Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 10:35
Reklama KD Market
Reklama

Katar gorszy niż grypa

No i zaczęło się. W Katarze do gry przystąpili piłkarze, którym marzy się zdobycie mistrzostwa świata. Natomiast kibicom marzy się wypicie na stadionie piwa. Jedna drużyna na pewno wygra, natomiast żaden kibic nie. Władze arabskiego emiratu na pustyni w ostatniej chwili postanowiły, że nie pozwolą na sprzedawanie na trybunach piwa Bud, mimo że wcześniej amerykański koncern Anheuser-Busch podpisał w tej sprawie stosowną umowę, płacąc za to miliony dolarów.

Decyzja ta wynika z faktu, iż emirat to oaza nie tylko pustynna, ale również obyczajowa. W świetle obowiązującego muzułmańskiego prawa nie wolno tam kupować i spożywać napojów alkoholowych. Wyjątkiem są bary w luksusowych hotelach, w których jednak zakup drinka wymaga zaciągnięcia w banku pożyczki hipotecznej. Na tych samych trybunach nie wolno się obnosić z „niewłaściwymi” tendencjami seksualnymi (LGBTQ), bo za to grozi kara do siedmiu lat zapuszkowania, a – w szczególnych przypadkach – kara śmierci. Ciekaw jestem, co stanowi owe szczególne przypadki, ale to już inna sprawa.

Największa – obok igrzysk olimpijskich – i najbardziej popularna impreza sportowa świata zawitała po raz pierwszy na Bliski Wschód. Do kraju, który ma zerowe tradycje piłkarskie, ale posiada góry pieniędzy oraz zasoby gazu ziemnego na następne dwa stulecia. Jak wszyscy doskonale wiedzą, Katarczykom przyznano ten przywilej w wyniku przekupstwa i łapówkarstwa organizacji FIFA, która pod wodzą Seppa Blattera – wierzącego, że za swoją „działalność” dostanie Pokojową Nagrodę Nobla – postanowiła zorganizować mundial u progu zimy, tak by temperatury na stadionach nie przekraczały 40 stopni C. Blatter – wbrew swoim oczekiwaniom – został ukarany grzywną oraz wieloletnim zakazem zbliżania się do jakiejkolwiek piłki nożnej.

Przez następne lata Katar pośpiesznie budował stadiony, których nie miał. Do wykonania tego zadania zatrudniono tysiące Azjatów, wśród których trup słał się gęsto z powodu fatalnych warunków pracy za nędzne pieniądze. Szacuje się, że w sumie przy budowie stadionów mogło zginąć ponad 6 tysięcy robotników. Różne niezależne raporty wskazują na przypadki ataków serca, powodowanych miażdżąco długimi godzinami pracy w pustynnym upale. Niedawno dziennik The New York Times doniósł, że co najmniej 2100 Nepalczyków zmarło w Katarze począwszy od 2010 roku, z czego 200 popełniło samobójstwo.

Oficjalna maskotka mistrzostw Katar 2022 nazywa się La’eeb i jest przedstawiana jako chochlik z zaświatów, wzorowany na tradycyjnym regionalnym nakryciu głowy z białego materiału. Zasadniczo La’eeb wygląda jak uśmiechnięty, przyjazny duch, prezentowany przez hologram na międzynarodowym lotnisku w Doha. Niektórzy twierdzą, że jest to upiorny wizerunek mistrzostw świata, odbywających się w cieniu śmierci niewinnych ludzi.

W sumie jednak to nic nowego. Mistrzostwa świata organizacji FIFA bywają igraszką despotów tak długo, jak istnieją. Druga edycja mundialu odbyła się we Włoszech Benito Mussoliniego. W roku 2008 piłkarze grali w putinowskiej Rosji, która dziś jest żałosnym agresorem. Przez wszystkie te lata FIFA zmieniała się systematycznie w coś podobnego do sportowej mafii, w której ważkie decyzje zapadają „pod stołem” i za ciężkie pieniądze.

Katar jako kraj nie ma ambicji poza własnymi granicami. Nie zważa na to, czy coś się komuś podoba, czy nie. Mistrzostwa świata to raczej sposób na uczynienie tego mikroskopijnego, niezwykle bogatego półwyspu widocznym dla świata, na zaistnienie na mapie, na zminimalizowanie podatności na zamachy stanu i blokady. Katar naprawdę nie jest w nastroju do ciągłego przepraszania za to, że jest idiotyczną, neo-średniowieczną dyktaturą. Na trybunach nie będzie piwa, bo tak zapewne chce emir. A w więzieniach nadal będą gnić ludzie skazani za występki natury moralnej.

Patronują temu wszystkiemu wielkie zachodnie koncerny, znane na całym świecie marki, a nawet powszechnie znani ludzie. David Beckham, legenda angielskiego futbolu, stał się patronem mistrzostw, a jego wielkie portrety wiszą w każdym zakątku Kataru. Jest to ten sam Beckham, który przez wiele lat uważany był za piewcę tolerancji wobec osób LGBTQ, a dziś promuje kraj, który za te „przestępstwa” prześladuje ludzi. Nie wszyscy poszli jego śladem. Shakira i Alicia Keys odmówiły wystąpienia na ceremonii otwarcia mundialu, choć niektórzy inni estradowcy wybrali możliwość zarobienia kilku milionów dolarów.

W sumie mecze się odbędą i ktoś wygra. Będą zapewne piękne gole i liczni bohaterzy na boiskach. Kto wie, może nawet jakieś gole strzelą Lewandowski i spółka. Nie zmieni to jednak faktu, że w pewnym sensie światowy futbol dał się sprzedać, a argumenty natury etycznej przestały dla FIFA mieć znaczenie. Jeśli zaś chodzi o piwo Bud, nie ma się specjalnie czym przejmować. Koncern z St. Louis winien ogłosić, że tak naprawdę chce sprzedawać żółtą wodę, co w zasadzie byłoby zgodne z prawdą.

Obecny szef organizacji FIFA, Giovanni Vincenzo Infantino, wygłosił w przeddzień mistrzostw świata infantylne przemówienie, zgodne z jego nazwiskiem. Wyraził w nim pogląd, że każdy kibic jest w stanie wytrzymać trzy godziny na stadionie bez piwa i że w sumie nie widzi żadnego problemu. Oczywiście, że jest w stanie wytrzymać, podobnie jak może wytrzymać nie chodząc na mecze albo w ogóle porzucając kibicowanie piłkarzom. Tyle że chodzi nie o to, lecz o fakt, iż ludziom z całego świata narzuca się jakieś głupoty, na które oni winni się potulnie zgadzać.

Jeśli w czasie jednego z meczów drużyny Kataru zostanie jej przyznany rzut karny, a reprezentant tego kraju spudłuje, być może trzeba natychmiast na murawę wysłać kata, który odetnie piłkarzowi zupełnie mu nieprzydatną kończynę. I wtedy dopiero zaczną się prawdziwe igrzyska.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama