Prezydent Joe Biden zapowiadał w piątek, że gdyby Republikanie przejęli po listopadowych wyborach kontrolę na Kapitolu i uchwalili ustawę antyaborcyjną, spotka się to z jego wetem. Usiłuje on zjednoczyć Demokratów i ich zwolenników wokół prawa do przerywania ciąży.
"Zawetuję wszystko co zrobią" – mówił Biden w wywiadzie dla MSNBC pytany, jak zareaguje by w przypadku przegranej jego partii chronić kobiety.
8 listopada w USA odbywają się wybory w środku kadencji prezydenckiej. Towarzyszy temu zazwyczaj spadek poparcia w głosowaniu na członków Kongresu z partii urzędującego przywódcy USA.
W przypadku wygranej Republikanie mogą podjąć próby przeforsowania ustaw zakazujących aborcji w całym kraju. Kongres może uchylić prezydenckie weto, uchwalając ustawę większością dwóch trzecich głosów zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie.
"Demokratyczny prezydent w tym tygodniu starał się zmobilizować swoją lewicową bazę, obiecując podpisanie ustawy kodyfikującej prawa aborcyjne w styczniu, jeśli Demokraci zatriumfują w wyborach" – zauważyła AP.
Jak jednak wynika z badań opinii publicznej kwestia aborcji nie jest dla większości Amerykanów pierwszoplanowa.
Według ostatniego sondażu Reuters/Ipsos elektorat najbardziej niepokoi wysoka inflacja, za co obciążają politykę Partii Demokratycznej. Tylko 8 proc. ankietowanych wymieniło utratę w kraju prawa do aborcji za czynnik najbardziej wpływający na to, jak zagłosują.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)