Piłkarze reprezentacji Australii, którzy cztery dni wcześniej ulegli Francji 1:4, sprawili w kolejnym spotkaniu małą niespodziankę. Wydawało się bowiem, że Tunezja - po zremisowanym 0:0 meczu z silną Danią - jest faworytem sobotniego spotkania.
O wszystkim, jak się okazało, zadecydowała sytuacja z 23. minuty. Z lewej strony dokładnie dośrodkował Craig Goodwin, a znakomitym uderzeniem głową popisał się Mitchell Duke - 31-letni napastnik występujący na co dzień w... drugiej lidze japońskiej.
Tunezyjczycy ruszyli do odrabiania straty. Najgroźniejsze sytuacje stworzyli w końcówce pierwszej połowy.
W 41. minucie bliski szczęścia był Mohamed Drager, ale jego strzał ofiarnie zablokowali australijscy obrońcy, wyręczając swojego bramkarza.
W doliczonym czasie pierwszej części jeszcze lepszą okazję miał Youssef Msakni, lecz z bliska nie trafił do bramki.
Druga połowa stała pod znakiem dużej przewagi Tunezyjczyków, z której jednak nic nie wynikało. Australijczycy grali bardzo ofiarnie w obronie. I mądrze, co sprawiło, że okazje ich rywali nie były stuprocentowe. A jeśli nawet Tunezyjczykom udało się zbliżyć w pobliże bramki, na posterunku był doświadczony Mathew Ryan, były golkiper m.in. Valencii, Arsenalu i Brightonu.
Wynik do końca już nie uległ zmianie, co oznacza, że Australia odniosła pierwsze od 2010 roku zwycięstwo na mundialu (wówczas 2:1 z Serbią w fazie grupowej).
W MŚ 2014 Australijczycy przegrali wszystkie mecze w grupie, a cztery lata później zdobyli tylko jeden punkt. Zremisowali wówczas 1:1 z Danią, z którą... zmierzą się w Katarze 30 listopada w ostatniej kolejce fazy grupowej.
Po meczu powiedzieli:
Jalel Kadri (trener Tunezji): "Nie ma cudów w piłce, a tylko coś takiego pomogłoby nam awansować do fazy pucharowej, ale nie mamy innego wyjścia jak zrobić wszystko, co w naszej mocy w ostatnim spotkaniu z Francją, by zwyciężyć. W pierwszej połowie zagraliśmy poniżej swoich możliwości, musieliśmy się dostosować do warunków, jakie narzucili nam rywale. Druga odsłona była całkiem inna, lepsza w naszym wykonaniu. W przekroju 90 minut nie zasłużyliśmy na porażkę, ale taki jest futbol. Musimy pogodzić się z losem, kluczowy mecz przegraliśmy".
Graham Arnold (trener Australii): "Nie mogę być bardziej dumny z moich chłopaków niż po dzisiejszym meczu. Dostaliśmy też olbrzymie wsparcie od naszych fanów, za co jestem im bardzo wdzięczny. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa, ale już w szatni powiedziałem piłkarzom, że to tylko krok na drodze do celu i jeszcze tak naprawdę nic nie osiągnęliśmy. Musimy wygrać też ostatni mecz, by znaleźć się w 1/8 finału. Ale fakt, że wszystko mamy w swoich rękach jest bardzo budujący"
(PAP)