Franklin Delano Roosevelt, znany powszechnie jako FDR, to jeden z najbardziej dziś docenianych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Bądź co bądź był przywódcą kraju w czasie, gdy konieczne było wydobycie Ameryki z dna ekonomicznej rozpaczy, wynikającej z Wielkiej Depresji. FDR skutecznie przeciwstawił się też hitleryzmowi i był współautorem powojennego paktu transatlantyckiego, który zdefiniował zachodni świat na wiele dekad...
Romans Roosevelta
Niektórzy historycy twierdzą jednak, iż prawdziwym kluczem do zrozumienia Roosevelta są kobiety, którego go otaczały. Nie było ich wiele. Postacią dominującą w życiu FDR była przez wiele lat jego matka, Sara Delano Roosevelt, która była osobą stanowczą i nie znoszącą sprzeciwu. Później pojawiła się jego żona, Eleonora, zaufana doradczyni i zaangażowana działaczka społeczna. Pewną rolę odgrywała również osobista asystentka Roosevelta, Missy LeHand. Jednak najważniejszą kobietą w życiu prezydenta była bez wątpienia Lucy Mercer, sekretarka jego własnej żony. Jako piękna i wyrafinowana kobieta, oczarowała przyszłego prezydenta już w roku 1916, a może nawet jeszcze wcześniej.
W ogólnym zarysie historia Lucy jest dość prosta. W 1913 roku Eleanora Roosevelt zatrudniła Mercer, młodszą od niej o siedem lat, jako prywatną sekretarkę. Jej mąż został nieco wcześniej asystentem sekretarza marynarki wojennej, a ona była we wczesnej fazie ciąży i przytłaczały ją w dużej mierze wymogi waszyngtońskiej społeczności. Atrakcyjna i ujmująca Lucy szybko okazała się na tyle użyteczna i skuteczna, że stała się niemal dodatkową członkinią rodziny.
Nikt dokładnie nie wie, kiedy między Rooseveltem i Lucy zawiązał się romans. Wiele wskazuje jednak na to, że miało to miejsce już w 1916 roku. Przez następne trzy lata miały miejsce liczne schadzki i potajemne, wspólne wyjazdy. Należy podkreślić, że wtedy absolutnie nikt nie wróżył jeszcze FDR kariery prezydenckiej. Był on wyłącznie kimś, kto sprawował dość wysokie rangą funkcje w waszyngtońskiej administracji. Nie był też specjalnie znany na arenie politycznej. Być może sam żywił jakieś skryte ambicje i marzył o politycznej karierze, ale w czasie trwania I wojny światowej nie miało to większego znaczenia.
Faktem jest to, że Lucy i Franklin uważali się za „partnerów na całe życie”, zakochanych w sobie bezwarunkowo. Stanowiło to poważny problem, gdyż Roosevelt był żonaty, a w tamtych czasach rozwody ludzi o politycznych ambicjach i wpływowych stanowiskach zwykle oznaczały koniec kariery. Być może para ta uważała, iż romans będzie można kontynuować przez wiele lat i że nigdy nie będzie to nikomu przeszkadzać. Stało się jednak inaczej. Głównie z powodu nieostrożności przyszłego prezydenta, który zapewne uważał, że jego sekret nigdy nie wyjdzie na jaw.
Wpadka z listami miłosnymi
W roku 1918 FDR wrócił z zagranicznej podróży, służąc jako zastępca sekretarza marynarki wojennej. Był chory na grypę i nie czuł się zbyt dobrze. Gdy Eleanora zaczęła rozpakowywać jego walizki, znalazła w bagażu plik listów miłosnych od Lucy. Dokładna treść tych listów nigdy nie będzie znana, ponieważ Eleonora zwierzyła się wiele lat później kustoszowi Biblioteki Roosevelta, że je zniszczyła. Pewne jest jednak to, że treść korespondencji nie pozostawiała wątpliwości co do powagi sprawy.
Żona Franklina skonfrontowała to wszystko ze swoim partnerem, który wyznał swoje uczucia do Lucy. W prawdopodobnie najbardziej brawurowym posunięciu w swoim dotąd starannie poukładanym życiu FDR powiedział, że chce się ożenić z kochanką. Eleonora zwierzyła się później swojej córce Annie, że w obliczu tego wyznania zaproponowała mężowi rozwód i poprosiła go, by dobrze się zastanowił, zanim udzieli jej jednoznacznej odpowiedzi. Co najważniejsze, zachęciła go, by pomyślał o dzieciach.
Jednak w dalszych losach tej pary nie to było najważniejsze. W salonie matki Franklina, Sary, doszło do niezwykle ostrej rozmowy, w czasie której Eleanora z rezygnacją mówiła o tym, że gotowa jest oddać Franklinowi jego wolność. Sara była przerażona taką możliwością. Myśl o tym, że jej syn chce się rozwieść, była największym szokiem, jakiego doznała od 13 lat, kiedy to powiedział jej, że zamierza się ożenić. – To łatwo mówić o chęci oddania Franklinowi wolności – powiedziała – ale wyobraź sobie wszystkie te plotki i pomówienia. Cudzołóstwo można było ukrywać, a nawet tolerować, ale rozwód był nieszczęściem. Nikt wcześniej z żadnej gałęzi rodziny Rooseveltów nigdy się nie rozwiódł.
Jeśli Franklin poważnie zamierzał opuścić żonę, musiał z tego powodu być gotowy na konsekwencje. Sara powiedziała mu, że jeśli będzie nalegał na rozwód, pozbawi go wszelkich rodzinnych finansów. Byłby to dla niego poważny problem. Kto zapłaciłby za utrzymanie domów, pensje dla służby, składki klubowe i czesne dzieci w najlepszych prywatnych szkołach?
Franklin w końcu skonsultował się z Louisem Howe, swoim doradcą politycznym, i zapytał go, co powinien zrobić. Dla Howe’a fakt, że Franklin poważnie rozważał opuszczenie Eleanory, był pomysłem niemal samobójczym. Ujawnienie szczegółów romansu oznaczałoby polityczną śmierć Roosevelta. FDR nie był biznesmenem i nie miał dobrych perspektyw na karierę poza polityką. Howe argumentował, że szanse na dalsze owocne życie zawodowe będzie miał wyłącznie z Eleanorą u jego boku.
Warunki zdradzonej żony
Franklin wiedział, że Howe ma rację. Umówił się na spotkanie z Lucy, by wyjaśnić sytuację, jaka zaistniała. Nie wiadomo dokładnie, kiedy do tego spotkania doszło ani jak przebiegała rozmowa. Zanim Roosevelt wyjechał do Europy, a zatem przed znalezieniem przez Eleanorę listów miłosnych, rozmawiał z Lucy o perspektywie zawarcia z nią związku małżeńskiego. Teraz jednak ożenek nie wchodził w rachubę.
Wcześniej Eleanora postawiła swojemu mężowi dwa proste warunki, których spełnienie miało gwarantować, że z nim zostanie. Po pierwsze, Franklin miał nigdy więcej nie zagościć w łóżku swojej żony. Po drugie, miał zerwać na zawsze wszelkie kontakty z Lucy. Ten pierwszy warunek był przestrzegany. Ten drugi – nie. Historycy są przekonani dziś o tym, że FDR utrzymywał swój związek z Lucy do końca życia. W dniu śmierci Franklina przy jego łożu czuwała Lucy, a nie Eleanora.
Wszystko wskazuje na to, iż Mercer spotykała się potajemnie z Rooseveltem przez ponad 30 lat. Niektórzy uważają, że Lucy uczestniczyła w pierwszej inauguracji Roosevelta w marcu 1933 roku, ukrywając się na tylnym siedzeniu limuzyny, którą po nią wysłał. Dzienniki Białego Domu wskazują, że pani znana jako „Mrs. Paul Johnson” odwiedziła prezydenta w sierpniu 1941 roku i ponownie w listopadzie. Była to niemal na pewno Lucy.
Opinia publiczna nic o tym wszystkim nie wiedziała. W tamtych czasach, przed epoką Internetu i błyskawicznej komunikacji, życie prywatne osób publicznych zwykle pozostawało poza zasięgiem dziennikarzy i zwykłych plotkarzy. O romansie FDR z Lucy zaczęto wspominać dopiero po jego śmierci, ale nawet wtedy były to wyłącznie zdawkowe wieści, które nigdy nie urosły do rangi politycznego skandalu. Po raz pierwszy informacje o Lucy i Franklinie pojawiły się dopiero w 1966 roku w książce pt. The Time Between the Wars.
Skonfliktowany prezydent
Roosevelt był z natury rzeczy człowiekiem dość skrytym. Nosił w sobie wielkie ambicje, z którymi się jednak nie obnosił. Miał wielką pasję do polityki i służby publicznej, co być może oznaczało, że jego miłość do Lucy miała dla niego mniejsze znaczenie. W czasie I wojny światowej usiłował przez pewien czas zaciągnąć się w szeregi amerykańskiej marynarki wojennej i 13 października 1918 roku spotkał się nawet z prezydentem Woodrowem Wilsonem, by to przedyskutować. Jednak wojna skończyła się kilka tygodni później i z planów FDR nic nie wyszło.
Krewny Franklina, William Sheffield Cowles wspominał potem, że przyszły prezydent uważał, iż popełnił błąd, podejmując pracę cywilnego zastępcy sekretarza U.S. Navy. Twierdził, że gdyby wstąpił do marynarki wojennej na początku wojny, ze swoją znajomością morza i żeglarstwa zostałby szybko oficerem. Jednak gdyby do tego doszło, prawdopodobnie nigdy nie zostałby prezydentem.
Odkrycie jego romansu przez Eleanorę i późniejsze wydarzenia spowodowały, że Roosevelt do końca życia pozostawał w przedziwnym trójkącie, a konkretnie układzie, który zakładał kontynuację jego małżeństwa z Eleanorą w cieniu uczuć żywionych do Lucy. Wszystkie strony w tym trójkącie zachowywały się poprawnie. Eleanora poświęciła się pracy społecznej, Lucy cierpiała skrycie z miłości, ale była odporna i dyskretna, natomiast FDR oddał się bez reszty pracy dla kraju. Z pewnością targały nim przeróżne konflikty i rozterki, ale jego wizerunek publiczny w żaden sposób z tego powodu nie ucierpiał.
Metamorfoza Eleanory
Związek z Lucy Mercer nie zmienił znacząco prezydentury Roosevelta. Osobą, którą zmienił, była Eleanora Roosevelt. Niektórzy biografowie są zdania, że w pewnym sensie romans Franklina został sprowokowany przez jego żonę. Eleanora zaczęła się przeciwstawiać apodyktycznej teściowej i postanowiła pielęgnować własne ważne dla niej przyjaźnie, zwłaszcza z Earlem Millerem, swoim kierowcą i ochroniarzem, oraz z dziennikarką Loreną Hickok.
Jej zainteresowanie polityką zaczęło szybko narastać. Stała się orędowniczką tzw. Nowego Ładu i niestrudzoną obrończynią praw obywatelskich. Krótko mówiąc, Eleonora stała się kimś w rodzaju ówczesnej Hillary Clinton – prezydencką małżonką z własnym życiem, umysłem, politycznymi aspiracjami i programami. Napisała później: „Nabrałam pewności co do moich umiejętności kierowania sprawami i świadomości, że wykonywanie dobrej pracy daje radość”.
Była to ogromna metamorfoza. W młodości Eleanora uważała się za mniej atrakcyjną niż była w rzeczywistości, co potwierdzały czasami ostre komentarze jej matki. Ojciec przyszłej pani Roosevelt obiecywał jej szczęście, ale zmarł w dość młodym wieku. W swojej pierwszej autobiografii, wydanej w 1938 roku, Eleanora obszernie opisała misję Franklina w Europie i wiele wydarzeń z życia rodzinnego. Jednak nie wspomniała ani słowem o zniszczeniu jej małżeństwa przez Lucy.
Osoby, które ją blisko znały, twierdziły, iż przez wiele lat Eleanora nie miała o sobie zbyt dobrego zdania. Kiedyś podobno wyznała przyjaciółkom, że seks w zasadzie jej nie interesował. Być może dlatego Franklin – choć zakochany w Lucy – miewał też inne przygody, między innymi z Missy LeHand i swoją kuzynką, Daisy Suckley.
Rozkład pożycia małżeńskiego w znacznej mierze wyzwolił Eleanorę i spowodował, że stała się ona niezależna, zdecydowana, a nawet pewna siebie. Choć z mężem rzadko rozmawiała, pod względem politycznym była z nim zdecydowanie sprzymierzona i go wspierała.
Frapujące pytania
Lucy Mercer zmarła na białaczkę w 1948 roku, a przed śmiercią zniszczyła wszystkie listy, jakie kiedykolwiek dostała od Roosevelta. Historycy zadają do dziś wiele pytań typu „co by było, gdyby”. Gdyby Sara, matka Franklina, nie sprzeciwiła się rozwodowi syna, gdyby Franklin rozwiódł się z Eleonorą i ożenił się ponownie, i gdyby rzeczywiście kariera polityczna Roosevelta dobiegła końca, jak inaczej potoczyłaby się historia XX wieku, a szczególnie II wojny światowej? Są to frapujące pytania, które pozostaną bez odpowiedzi.
Andrzej Heyduk