawały lepszy połysk.
O swoim malarstwie mówił: – Moje obrazy nie powstają na sztalugach. Wolę przeciwstawić płótno twardej ścianie lub podłodze. Potrzebuję czuć opór twardej powierzchni. Na podłodze czuję się swobodniej. Czuję, że jestem bliżej, jestem częścią obrazu. Dzięki temu mogę chodzić wokół niego, pracować z czterech stron i dosłownie być w obrazie.
W efekcie tych artystycznych eksperymentów wykształcił dwie techniki: dripping (polegający na kropieniu farbą nad płótnem) oraz action painting (spontaniczne nakładanie farby nieskrępowanymi ruchami). Pierwszy obraz z użyciem tych technik stworzył w 1946 roku. Jednak wbrew utartej opinii to nie Pollock był twórcą tego sposobu malowania. To jego żona jako pierwsza zaczęła malować w ten sposób, a Pollock tę technikę zapożyczył i udoskonalił.
Twórca własnej legendy
Jackson chętnie opowiadał kolekcjonerom sztuki, jak powstają jego prace. Twierdził, że miewał wizje. Przez miesiąc rzekomo siedział nad białym płótnem, natomiast natchnienie przychodziło na dzień przed terminem. Tak miał powstać Mural, stworzony na zlecenie Peggy Guggenheim, z przeznaczeniem na wystawienie w jej w kamienicy na Manhattanie.
W ten sposób kolekcjonerka i mecenaska artystów chciała zwrócić uwagę na młody talent. Jeżeli chodzi o samo dzieło, jest ono największym obrazem stworzonym przez Pollocka: ma ponad 2 metry wysokości i 6 szerokości. Gołym okiem widać, że wymagało wielkiego zaangażowania. Dziś jest ono własnością Uniwersytetu w Iowa.
Kilka lat temu okazało się, że legenda o „jednodniowym zrywie” jest mitem wielokrotnie powielanym przez ekspertów sztuki. W ramach wystawy w muzeum J. Paul Getty i dzięki technologicznym nowinkom Mural został przeskanowany z taką dokładnością, że widoczne są poszczególne etapy pracy Pollocka. Prace rzeczoznawców trwały 21 miesięcy.
Podczas ekspertyzy usunięto wierzchnią warstwę lakieru zabezpieczającego i krok po kroku, centymetr po centymetrze zbadano obraz. Okazało się, że widoczne jest przesunięcie w czasie pomiędzy poszczególnymi fragmentami. W ten sposób dowiedziono, że proces twórczy ewoluował co najmniej kilka dni, jeśli nie tygodni.
Bezcenny Pollock
Artysta nie tytułował swoich obrazów, tylko je numerował. Nie chciał narzucać odbiorcy interpretacji. Tytuły nadawali znajomi i krytycy sztuki. Jackson znalazł za to wielu naśladowców i przez wiele lat rynek sztuki zalewały podróbki „Pollocków”.
Dziś jego autentyczne obrazy kosztują setki milionów dolarów. Jednak w 2006 roku kanadyjska emerytka Teri Horton kupiła pewien obraz w Kalifornii w sklepie z artykułami używanymi. Kilka miesięcy później pokazała dzieło zaprzyjaźnionemu profesorowi sztuki, któremu skojarzył się on z Pollockiem. Postanowił sprawdzić, czy aby nie jest to oryginał. Płótno trafiło do Petera Paula Biro w Montrealu.
Konserwator był przekonany, że to najprawdziwszy Pollock i zapewniał, że ma na to dowody – znalazł na płótnie odcisk palca odpowiadający odciskom na puszce z farbą z pracowni Pollocka, a także odciskowi z innego dzieła malarza. Wątpliwości wyrażała Międzynarodowa Fundacja Badań nad Sztuką oraz inni eksperci, którzy twierdzili, że obraz jest podróbką. Biro był jednak tak pewien swego, że nie wykluczał dochodzenia słuszności swej ekspertyzy przed sądem. Jak się zakończyła sprawa – nie wiadomo. Gdyby okazało się to prawdą, emerytka zostałaby milionerką.
W 1948 roku Pollock stworzył kompozycję złożoną z nieregularnych plam i nazwał ją Numer 17A. Dzieło zostało sprzedane we wrześniu 2015 roku za rekordową wówczas kwotę 200 mln dolarów! Podobnie wyceniane są inne jego dzieła.
Walka z demonami
Niezwykły geniusz cierpiał na poważne zaburzenie psychiczne i chorobę alkoholową. Pił, bo uważał, że procenty łagodzą jego huśtawkę emocjonalną. Niedawno na podstawie zapisków jego psychiatry stwierdzono, że Pollock miał chorobę afektywną dwubiegunową. Inny lekarz zdiagnozował artystę jako osobę maniakalno-depresyjną.
Jackson Pollock zginął 11 sierpnia 1956 r. w wypadku samochodowym, który wydarzył się mniej niż milę od jego domu. Prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, zabił siebie i koleżankę swej kochanki. Ruth Kligman, malarka i wieloletnia kochanka artysty, przeżyła.
Jego życie nieustająco inspiruje. W 2000 roku do kin trafił film biograficzny Pollock. W rolę artysty wcielił się Ed Harris, który za tę kreację był nominowany do Oscara.
Małgorzata Matuszewska