Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 08:27
Reklama KD Market
Reklama

Agent numer 1

Był jednym z najbardziej śmiałych a zarazem najskuteczniejszym brytyjskim agentem w okupowanej przez nazistów Grecji. Jego przełożeni wielokrotnie podkreślali, że on sam wart był tyle, ile cała dywizja. Nic dziwnego, że Jerzego Iwanowa-Szajnowicza postrzegano jako literacki pierwowzór Jamesa Bonda. Legenda słynnego agenta nr 1 przetrwała nawet po schwytaniu i egzekucji Szajnowicza w 1943 roku…

Niezwykłe zdolności

Jerzy był synem Władimira Iwanowa, oficera armii rosyjskiej, i pochodzącej z Warszawy Leonardy Szajnowicz. Para rozwiodła się niedługo po narodzinach syna, a Leonarda wyszła za mąż po raz drugi, za bogatego greckiego biznesmena Joannisa Labrianidisa. Wkrótce po ślubie przenieśli się do greckich Salonik. Jerzy dołączył do nich po ukończeniu szkoły w Polsce.

Był niezwykle uzdolnionym uczniem i zapalonym sportowcem. Znał biegle język polski, grecki, francuski i rosyjski z racji związków rodzinnych oraz miejsca zamieszkania. Wkrótce opanował również biegle niemiecki i angielski. Zarówno w Polsce, jak w Grecji a potem na studiach w Belgii należał do drużyn pływackich oraz piłki wodnej. Ponieważ jego związki z Polską pozostawały bardzo silne, nawet kiedy mieszkał już poza jej granicami, został członkiem warszawskiego AZS. Do września 1939 roku należał do reprezentacji AZS w piłce wodnej, z którą w 1937 wywalczył mistrzostwo kraju.

Studiował rolnictwo w Belgii a potem we Francji i początkowo planował wykorzystać swój dyplom do pomocy w rozwoju rolnictwa w Afryce. Zrezygnował jednak z planów wyjazdu do Konga i wrócił do Grecji. Po wybuchu wojny rozpoczął współpracę z polską misją wojskową, przez dwa lata pomagając Polakom uciekającym przed okupacją hitlerowską w przedostaniu się na Bliski Wschód. Po inwazji Niemiec na Grecję wyjechał do Hajfy, gdzie zgłosił się na ochotnika do Polskiej Brygady Karpackiej. Służył w niej tylko dwa miesiące.

Podwójne obywatelstwo i niezwykłe zdolności językowe zwróciły na niego uwagę polskiego a następnie brytyjskiego wywiadu. Płynna znajomość kilku języków obcych, w tym greckiego, okazała się cennym atutem. W tym czasie brytyjskie służby wywiadowcze próbowały zbudować sieć operacyjną na terenie okupowanej Grecji i każdy mówiący po grecku agent był na wagę złota. Po szkoleniu wywiadowczym w Aleksandrii, w październiku 1941 roku na okręcie podwodnym Thunderbolt przerzucono go w okolice Maratonu w Attyce. Posługiwał się wówczas fałszywymi dokumentami na nazwisko Kiriakos Paryssis.

Armia zniszczenia

Pierwszym zadaniem Iwanowa-Szajnowicza w roli brytyjskiego agenta było zwerbowanie grupy greckich patriotów – studentów, biznesmenów i byłych wojskowych. Mieli zbierać informacje wywiadowcze dotyczące operacji państw Osi a także odciąć hitlerowską Afrika Korps od źródeł zaopatrzenia aprowizacyjnego i wojskowego. Jego oddział miał też przekazywać informacje o położeniu sił niemieckich i włoskich. Pierwszą udaną akcją było podłożenie bomby w ateńskiej siedzibie NSDAP, co zapobiegło przyjazdowi Himmlera do Aten. I choć akcja ta miała wydźwięk głównie propagandowy, to jednak wystarczająco zirytowała Niemców, którzy rozpoczęli intensywne polowanie na członków greckiego ruchu oporu.

Początkowo szczęście sprzyjało hitlerowcom – w grudniu 1941 roku zgłosił się do nich Konstantinos Pantos, który utrzymywał, że jego kolega ze szkolnych lat może być jednym z dywersantów. Jerzy został aresztowany, ale udało mu się uciec w czasie transportu do więzienia. Rozsierdzeni Niemcy wyznaczyli nagrodę za jego głowę – ogromną jak na owe czasy sumę 500.000 drachm. Rozpoczęło się intensywne polowanie na Szajnowicza, którego podobizny zawisły w każdym większym mieście. Jednak Jerzy nie ustawał w swojej działalności. Zmienił wygląd i nieustannie przemieszczając się z kryjówki do kryjówki, stał się – jak określali go przełożeni – „jednoosobową armią zniszczenia”.

Na początku 1942 roku dokonał sabotażu fabryki braci Maltsinioti w Atenach, niszcząc dużą ilość amunicji i kilka naprawianych silników lotniczych. W lutym zatrudnił się jako robotnik w stoczni morskiej w Atenach przy budowie niemieckich okrętów podwodnych. Wykorzystując swoje zdolności pływackie, zaminowywał i wysadzał w powietrze niemieckie okręty podwodne i transportowe, znajdujące się w porcie i na redzie.

Plotka głosiła, że w marcu 1942 roku podpłynął do niemieckiego okrętu podwodnego U-133, podczepiając pod niego ładunki wybuchowe. W podobny sposób miał podobno zniszczyć U-boota U-372 w sierpniu tego samego roku, a następnie hiszpański statek transportowy San Isidore. Jednak większość historyków sądzi, że opowieści te mogły być częścią legend, które z czasem narosły wokół działalności nieuchwytnego agenta numer 1.

Nieustraszony dywersant

Szajnowicz zdawał sobie sprawę, że Niemcy nie ustaną w polowaniu na niego i kilkakrotnie próbował wydostać się z Grecji. Jednak każda próba, pomimo wsparcia wywiadu brytyjskiego, kończyła się niepowodzeniem. Uciekając przed Gestapo, przeniósł się na wyspę Paros, gdzie zatopił kilka włoskich statków transportowych, służących do przewozu wojska i zaopatrzenia do garnizonów na pobliskich wyspach greckich.

W towarzystwie swojej 17-letniej greckiej towarzyszki Gabrieli Milonopoulou przeniknął na lotnisko Osi w Elliniko, uszkadzając kilka samolotów. Następnie we współpracy z grupą greckich dywersantów doprowadził do wykolejenia pociągu pełnego wojskowych zapasów.

W 2013 roku Milonopoulou tak wspominała Jerzego w jednym z wywiadów: – Był żarliwym patriotą i bardzo odważnym człowiekiem. (...) Był to człowiek o „nadprzyrodzonej” nieustraszoności i doskonały szpieg. Kiedy uciekł z więzienia, usunął kajdanki, używając wazeliny. Wspominała też pewną sytuację, gdy gestapowcom udało się namierzyć ich radioodbiornik. Jerzy ukrył ją oraz radioodbiornik w trumnie, którą umieścił na pace zarekwirowanej na ulicy ciężarówki i wywiózł z miasta.

Szajnowicz, wykorzystując sieć greckich agentów, zatrudnił się w greckiej fabryce produkującej silniki do niemieckich i włoskich samolotów. Dywersanci umieszczali w silnikach mieszankę zawierającą kauczuk. Silniki przechodziły wszystkie wstępne testy i były montowane w sprawnych samolotach. Po jakimś czasie specyfik zaczynał się rozpuszczać a silniki się zacierały. Szacuje się, że zniszczonych lub unieruchomionych w ten sposób zostało około 400 maszyn, co wywołało okresowy paraliż Luftwaffe w Afryce, między innymi podczas słynnej bitwy pod El Alamein.

Grupa Szajnowicza była również bliska zgładzenia włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego. Podczas wizyty Mussoliniego w Atenach w lipcu 1942 roku Iwanow-Szajnowicz, przebrany za niemieckiego oficera, podłożył bombę w hotelu, w którym dyktator planował się zatrzymać. Jednak ostrożny Mussolini w ostatniej chwili zmienił plany, unikając śmierci.

Emisariusz Polaków

Aresztowany po raz drugi w sierpniu 1942 roku ponownie uciekł, wydostając się z więzienia w przebraniu włoskiego oficera. Po raz trzeci został schwytany przez Niemców w listopadzie 1942 roku i otrzymał trzy wyroki śmierci. Powiedział wówczas swoim oprawcom: – Brytyjczycy mnie wysłali, ale ja jestem emisariuszem Polaków, którzy nigdy nie przestaną z wami walczyć. Tuż przed egzekucją podjął jeszcze jedną próbę ucieczki, obezwładniając jednego ze strażników. Jednak tym razem mu się nie udało. Został rozstrzelany 4 stycznia 1943 roku. Świadkowie mówili, że jego ostatnie słowa brzmiały: – Niech żyje Polska! Niech żyje Grecja!

Jerzy Iwanow-Szajnowicz został pośmiertnie odznaczony najwyższymi odznaczeniami za męstwo zarówno przez Polskę, jak i Grecję: polskim orderem Virtuti Militari i greckim Krzyżem Walecznych. W Grecji jest on uznawany za jednego z bohaterów narodowych, jego pomnik stoi w Salonikach. W Polsce o jego zasługach przypomina pamiątkowa tablica przy ul. Nowy Świat w Warszawie.

Maggie Sawicka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama