Ponad 2,2 mln litrów ropy z piasków bitumicznych wyciekło z rurociągu Keystone w Kansas do potoku Mill Creek oraz do otaczającej go ziemi. Amerykańskie radio publiczne (NPR) podało w sobotę, powołując się na ekspertów, że proces oczyszczania może potrwać lata.
W piątek właściciel rurociągu TC Energy poinformował, że udało się odzyskać mniej niż trzecią część z rozlanej ropy. Problemy z wyciekiem odkryto w hrabstwie Washington 7 grudnia.
Według obrońców środowiska to dopiero początek procesu oczyszczania. Mówią, że prawdopodobnie potrwa to lata.
Jak twierdzi NPR przyczyna wycieku, wciąż nie jest znana. Wiadomo, że rurociągiem płynie ropa z piasków bitumicznych. Oczyszczanie z tej toksycznej substancji sprawia wiele trudności.
"Katastrofa związana z piaskami bitumicznymi, jest gorsza niż tradycyjny wyciek ropy. Ponieważ piaski bitumiczne są znacznie trudniejsze i droższe do oczyszczenia. Wiemy, że zajmie to lata" – przytacza NPR wypowiedź monitorującej od 14 lat wycieki Jane Kleeb, założycielkę Bold Alliance.
Jak dodała, z jej doświadczenia wynika, że wstępne szacunki dotyczące ilości faktycznie rozlanej ropy mogą być błędne.
"Zazwyczaj, gdy to się dzieje, początkowa liczba ulega podwojeniu" - wyjaśniła.
TC Energy zapewniała NPR że jej wysiłki w będą trwały do czasu pełnej rekultywacji terenu.
„Mamy ludzi, wiedzę, szkolenia i sprzęt, aby przeprowadzić skuteczną reakcję i oczyszczenie, i to właśnie robimy" - przekonywała TC Energy.
Kwestionuje ten optymizm cytowany przez NPR Anthony Swift, dyrektor Canada Project z Natural Resources Defense Council zajmującej się ochroną środowiska.
Argumentował on m.in., że konwencjonalna ropa pozostaje w większości na powierzchni wody. Bitum w końcu opada na dno rzek i terenów podmokłych, co sprawia, że jego usunięcie jest znacznie trudniejsze i droższe.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)