Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 03:25
Reklama KD Market

Turniej ATP w Astanie - niepowodzenia Hurkacza. Porażki w singlu i deblu

Hubert Hurkacz przegrał z greckim tenisistą Stefanosem Tsitsipasem 6:7 (8-10), 3:6 i odpadł w ćwierćfinale halowego turnieju ATP 500 w kazachskiej Astanie (pula nagród 2,05 mln dolarów). Nie powiodło się Hurkaczowi w półfinale debla. W parze z Janem Zielińskim przegrali z Francuzami Adrianem Mannarino i Fabrice'em Martinem 6:2, 2:6, 5-10.

24-letni ateńczyk, który jest szósty w światowym rankingu, a w Astanie gra z "trójką", to jeden z rywali najczęściej stających na drodze Polaka. Od ich pierwszego pojedynku minęły niespełna cztery lata, a ten piątkowy był już 10. Bilans dziewięciu wcześniejszych to 7-2 dla Tsitsipasa, który sześć zwycięstw odniósł pod egidą ATP i jedno w Pucharze Davisa.

Rok starszy wrocławianin obie wygrane odnotował za oceanem, w imprezach rangi Masters 1000 - w 2019 roku w Montrealu i wiosną zeszłego roku w Miami w turnieju, który zakończył się jego triumfem.

W drodze do ćwierćfinału w Astanie obaj nie stracili ani jednego seta, choć Hurkacz wygrywał bardziej przekonująco. Początek spotkania to wyrównana gra, w której głównym orężem obu zawodników był serwis. W siódmym gemie Polak obronił cztery "breaki", a z opresji również ratował się głównie mocnym i skutecznym podaniem. Wygrał po 16 piłkach, a obaj zawodnicy dali próbkę tenisa najwyższych lotów. Podopieczny amerykańskiego trenera Craiga Boyntona ponownie był w opałach w dziewiątym gemie, kiedy odwrócił jego losy ze stanu 0:40.

Pierwsza partia rozstrzygnęła się w tie-breaku. W nim też blisko zyskania przewagi pierwszy był Grek, ale Hurkacz obronił się ekwilibrystycznym zagraniem przy siatce, a później skorzystał z błędu rywala i wyszedł na 4-2. Później Tsitsipas obronił pięć setboli, w czym raz wydatnie pomógł mu Polak, który zepsuł prosty wydawałoby się smecz, a sam wykorzystał pierwszą taką szansę i wygrał 10-8. Set trwał 66 minut.

W drugim według sprawdzonego scenariusza przebiegała gra przez siedem gemów, przy czym to Grek był pewniejszy w swoich poczynaniach. W ósmym dwa błędy Hurkacza spowodowały, że przeciwnik wykorzystał pierwszy w tej odsłonie break point i objął prowadzenie 5:3. Po chwili po raz kolejny "na sucho" zdobył gema przy własnym podaniu (w drugim secie, gdy serwował oddał Polakowi tylko dwa punkty) i przypieczętował końcowy sukces po 101 minutach rywalizacji.

Hurkacz w tym roku zadebiutował w Kazachstanie, a trzecia w historii edycja tych zawodów ma bardzo silną obsadę. Z czołowej dziesiątki rankingu ATP w Astanie rywalizują także, poza Polakiem i Grekiem, jeszcze Serb Novak Djokovic oraz Rosjanie Daniił Miedwiediew i Andriej Rublow, który w półfinale będzie rywalem Tsitsipasa. Grał także lider Carlos Alcaraz, ale Hiszpan odpadł w 1. rundzie.

Osiągnięcie ćwierćfinału w Astanie pozwoliło Hurkaczowi przesunąć się na ósmą lokatę w klasyfikacji ATP Race to Turin. Wyłoni ona ośmiu uczestników kończącego sezon turnieju masters, w którym Polak przed rokiem zadebiutował. Do obsadzenia pozostały cztery miejsca, gdyż pewni występu są już Hiszpanie Alcaraz i Rafael Nadal, Norweg Casper Ruud i Tsitsipas.

Grek tym roku wygrał dwa turnieje - na "cegle" w Monte Carlo i na trawie na Majorce, ale w drugiej połowie sezonu do tej pory - poza finałem w Cincinnati - nie bardzo miał się czym pochwalić, m.in. już w 1. rundzie pożegnał się z US Open. Hurkacz także szybko odpadł w Nowym Jorku, gdzie przegrał drugi mecz, ale niedawno był w półfinale w Metz.

Hurkacz i Zieliński rozpoczęli udział w tej imprezie od pokonania rozstawionych z numerem czwartym Brytyjczyka Lloyda Glasspoola i Fina Harriego Heliovaary, którzy w tym roku dotarli już do finałów sześciu turniejów ATP (wygrali jeden z nich). Później poradzili sobie także z Włochami Simone Bolellim i Fabio Fogninim.

Z Francuzami rozpoczęli dobrze, bo w pierwszym secie dwukrotnie ich przełamali i zwyciężyli po zaledwie 20 minutach. Jednak w drugim sytuacja była odwrotna - Mannarino i Martin potrzebowali niewiele więcej czasu, aby doprowadzić do wyrównania. W super tie-breaku to rywale biało-czerwonych doprowadzili do stanu 6-5 i wygrali cztery piłki z rzędu.

Polacy mieli szansę po raz drugi wystąpić razem w finale. Mają na koncie jeden wspólny triumf - w ubiegłym roku w Metz, również w hali.

W pierwszej rundzie w Astanie odpadli Łukasz Kubot i Meksykanin Santiago Gonzalez.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama