Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 10:34
Reklama KD Market
Reklama

Zamach w dziękczynny wieczór

Wieczorem w Święto Dziękczynienia, 28 listopada 1985 roku, w Hilltop Mobile Home Park pomiędzy Lake Worth i Azle w Teksasie, trzech członków rodziny Blount zginęło w wyniku eksplozji. Joe Blount, jego córka Angela i kuzyn Michael Columbus, stracili życie z chwilą, gdy wybuchła bomba umieszczona w niewielkiej walizce. Walizkę tę Blountowie znaleźli na schodach do ich przyczepy kempingowej...

Podwójne dochodzenie

Cała rodzina Blountów świętowała wspólnie Thanksgiving na przedmieściach Fort Worth w Teksasie. Uroczysty obiad odbył się we wspomnianej przyczepie kempingowej. Około godziny 9.00 wieczorem żona Joego, Susan, poszła się zdrzemnąć. W tym czasie Joe zawiózł Angelę i Michaela do sklepu spożywczego, gdzie kupili przekąski i piwo.

Po pewnym czasie Susan Blount usłyszała pukanie do drzwi frontowych. Wyjrzała przez okno, ale nikogo nie zobaczyła i wróciła do drzemki. Kiedy reszta rodziny wróciła ze sklepu, na progu leżała walizka. Po wniesieniu jej do środka zgromadzeni zastanawiali się przez chwilę, co z nią zrobić. Nie mieli pojęcia, skąd się pod ich domem wzięła, co zawierała i dlaczego ktoś ją tam umieścił. Ostatecznie Angela odpięła zatrzaski i ją otworzyła, co spowodowało natychmiastową eksplozję.

Joe Blount, Angela i Michael zginęli na miejscu. Ofiary miały odpowiednio 44, 15 i 18 lat. Robert Blount, brat Angeli, przeżył wybuch, mimo że był blisko walizki.

Policja szybko pojawiła się na miejscu zdarzenia, a potem spędziła kilka miesięcy na przeczesywaniu zniszczonej przez wybuch przyczepy i przesłuchiwaniu setek osób. Jednak czynności te nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Po pewnym czasie zaczęła krążyć teoria, iż bomba została omyłkowo podłożona w niewłaściwej przyczepie, co uniemożliwiło zidentyfikowanie zamierzonej ofiary.

W czerwcu 1997 roku policja w Stanach Zjednoczonych otrzymała nowe uprawnienia i fundusze na prowadzenie dochodzeń w sprawach dotyczących krajowego terroryzmu. Było to następstwo zamachu na budynek rządowy w Oklahoma City. Wciąż nierozwikłana zagadka zamachu bombowego na rodzinę Blountów wymagała w tych nowych realiach rozwiązania. Podczas wszczętego ponownie dochodzenia do śledczych zgłosił się niejaki Charles „Jack” Ferris, by powiedzieć, że jego kolega z więziennej celi przyznał się do podłożenia bomby. Kolega ten nazywał się Michael Roy Toney.

W 1997 roku Toney przebywał w areszcie w oczekiwaniu na proces za włamanie, którego dopuścił się cztery lata wcześniej. To właśnie tam Ferris miał rozmawiać z nim o zamachu bombowym na rodzinę Blountów. W czasie tych rozmów Michael miał rzekomo przyznać, że był za to przestępstwo odpowiedzialny. Ferris został wypuszczony na wolność w ramach nagrody za powiadomienie władz o tym wyznaniu.

Policja najpierw przesłuchała byłą żonę Michaela. Początkowo zeznała ona, że Toney nie był w jakikolwiek sposób zamieszany w sprawę, ale według policji, kiedy wyjaśniono jej powagę przestępstwa, zmieniła swoją wersję wydarzeń. Podczas gdy śledczy zastanawiali się, czy postawić Michaela przed sądem, Ferris zmienił swoje zeznania i zaczął stanowczo twierdzić, że swoją pierwotną opowieść zmyślił, by zyskać przedterminowe zwolnienie. Kiedy jednak doszło do rozprawy sądowej, raz jeszcze zmodyfikował swoje zeznania.

Skazany na śmierć

W maju 1999 roku w Fort Worth w Teksasie rozpoczął się proces Toneya. Świadkowie, którzy przeżyli zamach, czyli Susan i Robert, opowiedzieli o tym, co wydarzyło się tego dnia. Następnym świadkiem była żona podsądnego, która oświadczyła, że ​​wraz z Michaelem i najlepszym przyjacielem, Chrisem Meeksem, udali się do sklepu z propanem, niedaleko od miejsca, w którym znajdowała się przyczepa kempingowa. Było to wieczorem 28 listopada 1985 roku. Michael miał wysiąść w pewnej chwili z pojazdu, którym podróżowali, niosąc walizkę. Kiedy wrócił, walizki już przy sobie nie miał. Cała trójka udała się następnie na kilka godzin do parku, a Toney miał w tym czasie zastrzelić z karabinu bobra.

Były kolega z celi Toneya, Finis Blankenship, stwierdził przez sądem, że Michael powiedział mu, iż zapłacono mu 5 tysięcy dolarów za podłożenie bomby, a zamach był jakąś rozgrywką między ludźmi handlującymi narkotykami. Zgodnie z tymi zeznaniami Toney podłożył bombę w niewłaściwym miejscu.

Sam podsądny zeznał, że nawet nie wiedział o istnieniu „osiedla” przyczep kempingowych, aż do czasu tuż przed swoim aresztowaniem w 1997 roku. Zakwestionował także zeznania swojej byłej żony i najlepszych przyjaciół, a w szczególności te, według których miał prowadzić w nocy 28 listopada półciężarówkę. Twierdził, że kupił ten pojazd dopiero 13 grudnia.

Mimo to Toney został uznany winnym i skazany na śmierć. Jego wyrok został uzasadniony tym, iż zbrodni dokonano z premedytacją i była ona związana z działaniami przestępczości zorganizowanej. W ten sposób sprawa zamachu bombowego w Teksasie doczekała się swojego finału. Ale tylko na chwilę.

Burzliwe życie przestępcy

Toney urodził się w 1965 roku w Cottonwood w Kalifornii. Jego ojciec porzucił rodzinę na wczesnym etapie jego życia, a matka pracowała w kilku lokalnych tawernach, by utrzymać rodzinę. We wczesnych latach życia Michael i jego bracia byli często bici i maltretowani przez mężczyzn, których matka przyprowadzała do domu. Toney mówił później, że unikał najgorszego znęcania się nad nim przez chowanie się godzinami w szopie na tyłach ich posiadłości. Kiedy miał 9 lat, został przywiązany do krzesła przez jednego z kochanków swojej matki, który poparzył mu ręce.

Michael porzucił szkołę w wieku 15 lat i uciekł do Teksasu. Tam ożenił się z kobietą, która w dokumentach sądowych i raportach policyjnych znana była wyłącznie jako „pani Toney”. Miała na imię Kim, a Michael w chwili zawarcia związku małżeńskiego miał 19 lat. Czasami wchodził w konflikty z prawem, głównie w związku z włamaniami i kradzieżami. Kilkakrotnie był zwalniany warunkowo, a potem warunki swoich zwolnień łamał.

Jego żona Kim dość konsekwentnie utrzymywała, iż Michael mógł być zdolny do popełnienia wielu różnych przestępstw, ale nie był człowiekiem skłonnym do stosowania przemocy, a tym bardziej do zabijania kogokolwiek. Wprawdzie pod wpływem nacisków ze strony agentów federalnych przyznała, iż poczynania jej byłego męża w dniu 28 listopada mogły być uznane za dziwne, a może nawet podejrzane, nie była skłonna uwierzyć w to, że to on podłożył bombę w walizce. Ponadto zadawała proste pytanie – w jakim celu Michael miałby zaatakować ludzi, których nie znał i z którymi nic go nie łączyło?

Kłamstwa pedofila

Toney trafił do celi śmierci, w której pozostał przez następne 10 lat. Jednak od samego początku istniały istotne zastrzeżenia, zarówno jeśli chodzi o przewód sądowy, jak i materiał dowodowy. Między innymi okazało się, że Blankenship był pedofilem, który dzięki zeznaniom złożonym przeciw Toneyowi uniknął odpowiedzialności karnej za atak seksualny na dwójkę dzieci. Później publicznie stwierdził, że jego zeznania były kłamstwem.

Meeks, który miał towarzyszyć Michaelowi i jego byłej żonie w nocy 28 listopada, zmieniał swoją wersję wydarzeń co najmniej cztery razy. Nie zdał też egzaminu na wariografie, a w 2001 roku podpisał oświadczenie, w którym odwołał wszystkie swoje zeznania. Publicznie oświadczył, że wydarzenia, które pamiętał, mogły nie mieć miejsca 28 listopada.

W sumie stwierdzono, że biuro prokuratora okręgowego powiatu Tarrant w Teksasie zataiło przed obrońcami 14 dowodów, które mogłyby doprowadzić do uniewinnienia Toneya. W związku z tym sprawa została przekazana prokuratorowi generalnemu Teksasu, a ten wycofał wszystkie zarzuty 17 grudnia 2008 roku. Pół roku później domniemany zabójca został wypuszczony na wolność. Niestety wkrótce potem zginął w wypadku samochodowym – w sobotni poranek 3 października 2009 roku stracił kontrolę nad pickupem, którym jechał, powodując jego przewrócenie się i wyrzucenie kierowcy z pojazdu. W samochodzie nie było nikogo więcej.

Susan Blount, której mąż i córka zginęli w zamachu bombowym, powiedziała gazecie Fort Worth Star-Telegram, że biuro prokuratora generalnego powiadomiło ją o zwolnieniu Toneya: „Chcieli mnie uprzedzić, żebym nie była zaskoczona. Powiedzieli, że nadal mają zamiar prowadzić dochodzenie, ale potrzebują więcej czasu, by przeanalizować wszystkie informacje i dowody”. Co więcej, prokuratura nie wykluczyła ponownego postawienia przed sądem Michaela, co jednak w obliczu jego śmierci nie wchodzi już w rachubę.

Skazaniec w ataku

Kiedy Toney siedział w więzieniu w oczekiwaniu na wykonanie wyroku, nie był bynajmniej bierny i bezczynny. Usilnie zabiegał o to, by udowodnić, że nikogo nie zabił. Napisał obszerny list, w którym wyjaśniał, w jaki sposób doszło do jego uwięzienia i skazania. List ten zaczyna się od słów: „Nazywam się Michael Roy Toney. Siedzę w celi śmierci w Teksasie i czekam na egzekucję. Zostałem skazany w maju 1999 roku za zamach bombowy, który miał miejsce w Lake Worth w Teksasie 28 listopada 1985 roku. Ta straszna zbrodnia pochłonęła życie trzech osób”.

Michael twierdzi, że Święto Dziękczynienia w 1985 roku spędził z Meeksem, jego dziewczyną i poznaną nieco wcześniej Kim. Utrzymuje, że w pobliżu przyczepy kempingowej Blountów nigdy nie był ani też nie wiedział o jej istnieniu. W czerwcu 1997 roku poznał niejakiego Benniego Joe Toole’a, który opowiedział mu o zamachu bombowym w Lake Worth. Toole miał wyznać, że on i jego przyjaciel, Mikey Huff, byli podejrzani o popełnienie tego przestępstwa. Nieco później, podczas pobytu w areszcie, Toney opowiedział tę historię Ferrisowi.

Kiedy w grudniu tego samego roku śledczy wręczył Michaelowi akt oskarżenia, zaszokowany Toney opowiedział agentom o swojej rozmowie z Toole’em, a opowieść ta mocno zdziwiła prowadzących dochodzenie. Michael miał zostać poddany testowi na prawdomówność i zawieziono go nawet przed oblicze specjalisty Johna Lehmona w Dallas, ale test został w ostatniej chwili odwołany, bez podania przyczyn.

Swój list Toney zakończył tak: „Kiedy po raz pierwszy mnie oskarżyli, pomyślałem, że to absolutnie niedorzeczne. To kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Uważam, że stan i agencja ATF wykorzystały mnie jako pionka do zamknięcia sprawy, której nie mogły rozwiązać. Cóż, nie zamierzam siedzieć bezczynnie i pozwolić im na zamordowanie niewinnego człowieka, jeśli mogę coś na to poradzić. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ujawnić prawdę i postawić prawdziwych morderców rodziny Blountów przed wymiarem sprawiedliwości, prawdziwą sprawiedliwością”.

Zagadka bez rozwiązania

Gdy Toney wyszedł w roku 2009 na wolność, zamach bombowy w Teksasie ponownie zakwalifikowano jako sprawę nierozwiązaną. Stanowy prokurator generalny twierdzi, że śledztwo nadal się toczy, choć szans na sukces raczej nie ma. Władze nigdy nie wyjawiły, jaka konkretnie bomba została umieszczona w walizce i czy jej konstrukcja była podobna do tych, jakie zastosowano w innych zamachach tego typu. Śledczy utrzymują nadal, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem było to, że tamtej nocy bomba została umieszczona w miejscu innym od zamierzonego.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama