Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 00:19
Reklama KD Market

Marcin Gortat: koszykówka ewoluuje 

Z Marcinem Gortatem, specjalnie dla “Dziennika Związkowego” rozmawiał Jan Pachlowski

Liga NBA, wraca, po czterech miesiącach przerwy. We wtorek nowy sezon zainauguruje spotkanie Filadelfii 76ers z Boston Celtics. Tego dnia zostanie rozegrany też hitowy mecz mistrzów Golden State Warriors z Los Angeles Lakers. W środę chicagowskie “Byki” na inaugurację zmierzą się z Miami Heat. O starcie rozgrywek najlepszej koszykarskiej ligi na świecie rozmawiamy z Marcinem Gortatem, polską legendą NBA. Jego tradycje od tego sezonu będzie kontynuował reprezentant San Antoniu Spurs Jeremy Sochan. 

- Jan Pachlowski: - Jaką rolę pełnisz teraz w Washington Wizards? Trzeba także podkreślić, że to zadanie na kilka tygodni...

Marcin Gortat. - Tak to prawda, moja rola jest bardzo krótka. Wszystko to trwa dwa tygodnie. Jestem odpowiedzialny za szkolenie młodych zawodników, konkretnie tych grających na pozycji podkoszowych. Oprócz tego pracuję z młodymi chłopakami z G Ligi. To drużyna jest zapleczem NBA. Mam też swoje role podczas treningu już głównej drużyny. Czasami już po zajęciach, jak ktoś ma jeszcze siłę, to robimy pewne elementy pod koszem.

- Jeremy Sochan otwarcie mówi, że chce kontynuować twoje znakomite tradycji w lidze NBA. Nie boi się nawet mówić, że chce być lepszy. Można powiedzieć, że przebojem wdziera się do rozgrywek. Czekamy na jego debiut w nowym sezonie...

- Jego obecność jest znakomitą szansą na rozwój koszykówki w Polsce. Jeremy dostał się do bardzo dobrej dla niego samego drużyny, a co za tym idzie organizacji, jaką jest San Antonio Spurs. Przed nim jednak bardzo dużo pracy. Nie może się załamywać. Musi być cierpliwy i ciężko pracować. Wiadomo, że Spurs przygotowywani są na to, że będą większość spotkań przegrywać, bo teraz rozpoczyna się etap budowania zupełnie nowej drużyny. Będą kolekcjonować i szlifować względem przyszłości nowych zawodników. Potem mają świadczyć oni o sile i potencjale teamu z Teksasu. Jeremy był  dziewiątym wyborem w drafcie NBA, przed nim duża szansa.

- Widziałeś występy Jeremy'ego w sezonie przygotowawczym? 

- Widziałem jego pierwsze występy przedsezonowe. Tylko jeden z nich był dosyć produktywny, miał niezłe statystyki. Reszta spotkań była chaotyczna w jego wykonaniu. Jednak tak to prawdopodobnie będzie wyglądało w jego debiutanckim sezonie. Jeżeli zagra na wyższym poziomie, to będzie to tylko większy plus dla niego. To młody chłopak, ma jeszcze bardzo dużo do nauki. Na początek musi wytrzymać trudy, jakie są przed nim, sezon będzie długi. Może w nim popełniać błędy. Pierwszy rok w NBA polega na tym, że uczysz się na błędach, które z góry wiadomo, że będą się pojawiać. Ważne, aby w przyszłości zrobić krok do przodu i się rozwijać. Najważniejsze, że będzie miał szansę regularnych występów. To największy pozytyw w sytuacji, w której się znalazł. Spurs to młoda drużyna, która stawia właśnie na takich graczy jak Jeremy.

- Faworyci Marcina Gortata w rozpoczynającym się właśnie sezonie ligi NBA?

- Zdecydowanie Golden State Warriors. To drużyna  bardzo mocna, która będzie walczyła o obronę tytułu. Do czołówki zaliczać się będą Boston Celtics, ale nie jestem wcale przekonany do tego, że dobrze wejdą w ten sezon. To jest duży znak zapytania. Bardzo silną ekipą betą Los Angeles Clippers. Myślę, że to oni będą rozdawać karty w Mieście Aniołów, a nie Lakers. Osobiście mam nadzieje, że mój były klub zakwalifikuje się do play-off. Mamy wystarczająco talentu i siły ognia, żeby awansować z 7,8 miejsca w konferencji wschodniej. Zobaczymy potem, o co możemy powalczyć. Nie możemy się, wymieniając faworytów, nie pamiętać jeszcze o zespole Milwaukee Bucks.

- W NBA nie grasz już blisko 4 lata. Czy przez ten czas, twoim zdaniem, koszykówka się zmienia, idzie do przodu?

- Myślę, że jest więcej rzutów z dystansu. Jest więcej prób zdobywania punktów za trzy punkty, mniej natomiast gry do środka. Nie ma już dużych potencjalnych centrów, którzy mogliby zdominować grę w środku. Jest na przykład Nikola Jokić, jest Joel Embiid, ale ogólnie brakuje wysokich zawodników. Na placach jednej ręki są teraz centrzy, którzy mogą zdominować grę w środku. Mecze teraz toczą się głównie na obwodzie. Jest dużo zmian pozycji. Ten sport ewoluuje, zresztą jak każda gra zespołowa. To są moje takie spostrzeżenia. NBA dalej jest najciekawszą ligą na świecie. Gra tutaj 450 najlepszych koszykarzy na naszym globie.

- Dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama