Zginęła w przerażających okolicznościach. Zamordowano ją w ciasnej, odciętej od świata żelaznej sali tortur. Nikt nie mógł usłyszeć jej krzyku, nie miała też jak ani dokąd uciec. Na twarzy zabójcy pozostawiła ślad – kroplę zaschniętej krwi – świadczący o tym, iż do końca walczyła o życie. A do zbrodni doszło w jednym z najbardziej bezpiecznych krajów na świecie, w Danii...
Wygrana na loterii?
Kim Wall nie zastanawiała się dwa razy, kiedy w sierpniu 2017 roku Peter Madsen zaprosił ją na pokład łodzi podwodnej UC3 Nautilus. Ta szwedzka dziennikarka od roku starała się o wywiad z genialnym duńskim wynalazcą. Madsen zbudował trzy miniaturowe łodzie podwodne, planował też polecieć w kosmos w rakiecie własnej produkcji. W Danii wielu nazywało go lokalnym Elonem Muskiem. Pasjonatem z wizją, otoczonym grupą wolontariuszy, którzy pomagali mu realizować szalone marzenia. „Najbardziej epicka osoba, jaką kiedykolwiek spotkałeś” – mówili o nim.
Okazja na dwugodzinny rejs Nautilusem wydawała się więc Kim jak wygrana na loterii. Nawet fakt, że propozycja spotkania pojawiła się w najmniej odpowiednim momencie. I w ostatniej chwili. 30-letnia reporterka, wraz ze swoim chłopakiem Ole, za kilka dni miała się bowiem przeprowadzić do Pekinu. Na 10 sierpnia zaplanowała spotkanie pożegnalne dla przyjaciół. Kiedy jednak Madsen zaproponował tę samą datę na termin niezwykłego rejsu, Kim bez zastanowienia odwołała własną imprezę.
Dziennikarstwo miała we krwi. Wall studiowała je na Uniwersytecie Columbia, potem w Nowym Jorku. Młoda, silna, niezależna, inteligentna. Od lat podróżowała do najdalszych zakątków świata, by zbierać materiały do artykułów, które następnie publikowała na łamach prasy w wielu krajach. Mieszkała w Indiach, w Chinach. Była nawet w Korei Północnej. Nie bała się. Nawet miejsc znanych z aktów przemocy wobec kobiet.
Wieczorny rejs po duńskiej zatoce z genialnym wynalazcą wydawał się szansą na fantastyczną przygodę. A materiał o nim idealnym zakończeniem jej kilkumiesięcznego pobytu w Refshaleøen w Danii. Słońce właśnie zachodziło, gdy 10 sierpnia Kim i Madsen machali do zgromadzonych na brzegu gapiów. Potem zniknęli w środku miniaturowej łodzi. „Nadal żyję! Zanurzamy się. Kocham cię!” – Kim wysłała żartobliwą wiadomość tekstową do swego chłopaka, gdy o 7.00 wieczorem Nautilus znikał w morskiej głębi.
Zatopić tajemnicę
O 11.00 w nocy Ole zaczął się niepokoić. Kim i Madsen powinni już wrócić do portu. Tymczasem komórka narzeczonej milczała, a po Nautilusie nie było śladu. Może rejs się przedłużył? Może zafascynowana reporterka i genialny inżynier zagubili się w czasie? Kiedy wybiła 1:00 w nocy, chłopak nie miał już wątpliwości. Stało się coś złego. Tuż przed 2:00 w nocy zadzwonił na policję i zgłosił zaginięcie.
Wszczęto poszukiwania Nautilusa, w które zaangażowano helikoptery oraz statki. O świcie wieść o zaginięciu łodzi podwodnej obiegła świat. Wolontariusze z grupy Madsena ze łzami w oczach modlili się, by ich bohater, który marzył o podbiciu kosmosu, odnalazł się cały i zdrowy. Trudno opisać ich radość, gdy o 10.30 rano Nautilusa dostrzeżono wreszcie w zatoce Køge. Kiedy ekipy ratownicze podpłynęły bliżej, dostrzegły Madsena skaczącego w desperacji do wody. Chwilę potem UC3 Nautilus zaczął się zanurzać i zatonął.
Wynalazcę odstawiono na ląd. Wyglądał na zmęczonego i zestresowanego. Co nie budziło podejrzeń, stracił przecież swoje „dziecko”. Zapytany o Kim, odpowiedział, że wysadził ją na lądzie poprzedniego dnia 10.30 wieczorem. Na łodzi miał być sam, a zatonięcie tłumaczył usterką włazu. Jednak żołnierze marynarki wojennej uczestniczący w poszukiwaniach Nautilusa nabrali podejrzeń. – Znam łodzie podwodne. Sposób, w jaki zatonął UC3, wskazywał, że został zatopiony – twierdził jeden z nich i powiadomił policję. Dlatego prosto z portu wynalazcę zabrano na przesłuchanie.
Części ciała w Bałtyku
Po Kim zaginął wszelki ślad. Przeszukano okolice przystani, gdzie rzekomo została wysadzona. Traf chciał, że marina monitorowana była 24 godziny na dobę. Nagrania na kamerach z fatalnego wieczoru nie zarejestrowały ani Nautilusa, ani żadnej kobiety. Ewidentnie Madsen nigdy się tam nie zatrzymał i nie wysadził dziennikarki. Przygnieciony tak jednoznacznym dowodem ekscentryczny wynalazca zmienił swoją wcześniejszą wersję wydarzeń.
Teraz Madsen twierdził, że Kim zginęła na pokładzie. Podczas wysiadania z łodzi miała zostać przypadkowo uderzona w głowę pokrywą włazu. On w panice wrzucił jej ciało do morza, po czym zatopił łódź i planował popełnić samobójstwo. Choć ten scenariusz wydawał się nawet w jakimś stopniu wiarygodny, potwierdzić go można było dopiero po sekcji zwłok kobiety.
Nautilusa wyłowiono następnego dnia. A 21 sierpnia Bałtyk wyrzucił na plażę w Amager… korpus kobiety. Na ciele, głównie w okolicach genitaliów, widniały ślady piętnastu ran kłutych. Badanie DNA potwierdziło, że wyłowione szczątki należały do Kim Wall. Rozpoczęto poszukiwania reszty ciała. Nurkowie dzień po dniu przeszukiwali mroczne wody Bałtyku. Obszar był ogromny. W końcu 6 października wyłowiono dwie plastikowe torby. A w nich głowę dziennikarki, jej nogi, ubrania oraz nóż. W listopadzie znaleziono ramiona. I piłę.
Sekcja zwłok nie wykazała śladu urazu głowy. Kobieta nie zmarła od uderzenia włazem. Madsen po raz kolejny zmienił swoje zeznania. Teraz twierdził, że Kim zaczadziła się spalinami w wyniku usterki, gdy on sam był na pokładzie. Przyznał się też do rozczłonkowania ciała w łazience łodzi, gdyż w ten sposób łatwiej mógł się go pozbyć. W płucach Kim nie znaleziono jednak śladów gazów, a we wraku Nautilusa nie było pozostałości spalin.
Makabryczny plan
Madsen został oskarżony o morderstwo z premedytacją. Prokuratorzy twierdzili, że udusił lub ściął głowę swojej ofiary, spełniając w ten sposób swoje brutalne fantazje seksualne. Dlatego na pokład zabrał piłę, nóż i śrubokręty. W komputerze ekscentryka znaleziono setki filmów przedstawiających morderstwa i torturowanie kobiet. Najwięcej wyświetleń miało podrzynanie gardła, uprawianie seksu z dekapitacją i z asfiksją.
Była przyjaciółka wynalazcy zeznała, że przed fatalnym rejsem rozmawiał z nią o nekrofilii. Obietnicą podwodnej wycieczki kusił też inne kobiety. – Odmówiłam, bo nie zgodził się, bym zabrała dzieci. Dziwne, bo zawsze zapraszał wszystkich – zeznała jedna z kobiet. Miażdżącym dowodem okazała się wymiana wiadomości SMS z byłą wolontariuszką. Kiedy zażartowała, że musi zagrozić jej śmiercią, by szybciej pracowała, Madsen odpisał, że ma gotowy plan morderstwa: przywiąże ją do Nautilusa i poderżnie gardło. Uznała to za głupi żart.
Co ciekawe, 10 sierpnia Nautilus miał popłynąć na wystawę na Bornholm, ale wynalazca odwołał wycieczkę. Prokuratorzy zarzucili oskarżonemu, że zatopił łódź podwodną, żeby zatrzeć ślady. O ironio, zdradziła go plamka zaschniętej krwi na nosie. Należała do Kim.
Psychopata z dewiacją
Madsen został skazany na dożywocie. Już w więzieniu poślubił rosyjską opozycjonistkę, Jenny Curpen. Po publicznym nazwaniu męża-mordercy „najpiękniejszą, najbardziej oddaną i empatyczną osobą na świecie” otrzymała ona masę pogróżek. Wkrótce para się rozwiodła. Tymczasem Peterowi udało się chwilowo wydostać za bramy więzienia. W trakcie ucieczki straszył ochronę atrapami pistoletu i pasa bombowego. Zatrzymano go 500 metrów za bramą.
W roku 2020 podczas rozmowy telefonicznej duński dziennikarz nagrał potajemnie Madsena przyznającego pierwszy raz, że to on zabił Kim. – Jest tylko jeden winny. To ja – powiedział.
Diagnoza psychiatryczna wskazała, że uważany niegdyś za geniusza Madsen był narcystycznym psychopatą z dewiacją seksualną. Był też patologicznym kłamcą, który wykazywał całkowity brak empatii i wyrzutów sumienia. Mówił, że „zwłoki nie zasługują na żaden szczególny szacunek”. Gdy odcinał głowę reporterki, myślał rzekomo o thrillerze Seven.
Joanna Tomaszewska