Niewiele ponad miesiąc po wyborach połowy kadencji do Kongresu poznaliśmy ostateczny skład obu izb, który zostanie zaprzysiężony na początku nowego roku. Niemalże od dnia wyborów wiadomo było, że zapowiadana „czerwona fala” nie zmiecie Demokratów, a zwycięstwo Republikanów będzie niewielkie. Po dogrywce w Georgii mamy pewność, że Demokraci wręcz zwiększą dotychczasowy stan posiadania w Senacie.
To był wyścig, który miał pokazać, na ile Demokraci są w stanie zmobilizować swoich wyborców w uchodzącej za konserwatywną Georgię. A może i także był papierkiem lakmusowym dla reszty kraju. Ale przede wszystkim miał dać odpowiedź na pytanie, na ile silne są wpływy Donalda Trumpa. Były prezydent mocno zaangażował się we wsparcie Hershela Walkera, byłej gwiazdy futbolu amerykańskiego. Miał odebrać to, co Republikanom wydawało się, że należy do nich – miejsce w Senacie, które Raphael Warnock zajął przed dwoma laty w wyniku wyborów uzupełniających. Zwycięstwo Warnocka w 2020 roku było o tyle sensacyjne, że został on pierwszym Demokratą od 2000 roku z senackim mandatem, ale też pierwszym czarnoskórym senatorem nie tylko z Georgii, ale też z pasma południowych stanów zaliczanych do wywodzących się z dawnej Konfederacji.
Wydawało się, że przed nami kolejna długa noc i mozolne liczenie głosów. W rzeczywistości już niespełna 5 godzin po zamknięciu lokali wyborczych pierwsze stacje telewizyjne, w oparciu o własne modele wyliczeń, ogłosiły Warnocka zwycięzcą. Hershel Walker także nie czekał długo i wkrótce po tym wygłosił przemówienie, w którym uznał swoją porażkę. A to oznacza, że nie będzie kwestionował wyników. Rzeczywiście szanse jego malały z każdym dniem przed wyborami, a Republikanie mieli z nim coraz większy problem.
Kłopoty Walkera
Szanse Hershela Walkera w starciu z Warnockiem nie wyglądały źle. Popularny w stanie Georgia, gdzie w barwach tamtejszej drużyny uniwersyteckiej Bulldogs zdobywał sławę już jako młody zawodnik, wydawał się kandydatem, który może pomóc odbić Republikanom mandat w Senacie. Ale gdy tylko sięgał po mikrofon, to zapał elektoratu do jego kandydatury słabł. Miesiącami pomagał mu Trump, który usilnie lobbował na rzecz swojego faworyta. Pod koniec lata wybuchła seria skandali. Najpierw jedna, a chwilę później druga kobieta zaczęły ujawniać, że Walker przed laty oferował opłacenie zabiegów aborcji po tym, gdy zaszły z nim w ciążę. Jakby tego było mało, Republikanin w swojej wyborczej platformie jawił się jako polityk, który sprzeciwia się całkowicie możliwości dokonywania aborcji. O hipokryzję zaczął oskarżać go jego własny syn – Christian, konserwatywny influencer, który w serii opublikowanych w mediach społecznościowych filmików zarzucił mu porzucenie rodziny, brak troski o dzieci oraz liczne romanse. Hershel bronił się, mówiąc, że bez względu na oskarżenia kocha swego syna. W sondażach trzymał się mocno, ale minimalnie za Warnockiem.
Mobilizacja
Gdy jeszcze w listopadzie stało się jasne, że Republikanie nie będą w stanie odbić Senatu (Demokraci mieli już zapewnione 50 miejsc), ich zapał i entuzjazm dla wspierania Walkera osłabł. Już zabrakło na jego wiecach kampanijnych czołowych polityków GOP-u. Donald Trump zajął się samym sobą; najpierw ogłosił start w wyborach prezydenckich, a później odpierał ataki, że jest współwinnym słabszego, niż oczekiwano wyniku Republikanów w wyborach połówkowych. Tymczasem Demokraci wiedzieli, że zwycięstwo nie przyjdzie im za darmo i nie tylko cały czas dofinansowywali kampanię Warnocka, a do Georgii coraz częściej udawał się Barack Obama. Uznano, iż właśnie były prezydent jest w stanie zmobilizować elektorat w tym stanie. Tym razem to nie Joe Biden czy Kamala Harris, a właśnie Obama najmocniej wspierał Warnocka. I kpił z Walkera: „Gdy byłem tu poprzednim razem, to pan Walker zastanawiał się, czy lepiej być wampirem, czy wilkołakiem. Taką debatę toczyłem ze sobą, gdy miałem 7 lat. Ale czas wydorośleć”.
Kto na czele Republikanów?
Przewodniczący republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell jeszcze w listopadzie chciał przeprowadzić wybory nowego zarządu partii. Spotkał się jednak z silnym oporem wewnątrz ugrupowania. Początkowo niektórzy senatorzy, jak Ted Cruz czy Lindsey Graham, argumentowali, że byłoby to nieuczciwe wobec Hershella Walkera, gdyby w przypadku jego wyboru nie miał on wpływu na wybór nowego kierownictwa partii. Ale część komentatorów odbierała to jako swoiste wotum nieufności wobec Mitcha McConnella i próbę gry na czas, by ewentualnie wyłonić kandydata mogącego zagrozić jego pozycji na czele Republikanów w Senacie. Po porażce Walkera, senator z Florydy Marco Rubio napisał na Twitterze: „Jak to możliwe, że mając tak niepopularnego prezydenta, rekordową inflację, falę przemocy i przestępczości oraz chaos na granicy – nie tylko nie jesteśmy w stanie wygrać większości, ale tracimy miejsce w Senacie?” I pytał: „Czy odpowiedzią ma być jakikolwiek brak zmian?” Wtórował mu senator Josh Hawley. Ale Mitch McConnell ma wciąż silne poparcie w stronnictwie i będzie bardzo ciężko wystawić kandydata, który przejmie od niego stery na czele lidera mniejszości. Inną sprawą jest to, że McConnell w lutym skończy już 81 lat i prawdopodobnie jest to jego ostatnia kadencja.
Biden i Izba Reprezentantów
Przed kilkoma tygodniami Joe Biden przyjął w Białym Domu kierownictwo Republikanów w Izbie. Powiedział później, że zapoznał się z ich projektami ustawodawczymi i skomentował je krótko: „Ten długopis będzie mi służył do weta…” – oznajmił. Zapowiadają się dwa lata całkowitego legislacyjnego impasu. Żadna poważna ustawa najprawdopodobniej nie zyska kompromisu obu izb. A ponadto czekają nas coroczne batalie budżetowe i dotyczące podnoszenia limitu zadłużenia państwa. Każdy będzie próbował w nich ugrać coś dla siebie. Bo kampania wyborcza roku 2024 zaczyna się właśnie teraz.
Daniel Bociąga[email protected][email protected]