Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 04:28
Reklama KD Market

MŚ 2022 - w środę końcowe rozstrzygnięcia m.in. w "polskiej" grupie

W środę okaże się, czy polscy piłkarze po raz pierwszy od 1986 roku awansują do czołowej "16" mistrzostw świata. Zdecydują o tym wyniki kończących zmagania w grupie C meczów biało-czerwonych z Argentyną i Arabii Saudyjskiej z Meksykiem. W grupie D pewna już awansu jest Francja.

Po dwóch seriach spotkań w "polskiej" grupie na czele tabeli z dorobkiem czterech punktów jest zespół trenera Czesława Michniewicza, który jako jedyny - obok Brazylii i Maroka - nie stracił jeszcze gola w turnieju. Argentyna i Arabia Saudyjska mają po trzy "oczka", a Meksyk - jedno.

Biało-czerwoni na inaugurację zremisowali z Meksykiem 0:0, a następnie pokonali Arabię Saudyjską 2:0 i remis w środę wystarczy im, by powtórzyć osiągnięcie drużyny prowadzonej przez Antoniego Piechniczka w 1986 roku, kiedy po raz ostatni Polska grała w fazie pucharowej i była wśród 16 najlepszych reprezentacji globu.

Strata punktów z Polską skomplikuje sytuację Lionela Messiego i jego kolegów, ale nie oznacza automatycznie pożegnania się z turniejem. Wszystko wtedy zależeć będzie od wyniki rozgrywanej równolegle konfrontacji dwóch pozostałych zespołów, np. przy remisach w obu spotkaniach z grupy awansują Polska i Argentyna.

Bardziej skomplikowana z polskiego punktu widzenia będzie sytuacja, jeśli to Argentyna dopisze do swojego dorobku trzy punkty. Wtedy biało-czerwoni będą potrzebować korzystnego wyniku w meczu Meksyku z Arabią Saudyjską. Odpadną z turnieju, jeśli zwycięży Arabia Saudyjska, a jeśli będzie remis, to wszystko zależeć będzie od rozmiarów porażki Roberta Lewandowskiego i spółki. Przy równej liczbie punktów o kolejności decyduje bowiem najpierw różnica bramek, a następnie liczba strzelonych goli.

Przy remisie Meksyku z Arabią Saudyjską Polska zajmie drugie miejsce w grupie, jeśli nie przegra z Argentyną wyżej niż dwoma bramkami. Teoretycznie może też przegrać trzema, ale wtedy decydujące będzie to, jak wysoki remis padnie na tym drugim stadionie.

Jedno jest tylko pewne - możliwych scenariuszy jest bardzo dużo i nawet ostatni teraz w tabeli Meksyk może awansować, np. gry zwycięży różnicą dwóch lub więcej goli, a piłkarze Michniewicza w takich rozmiarach przegrają.

Bardziej klarowna jest sytuacja w grupie D, gdzie pewni awansu są już broniący tytułu Francuzi, a zapewne zajmą też w grupie pierwsze miejsce. To o tyle istotne, że po najlepsze dwie ekipy z grupy C i D utworzą dwie pary 1/8 finału.

"Trójkolorowi" po dwóch występach mają komplet punktów i w środę zagrają z zamykającą tabelę Tunezją. Francuskie media spekulują, że trener Didier Deschamps - wobec napiętego terminarza mundialu - pozwoli kilku kluczowym zawodnikom odpocząć, a innych postara się uchronić przed drugą w turnieju żółtą kartką, która oznaczałaby przymusową pauzę w kolejnym meczu.

Zespół z Afryki, choć dotychczas nie zdobył gola i ma jeden punkt, też jeszcze może myśleć o awansie do fazy pucharowej. "Kluczowy mecz z Australią przegraliśmy i tylko cud pomoże nam pozostać dłużej w turnieju, a jak wiemy one za często się nie zdarzają" - przyznał trener Tunezyjczyków Jalel Kadri.

W zgodnej opinii ekspertów losy drugiego miejsca w tej grupie rozstrzygną się w pojedynku Australii z Danią, która obok Belgii i Niemiec na razie jest jednym z największych rozczarowań mundialu.

Półfinalista ubiegłorocznych mistrzostw Europy wywalczył na razie jeden punkt i musi wygrać z ekipą z antypodów, by nie wyjechać z Kataru po fazie grupowej. Obie drużyny spotkały się w grupie już cztery lata temu w Rosji i wtedy było 1:1.

"Jesteśmy pod ścianą i musimy wygrać. Nie możemy się doczekać środowego +finału+, bo chcemy przełamać się i zatrzeć złe wrażenie" - podkreślił trener Duńczyków Kasper Hjulmand.

Z kolei rywalom dobrze z łatką outsidera. "Nikt w nas nie wierzy, ale nam to nie przeszkadza. Ważne, że sami ufamy w swoje możliwości i umiejętności. Będziemy do ostatniego gwiazdka walczyć z Danią o korzystny wynik" - zapewnił skrzydłowy "Kangurów" Craig Goodwin.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama