Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 05:35
Reklama KD Market

Rozbita szajka kradła nowe samochody w rejonie Detroit

Grasujące złodziejskie szajki używają podrabianych kluczy elektronicznych (ang. key fob) do kradzieży nowych samochodów, które później sprzedają poniżej ceny rynkowej. Złodzieje upodobali sobie tzw. muscle cars i inne pojazdy o dużej mocy. Dzięki pracownikowi poczty udało się rozbić szajkę z Ohio. 

Przy pomocy podrabianych kluczy elektronicznych kradną je dealerom czy producentom samochodów w Michigan. Sprzedają je później za dziesiątki tysięcy dolarów poniżej ceny. Bywa, że za 3,5  tys. do 15 tys. dolarów.

Jak zauważyła agencja AP, jedna z złodziejskich szajek z Ohio wpadła, kiedy napad na pracownika amerykańskiej poczty doprowadził władze do powiązania kilku osób z kradzieżami pojazdów w rejonie Detroit. U jednego ze złapanych rabusiów znaleziono nie tylko skradzioną pocztę, fałszywe czeki karty kredytowe i debetowe, ale też samochody ram pickup, range rover SUV i dodge.

„Śledczy odkryli, że nowe chargery, challengery, durangosy, czy pickupy ram warte od 50 do 100 tys. dolarów pojawiały się w portach wysyłkowych w Ohio, Indianapolis i na Wschodnim Wybrzeżu po sprzedaniu ich na ulicy za 3500 do 15 tys. dolarów” – podkreśla AP, powołując się na akt oskarżenia.

Zwraca uwagę, że złodzieje w rejonie Detroit wybierają przede wszystkim pojazdy dodge z silnikami Hellcat, w tym chargery i challengery. Są szybsze niż samochody patroli policyjnych.

Według AP złodzieje używając m.in. narzędzi do podrabiania kluczy kradli w tym roku takie pojazdy, jak pickupy dodge ram TRX z zakładów montażowym w powiecie Macomb, pickupy ford F-150 raptor z fabryki w Dearborn, jak i fordy mustangi z zakładu montażowego producenta samochodów w Flat Rock.

Aresztowani przestępcy są oskarżeni m.in. o konspirację i międzystanowy transport skradzionych pojazdów. Ich procesy zaplanowano na przyszły rok.

„W pościgach nie złapaliśmy wszystkich. Takie samochody jadą z prędkością  od 140 do 150 mil na godz." – przyznał kpt. Aaron Leist z biura szeryfa w powiecie Ottawa w Ohio.

"Dla dealerów i ich firm ubezpieczeniowych, koszty są wysokie. Nawet odzyskane pojazdy nie mogą być sprzedane za tyle, ile były kiedyś warte" – podkreśla AP dodając, że skutecznym środkiem odstraszającym złodziei może być "stare szkolne" rozwiązanie: blokady na koła. (tos, PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama