Każde święta Bożego Narodzenia są wyjątkowe – pierwsza gwiazdka, spotkania z bliskimi, choinka, Mikołaj, prezenty, Wigilia. Niezależnie od tego, gdzie je spędzamy, chcemy być z tymi, których kochamy i którzy nas kochają. Czasem wracamy myślami do swojego dzieciństwa, a bywa, że boleśnie odczuwamy te dni, zwłaszcza kiedy przy wigilijnym stole zabraknie kogoś bliskiego. Jak święta Bożego Narodzenia kojarzą się polskim gwiazdom?
Święta u polskich Beckhamów
Boże Narodzenie 2014 najsłynniejsza polska para show-biznesu, czyli prezenterka Małgorzata Rozenek-Majdan i były piłkarz Radosław Majdan (nie byli jeszcze wówczas małżeństwem), zapamiętają na całe życie. Choć czas to niezwykły, święta miały być spokojne i normalne. Na Wigilię zaprosili swoich rodziców, a na pierwszy dzień świąt Radosław zaprosił brata z żoną i dziećmi oraz siostrę z córkami. Byli też przyjaciele pary.
Jak to bywa w sytuacjach, kiedy jest dużo dzieci – zdarzają się przygody. Jeden z chłopców uderzył się i rozciął sobie łuk brwiowy. Polała się krew. Piłkarz pojechał z nim do szpitala. Małgorzata była tylko zdziwiona, że choć dziecko krwawi, wszyscy przejmują się głównie tym, iż Radosław jedzie do szpitala. Na szczęście okazało się, że dziecko nie ma wstrząśnienia mózgu, rana została opatrzona i po kilku godzinach było po wszystkim.
Tymczasem prezenterka przebrała się już z eleganckiego stroju w bardziej domowy. Kiedy ukochany gwiazdy wrócił, postanowił dokończyć to, co miał w planach na ten dzień. Padł na kolana i… oświadczył się Małgorzacie.
– On wystrojony, a ja ubrana po domowemu, żeby czuć się swobodnie w kuchni. W za dużym swetrze Radosława i baletkach. Jak już poprosił mnie o rękę, pomyślałam, że może powinnam mieć na sobie w takim momencie ładną sukienkę i wysokie obcasy. Kocham obcasy – wspomina ten moment prezenterka. A piłkarz dodaje: – Powiedziałem swoje i czekałem na odpowiedź, a ona milczy!
– Byłam w szoku. I słyszę: „Ale powiedz, że tak”. Ocknęłam się i powiedziałam – odpowiada Rozenek.
Gwiazda zdradziła, że nie spodziewała się oświadczyn przy Wigilii. Myślała, że Radek zdecyduje się na coś spektakularnego, typu lot balonem czy nurkowanie na rafie. On jednak skonsultował się z jej przyjaciółkami i postanowił oświadczyć się w domu.
Gwiazda wspomina też nietypową ubiegłoroczną Wigilię. Choć ten szczególny wieczór świętuje się 24 grudnia, Wigilię 2021 roku Majdanowie wyprawili jednak… 14 grudnia. Fakt ten wzbudził sporo emocji wśród fanów pary. Okazało się jednak, że nie była to fanaberia, tylko konieczność.
– Bardzo chciałam spotkać się z bliskimi przy jednym stole jeszcze przed miesięczną podróżą do Azji. Dlatego na prośbę naszych rodziców postanowiliśmy przygotować Wigilię dziesięć dni wcześniej – wyjaśnia prezenterka. I dodaje: – Bo kto powiedział, że musi być 24 grudnia? Nie data jest ważna, a ludzie. Przecież lepiej się spotkać wcześniej niż wcale.
Najwspanialsza Wigilia
Jaki jest zapach świąt dla Ewy Bem, piosenkarki? Gwiazda mówi, że pachną one świerkiem i pastą do podłóg. – Niektórzy mówią o cynamonie, goździkach, pomarańczach, a ja mam zapach wyglancowanej podłogi. To jest mój zapach Bożego Narodzenia, który pamiętam z dzieciństwa – mówi Ewa Bem. Wspomina też swoje wyjątkowe Wigilie. Jedna opowieść jest bardziej humorystyczna, a druga na serio.
Humorystyczna jest o zabłąkanym wędrowcu.
– Kilka lat temu, w pierwszym szale mody na zamawianie Mikołaja do domu, umówiliśmy go, wory pochowaliśmy przy wejściu, wszystko wyliczyliśmy co do minuty. On tymczasem się nie wyrobił, bo miał mnóstwo zleceń. Dzieci przysnęły, aż tu nagle dzwonek do drzwi. Zerwaliśmy się na równe nogi zdziwieni, kto się ośmiela w Wigilię o tej porze przychodzić, a to był po prostu nasz zabłąkany zamówiony Mikołaj. [śmiech]. Najważniejsze, że się wyrobił.
Druga to opowieść o jednej z najpiękniejszych Wigilii, jakie przeżyła gwiazda.
– Byliśmy właśnie na etapie kończenia budowy naszego nowego domu. Był on jeszcze w stanie surowym, hulał w nim wiatr. Zrobiliśmy prowizoryczny stół, trochę sianka, obrus, postawiliśmy świąteczne potrawy. Cała rodzina przyjechała i tak w kożuchach, czapkach i szalikach siedzieliśmy przy tym stole jak w stajence. Jak huknęliśmy kolędę, to naprawdę miało efekt. Czułam, że właśnie w takich okolicznościach, w chłodzie i niedostatku narodził się Jezus – wspomina Ewa Bem.
W życiu każdego zdarzają się też święta Bożego Narodzenia, gdy w głowie jest wiele trudnych, smutnych myśli. Pięć lat temu wskutek choroby nowotworowej zmarła córka wokalistki, Pamela. Pierwsze i drugie święta po jej śmierci rodzina Bem spędziła poza domem.
– Po prostu nie dałam rady. Dziś też jest trudno. To temat, który tli się tak blisko pod skórą, cali jesteśmy w tym zatopieni, ale nasze wnuki wyprowadzają nas na spokojniejszą wodę. Kiedy ogarnia nas smutek, dzięki nim właśnie potrafimy sobie z tym poradzić, zresztą myślę, że ku uciesze Pameli. Nie chcemy wciągać dzieci w otchłań smutku. Nasze wnuki to koło ratunkowe i tlen. To jest coś, co utrzymało mnie przy życiu.
Gdzie jesteś, święty Mikołaju?
Dla aktorki Anny Lucińskiej najpiękniejsze święta to te z okresu dzieciństwa, kiedy jeszcze wierzyła w świętego Mikołaja. Co roku wraz z bratem wyczekiwała pierwszej gwiazdki. Wtedy cała rodzina zasiadała przy wigilijnym stole. Tuż po kolacji zawsze przychodził Mikołaj. Mała Ania marzyła, żeby go zobaczyć. Owszem, prezenty były ważne, ale gdyby tak zobaczyć świętego Mikołaja na własne oczy, to byłoby coś.
– Pewnego roku postanowiłam, że nie będę siadała do Wigilii, dopóki go nie zobaczę. Usiadłam w pokoju, z którego widać było, kto wchodzi na podwórko i czekałam. Siedziałam w oknie kilka godzin, aż nagle ktoś zadzwonił do furtki. Wiedziałam, że to on! Czekałam aż furtka się otworzy i pojawi się On – wspomina aktorka.
Kiedy tak patrzyła w okno, nagle zadzwonił dzwonek drzwi wejściowych. Tata Anny poszedł otworzyć drzwi i zawołał dzieci, mówiąc, że ktoś pod drzwiami zostawił worek z prezentami.
– Przez wiele lat nie mogłam zrozumieć, jak to się stało, że zadzwonił do bramki a potem do domu, a ja nie zauważyłam, jak przeszedł tę drogę. Przecież nie mógł przejść niezauważenie tego całkiem sporego kawałka od bramki do drzwi wejściowych!
Po latach tata aktorki opowiedział jej, jak było naprawdę. Jako elektronik z zawodu wymyślił zdalne uruchomienie dzwonka przy bramce, podczas gdy on chwilę później zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
Lucińska przyznaje, że wybaczyła wtedy Mikołajowi, że się nie pokazał, bo przyniósł jej wymarzonego pluszaka – małego kaczorka, którego nazwała Dyzio. Został on jej najlepszym zabawkowym przyjacielem. Mała Ania spała z nim, zabierała ze sobą na wakacje. Zresztą ma go do dziś w nadziei, że kiedyś Dyziem będą się bawić jej dzieci.
Zresztą to nie był jedyny raz, kiedy Mikołaj spełnił marzenie aktorki. Kiedyś, również w dzieciństwie, Anna poszła z mamą na zakupy do Baltony. W latach 80. był to jeden z nielicznych sklepów, gdzie można było kupić towary z importu. Ania zobaczyła tam piękną lalkę i powiedziała: – Mamo, jak ja bym chciała taką lalkę od Mikołaja! Kilka miesięcy później znalazła ją pod choinką i nie mogła wyjść z zachwytu, jak wspaniały jest ten święty Mikołaj, który spełnia jej wszystkie życzenia.
•
Święta niemal dla wszystkich są niezwykłym przeżyciem, niezależnie od tego, czy jest się dzieckiem, czy dorosłym. Nie musi być perfekcyjnie, byle było prawdziwie. Do tego trzeba po prostu dojrzeć. Trudno nie zgodzić się ze słowami Ewy Bem: – Gdy byłam dzieckiem, wszyscy robiliśmy ozdoby na choinkę sami i to naprawdę miało znaczenie. Teraz mamy wszystko na wyciągnięcie ręki i to nie ma duszy.
I nie dotyczy to tylko ozdób świątecznych. Warto o tym pamiętać.
Małgorzata Matuszewska