Stewart Rhodes, przywódca tzw. milicji Oath Keepers, został uznany winnym próby zorganizowania spisku antyrządowego. Grozi mu za to kara do 20 lat więzienia. Jest to pierwszy tego rodzaju wyrok od kilku dekad i stanowi spory sukces dla amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości. Rhodes, który ukończył studia prawnicze w Yale, został pozbawiony licencji prawnika z uwagi na swoją ultraprawicową działalność...
Wszechobecny spisek
Dopiero teraz, kiedy wiadomo już, że Rhodes pozostanie przez wiele lat za kratkami, jego żona i dzieci zdradzają wiele szczegółów z życia człowieka, który chciał dokonać w USA zamachu stanu. Jak się okazuje, syn skazanego, Dakota, spędził lata planując ucieczkę spod kontroli ojca. Ostatecznie do dramatycznego rozbicia rodziny doszło w ponury lutowy dzień w 2018 roku. Wtedy właśnie Dakota zabrał swoją matkę, pięcioro młodszego rodzeństwa i psa do pickupa pod pretekstem wyjazdu na pobliskie wysypisko śmieci, gdzie miały wylądować stare, połamane meble. Młodsze wiekiem dzieci położyły się na podłodze pojazdu, tak by nie było ich widać.
W ostatniej chwili Stewart wybiegł z domu, co mogło oznaczać, iż zrozumiał, że rodzina go opuszcza. Jednak krzyknął tylko do syna, by w drodze powrotnej kupił kilka steków. Wszystko to działo się w odludnej części stanu Montana, gdzie rodzina Rhodesów mieszkała od lat. Dakota, żona Stewarta Tasha i pozostali członkowie rodziny rozpoczęli nowe życie. Wszyscy uważnie obserwowali proces Stewarta Rhodesa, a wyrok, który zapadł, przyniósł im wielką ulgę.
Dakota dorastał przyjmując za swoje skrajne poglądy ojca. A Stewart Rhodes przedstawiał mu wszechobecne zagrożenie komunistycznym spiskiem. Celem rzekomego spisku miało być ustanowienie nowego porządku świata, przejęcie całkowitej władzy i ustanowienie jednego światowego rządu. Dopiero kiedy Dakota był nastolatkiem, jego wiara w nadchodzącą apokalipsę została zachwiana.
Dakota Adams, bo on oraz matka używają teraz jej panieńskiego nazwiska, spędził większość swoich najwcześniejszych lat nie w ostępach Montany, ale w środku centrów władzy na wschodnim wybrzeżu Ameryki. Jego rodzice poznali się i pobrali w latach 90., a on był ich najstarszym dzieckiem. Pierwsze lata życia spędził na przedmieściach Waszyngtonu, gdzie Rhodes był kiedyś doradcą libertariańskiego kongresmana Rona Paula. Kiedy Dakota miał około 5 lat, rodzina przeniosła się do Connecticut, gdyż Rhodes został przyjęty do Yale Law School.
Już wtedy Stewart przejawiał dziwne paranoidalne lęki. Na przykład w przypadku czegoś tak przyziemnego jak sprawdzanie oleju w samochodzie kazał Tashy stać na straży, „by nikt nie zatrzasnął mu maski na głowie”. Po ukończeniu studiów w 2004 roku Rhodes przenosił się z rodziną do różnych stanów na zachodzie Ameryki. W tym czasie jego antyrządowa obsesja jeszcze się zaostrzyła. W kwietniu 2009 roku, gdy rodzina mieszkała w Nevadzie, Rhodes założył Oath Keepers. Według Tashy grupa ta narodziła się po całonocnej sesji pisania serii maniakalnych esejów.
Emocjonalny terrorysta
Członkowie milicji Rhodesa mają zróżnicowane poglądy, ale ogólnie są zaniepokojeni potęgą rządu federalnego USA, ograniczaniem wolności jednostki i próbami ograniczania dostępu do broni palnej. Według organizacji Southern Poverty Law Center, zajmującej się śledzeniem grup ekstremistycznych, w 2021 roku Oak Keepers byli zrzeszeni w 92 grupach działających w 30 stanach. Rhodes założył swoją milicję, do której rekrutował weteranów wojskowych i policjantów, by tworzyć wyszkolone legiony ludzi gotowych do walki z rządową tyranią.
Rhodes zaczął podróżować po całym kraju, aby zdobyć wsparcie. Pojawiał się na konserwatywnych kanałach YouTube, w programie radiowym skazanego promotora teorii spiskowych Alexa Jonesa, itp. Jego rodzina stała się integralną częścią wszystkich tych poczynań. Tasha witała członków ruchu w ich domu, Dakota odpowiadał na e-maile i woził ojca na zebrania Oath Keepers. Ale kiedy Rhodes był gdzieś w trasie, reszta jego rodziny czuła się całkowicie opuszczona.
Jako najstarszy syn Dakota odczuwał ogromną presję. Oczekiwano od niego podjęcia typowo męskich zajęć, które mogłyby służyć celom milicji. Obejmowały one ćwiczenia strzeleckie, walkę wręcz i domowe lekcje historii, które koncentrowały się głównie na rewolucji amerykańskiej. – Dopóki nie byłem dorosłym mężczyzną – wyznał Dakota – żyłem całkowicie pod butem emocjonalnego terrorysty.
Stewart miał się znęcać psychicznie nad żoną i dziećmi, a rodzina cierpiała z powodu braku środków do życia. Organizacja pobierała roczną składkę członkowską w wysokości 30 dolarów, ale pieniądze wydawane były na sprzęt ratunkowy, amunicję i podróże po kraju. Tasha i dzieci często żywili się wyłącznie płatkami owsianymi i kawałkami suszonych owoców.
Dakota nie miał pieniędzy, nie miał formalnego wykształcenia i w zasadzie pozbawiony był przyjaciół. Zrobił jednak kilka kroków we właściwym kierunku i zapracował na zdanie egzaminu GED – odpowiednika matury. Ale prawdziwa przemiana nastąpiła po przypadkowym spotkaniu na stacji benzynowej, kiedy odwoził ojca na zebranie. Jakiś człowiek powiedział mu o miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Dakota zgodził się przyjść na następne spotkanie strażaków, a dołączenie do szeregów straży pożarnej pozwoliło mu nawiązać wiele przyjaźni i zetknąć się z odmiennym światopoglądem.
Lato i wczesną jesień 2016 roku Dakota spędził walcząc z pożarami lasów poza Montaną. Zarobił wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić własną ciężarówkę, pierwszy pojazd w rodzinie, który nie był własnością jego ojca. Dwa lata później rodzina opuściła Stewarta. Dziś Dakota mieszka w jednopokojowym lokum przy wiejskiej drodze na obrzeżach miasteczka w Montanie, niedaleko rodzinnego domu, z którego uciekł. Jego matka nadal nie otrzymała rozwodu, ponad cztery i pół roku po złożeniu wniosku.
Przed wyborami w 2020 roku Rhodes wyobrażał sobie swoją milicję jako ostatnią linię obrony chroniącą prezydenta Donalda Trumpa. Czekał, aż Trump zdecyduje się na zastosowanie tzw. ustawy o insurekcji, która pozwala prezydentowi wezwać siły zbrojne i Gwardię Narodową do utrzymania porządku. Oath Keepers mieli się wtedy stać prywatną armią prezydenta. Do tego już nigdy nie dojdzie.
Andrzej Heyduk